Birma. Policjanci strzelają do demonstrantów, ponad 80 ofiar
W kolejnym dniu trwających od sześciu tygodni protestów birmańska służba bezpieczeństwa zastrzeliła pięć osób. Od lutego, gdy w Birmie zaczęły się protesty, życie straciło ponad 80 osób. Stojący na czele działającego w podziemiu cywilnego rządu Birmy, Mahn Win Khaing Than obiecał, że Birmańczycy będą mieć ustawowe prawo do samoobrony.
Wiceprzewodniczący cywilnego Komitetu Reprezentantów, który zapowiedział w niedzielę na Facebooku walkę o ustanowienie "federalnej demokracji upragnionej przez wszystkich naszych etnicznych braci cierpiących od dziesięcioleci różnego rodzaju prześladowania ze strony dyktatury", uznał prawo do czynnej obrony za kluczową kwestię.
ZOBACZ: Birma: rozwieszone spódnice sieją popłoch w armii. Żołnierze boją się pod nimi przechodzić
Podziemny komitet, który w okresie przejściowym będzie funkcjonował jako tymczasowy zespół ds. administracyjnych, wyda stosowne dekrety zezwalające na użycie broni w sytuacji wyższej konieczności - napisał w swym apelu do ludności Mahn Win Khaing Than, który jest też członkiem kierownictwa Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD).
Anti-coup protesters in Myanmar are keeping up momentum despite a deadly crackdown on demonstrations.@Rumireports answers key questions about the coup and its aftermath https://t.co/Lk3qfoR97N pic.twitter.com/PIgknfeKfg
— Bloomberg Quicktake (@Quicktake) March 12, 2021
W odpowiedzi na apel działaczy NLD w niedzielę na ulice birmańskich miast znów wyszły tysiące manifestantów. Policja po raz kolejny używała broni, by zmusić demonstrantów do rozejścia. W Rangunie w dzielnicy handlowej służba bezpieczeństwa śmiertelnie postrzeliła trzy osoby. Ofiary śmiertelne odnotowano też w innych miastach. W 284-tysięcznym Pegu w środkowej części kraju od kul zginął student. Portal The Kachin Wave poinformował zaś, że w niedzielę w 60-tysięcznym Hpakant życie stracił inny uczestnik protestów.
In Pyay, Bago Region — #Myanmar security forces terrorizing the peaceful protesters at 9:20am. #WhatsHappeningInMyanmar #MilkTeaAlliance #Mar13Coup pic.twitter.com/U9J4M5SVXC
— Ro Nay San Lwin (@nslwin) March 13, 2021
"Najczarniejszy moment w dziejach narodu"
W ocenie Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) od lutego, gdy w Birmie zaczęły się protesty, życie straciło ponad 80 osób. Tylko w sobotę policja zastrzeliła 13 kolejnych osób.
ZOBACZ: Birma. Wojskowa junta wprowadziła niemal całkowitą blokadę internetu
"To najczarniejszy moment w dziejach naszego narodu, ale pamiętajcie, że najciemniej jest tuż przed świtem" - napisał w niedzielę w swym apelu do Birmańczyków cytowany już najwyższy przedstawiciel podziemnych władz.
Number of fatalities already reported in Hlaing Thayar, #Yangon that houses many factories. Bordering that is Insein, another area seeing #Myanmar #military security forces dispersing protesters opposing #militarycoup. Witnesses say shots also fired there #WhatsHappeningInMyanmar pic.twitter.com/KuOJbxa6y7
— May Wong (@MayWongCNA) March 14, 2021
Obawiając się policyjnych pułapek w Rangunie opozycja zorganizowała w tym mieście kilkanaście równoległych manifestacji. Odbywała się też pikieta na siedząco. Na niektórych ulicach Rangunu ludność wzniosła barykady z worków piasku i zasieki z drutu kolczastego.
Policja używała gazu łzawiącego oraz ostrej amunicji dla rozpraszania tłumów.
"Strzelają do nieuzbrojonych ludzi"
"Zachowują się, jak na polu walki, a strzelają do nieuzbrojonych ludzi" - powiedział w rozmowie z agencją Reutera działacz NLD w Mandalaj, Myat Thu. Zaznaczył, że wśród dotychczasowych ofiar jest 13-letni chłopiec i buddyjski mnich.
Myanmar's people deserve better than corrupt and genocidal military rule.
— Dr Ronan Lee ☘️🐨 (@Ronan_Lee) March 14, 2021
Myanmar's anti-coup protests continue despite brutal military violence and daily murders of peaceful protesters.
This determination is why
THE COUP WILL FAIL#thecoupwillfail#WhatsHappeningInMyanmar pic.twitter.com/Khj1JX29c2
Mimo płynących z całego świata apeli o zaprzestanie przemocy wobec własnych obywateli birmańskie władze w dalszym ciągu wysyłają wojsko i policję do tłumienia protestów. Organizacja praw człowieka Amnesty International zarzuciła birmańskiej armii stosowanie przeciwko protestującym śmiercionośnej broni i oceniła, że w wielu przypadkach zabijanie nosiło znamiona pozaprawnych egzekucji.
Of the shooting in the small town of Myaing yesterday one eyewitness told @SkyNews “They intentionally cracked down and killed the civilians. ..I feel really sad. My two friends were arrested. One fell {and died} next to me.” #WhatsHappeningInMyanmar #Myanmar pic.twitter.com/AToJARTlk3
— Siobhán Robbins Sky (@SiobhanRobbins) March 12, 2021
Demonstranci domagają się ustąpienia junty, która przejęła władzę po puczu w dniu 1 lutego, uwolnienia demokratycznie wybranej przywódczyni kraju, noblistki Aung San Suu Kyi oraz przywrócenia władzy Narodowej Lidze na rzecz Demokracji (NLD), która rządziła Birmą od 2016 roku i wysoko wygrała wybory parlamentarne z listopada 2020 roku. Wojskowa junta twierdzi, że te wybory były sfałszowane, choć komisja wyborcza nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości.
Armia zapowiedziała przeprowadzenie kolejnych wyborów i oddanie władzy ich zwycięzcom, ale wielu Birmańczyków nie wierzy w te zapowiedzi i raczej obawia się kolejnej długotrwałej dyktatury wojskowych.
Czytaj więcej