Wypadek ukraińskiego autokaru. Prokuratura: potwierdzono tożsamość wszystkich ofiar
Prokuratura Okręgowa w Przemyślu ustaliła i oficjalnie potwierdziła już tożsamość wszystkich pięciu osób, które zginęły w wypadku ukraińskiego autokaru w miniony piątek przed północą w pobliżu MOP Kaszyce na podkarpackim odcinku autostrady A4.
Jak poinformowała w piątek zastępca prokuratora okręgowego w Przemyślu Beata Starzecka, ofiary śmiertelne to trzy kobiety: 34-letnia Inna K., 54-letnia Elina O. i 60-letnia Tetiana Y., oraz dwóch mężczyzn: 28-letni Viktor S. i 52-letni Albert K.
ZOBACZ: Podkarpackie. Wypadek autobusu na A4. Pięć osób nie żyje, kilkadziesiąt rannych
Personalia trzech ofiar (dwóch mężczyzn i kobiety) ustalono jeszcze na miejscu wypadku; miały bowiem przy sobie dokumenty. Kolejne osoby ustalono w toku postępowania.
Prok. Starzecka dodała, że ostateczne potwierdzenie tożsamości każdej z ofiar musiało odbyć się poprzez okazanie ciał rodzinom i rozpoznanie.
Autokarem podróżowało 57 osób
Prokuratura, na wniosek rodzin zmarłych, wydała już zgody na wywóz zwłok z kraju i ich pochówek. Do wypadku doszło w piątek 5 marca przed północą w pobliżu MOP Kaszyce na podkarpackim odcinku autostrady A4; ukraiński autobus uderzył w osłonę energochłonną. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że na skutek uderzenia bariera ochronna dostała się pod autokar, a pojazd na niej niejako przewrócił się na prawy bok i stoczył się ze skarpy.
ZOBACZ: Zderzenie czterech ciężarówek i auta osobowego. Zginęła jedna osoba
Autokarem podróżowało 57 osób, w tym dwóch kierowców. W wyniku wypadku pięć osób zginęło, a 21 nadal przebywa w szpitalu, z których 2 jest w stanie ciężkim. Autokar nie był wycieczkowy, ale rejsowy, więc podróżujące nim osoby były przypadkowe.
Zarzuty dla 48-letniego kierowcy
Zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym w niedzielę przedstawiono 48-letniemu kierowcy Volodymyrowi K., który wówczas prowadził autokar.
Prokurator wyjawiła, że dotychczasowe ustalenia pozwoliły przyjąć, że najbardziej prawdopodobną wersją jest to, że kierowca zamierzał dokonać skrętu w prawo, na MOP.
ZOBACZ: Tragiczny wypadek na budowie warszawskiego metra. Jedna osoba nie żyje
Tymczasem, jak wynika z zabezpieczonego do śledztwa tachografu, kierowca autokaru na chwilę przed wypadkiem jechał z prędkością 96-97 km na godzinę, ale tuż przed wypadkiem, przed ostatnie cztery sekundy prędkość pojazdu spadała z 95 do 45 km na godz.
- Choć jechał z prędkością dozwoloną na autostradzie, czyli nie szarżował, to jednak była to prędkość niedostosowana do podjętego manewru skrętu w prawo – wyjaśniła wówczas prok. Starzecka.
Dodała, że właśnie dlatego postawiono mu zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Grozi mu za to do 8 lat pozbawienia wolności.
Drugi kierowca w roli świadka
Wobec podejrzanego prokurator zastosowała zakaz opuszczania Polski połączony z zatrzymaniem paszportu oraz dozór policji siedem razy w tygodniu.
Drugi z kierowców, który w chwili wypadku nie prowadził pojazdu, 35-letni Stepan K., został przesłuchany jako świadek.
ZOBACZ: Zderzenie busa z autem osobowym na Podlasiu. Nie żyje pasażer z Ukrainy
Prokurator dodała, że śledztwo trwa. Na najbliższe dni zaplanowano, z udziałem biegłego, badanie techniczne autokaru. Pojazd stoi obecnie na policyjnym parkingu.
Czytaj więcej