Zaniedbania w DPS-ach? Starszy mężczyzna trafił do szpitala skrajnie wycieńczony
Polska
"Raport" od poniedziałku do soboty o 21:00 w Polsat News
Czy starsi ludzie w Domach Pomocy Społecznej mają odpowiednią opiekę? Przykłady takie jak ten ujawniony przez reportera "Raportu" pozwalają w to wątpić. Starszy mężczyzna trafił do szpitala z DPS-u w stanie skrajnego wyniszczenia. Nie udało się go uratować. Materiał Leszka Dawidowicza w programie "Raport".
Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie śmierci pacjenta szczecińskiego DPS-u, Aleksandra Tomczaka. Na początku stycznia 81-letni Tomczak trafił do szczecińskiego szpitala wprost z Domu Kombatanta. Miał zapalenie płuc i koronawiruisa, jednak lekarze zwrócili uwagę na to, że pensjonariusz domu pomocy społecznej jest niesamowicie zaniedbany.
"Pacjent w stanie ogólnie ciężkim. Skrajnie wyniszczony. Z uogólnionymi zanikami mięśniowymi, przykurczami kończyn górnych i dolnych" - to fragment lekarskiego opisu po przyjęciu pacjenta na szpitalny oddział.
Ostatni lekarz, który przegrał walkę o życie Aleksandra Tomczaka stwierdził:
- To, co zobaczyłam to były kości obleczone skórą. Nie wiem czym to było spowodowane. U nas pacjent bardzo ładnie jadł. Zakładam, że gdyby był karmiony i pojony to on by jadł i pił. To były kostki obleczone skórą, dawno nie mieliśmy tak wychudzonego pacjenta. Nie miał tkanki tłuszczowej - tłumaczy lekarz POZ, który zajmował się zmarłym panem Aleksandrem.
ZOBACZ: Premier zareagował na materiał "Raportu". Odwiedził pracownię naprawy rękawiczek w Warszawie
Po raz ostatni syn zmarłego wezwał lekarza do DPS-u we wrześniu 2020 roku, a więc pięć miesięcy przed śmiercią.
WIDEO: Zaniedbania w DPS-ach? Starszy mężczyzna trafił do szpitala skrajnie wycieńczony
"Miał do towarzystwa tylko telewizor"
Lekarz POZ w rozmowie z dziennikarzami "Raportu" zwrócił uwagę na kilka kwestii.
- W moim odczuciu pacjent miał przede wszystkim ciężką depresję, z która nikt nic przez te wszystkie miesiące nie zrobił. Ten pan akurat, jak już był pacjentem leżącym, to całe dnie spędzał sam w pokoju. Miał do towarzystwa tylko telewizor. To każdy z nas niezależnie do wieku popadłby w depresje, przebywając w pomieszczeniu, do którego od czasu do czasu ktoś wchodzi, zostawia jedzenie i wychodzi. Zarzuty personelu do pacjenta, że pan nie chce jeść. Ja to odczytywałam jakby to było z jakąś pretensją, jakby pan to robił złośliwie - przyznaje lekarz
- Tam są tak zwane kontrolki żywienia. Ale jak dla mnie część tych kontrolek była uzupełniania na kolanie, bo ja mówiłam przed wizytą, że ja bym te kontrolki żywienia chciała zobaczyć. Jak widzę, że jest jednym charakterem pisma, jednym długopisem 20 dni uzupełnione, to nie wierzę żeby zawsze robiła to ta sama osoba. Skoro tam są pracownicy kontraktowi - tłumaczy lekarka.
Ale nawet z tych kontrolek wynikało, że Aleksander Tomczak je niebezpiecznie za mało.
- Zwróciłam paniom uwagę, że przez większość dni pan zjada 100 ml zupy, dwie kanapki i wypija herbatę - opowiada lekarka POZ. - No to są ciężkie niedobory kaloryczne. »Ale pan więcej nie chce, a my nie jesteśmy od tego, żeby karmić pana na siłę«. Ale kto mówi o karmieniu na siłę? Trzeba po prostu przy tym pacjencie stanąć i go pokarmić. Wszystkie szpitale, w których był zgłaszały, że nie ma absolutnie żadnych problemów z karmieniem pacjenta"
Prokuratorskie śledztwo
Przedstawiciele Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej - pod który formalnie podlega DPS w Szczecinie - twierdzą, że personel ośrodka nie zwrócił uwagi, aby Aleksander Tomczak był w stanie skrajnego wyniszczenia.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie i prowadzi je w kierunku narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
W tej chwili szczecińscy prokuratorzy czekają na opinię patologów, którzy przeprowadzili sekcje zwłok byłego pensjonariusza Domu Pomocy Społecznej.