"Większość pacjentów poczeka". Poseł PiS o decyzji NFZ
- Musimy przetrwać. Mam nadzieję, że odroczenia zabiegów będą podejmowane w porozumieniu z pacjentami - mówił we wtorkowej "Debacie Dnia" polityk PiS i były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, odnosząc się do rekomendacji NFZ nt. ograniczenia udzielania świadczeń. - U mnie lekarze się buntują, nie mogą na to patrzeć - odpowiedział Wojciech Konieczny, dyrektor szpitala i senator Lewicy.
W poniedziałek NFZ, na polecenie ministra zdrowia, zarekomendował, by "ograniczyć do niezbędnego minimum lub czasowo zawiesić udzielanie świadczeń wykonywanych planowo". Resort zdrowia wyjaśnia, że ma to związek m.in. z ograniczoną dostępnością lekarzy podczas III fali epidemii koronawirusa.
O to stanowisko Funduszu zapytała swoich gości Agnieszka Gozdyra w "Debacie Dnia". Zdaniem Bolesława Piechy, obecnego posła PiS, a w latach 2005-07 wiceministra zdrowia, "wyszkolenie lekarza to jest, lekko licząc, 11-12 lat", więc "nie da się niczego zrobić szybciej".
ZOBACZ: Nowy Ład. "Ma zawierać kompleksową przebudowę systemu podatkowego"
- Musimy przetrwać. Mam nadzieję, że odroczenia zabiegów będą podejmowane w porozumieniu z pacjentami. Sądzę, że większość z pacjentów jest zdroworozsądkowa i zrozumie, jaka jest sytuacja w szpitalach - uznał.
Wówczas Agnieszka Gozdyra dopytała, czy ta "większość" poczeka. - Poczeka, poczeka - odparł Piecha.
"U mnie lekarze się buntują"
Głos zabrał również Wojciech Konieczny, dyrektor szpitala w Częstochowie oraz senator Lewicy. - U mnie lekarze się buntują, nie mogą patrzeć na to. Już od roku ludzie czekają na operacje - stwierdził przewodniczący rady naczelnej Polskiej Partii Socjalistycznej.
Jak dodał, medycy o zaleceniu NFZ "mówią językiem prezesa Orlenu" Daniela Obajtka.
WIDEO: Fragment "Debaty Dnia"
Z kolei Jerzy Hardie-Douglas, poseł KO, chirurg i były burmistrz Szczecinka, zapewnił, iż w sprawach opieki zdrowotnej "jest w stanie pójść na daleki kompromis", lecz postawił warunek, że "będą to mądre propozycje". Jednocześnie zaznaczył, że takich nie ma.
- Nie możemy mówić od ściany do ściany; 2 tygodnie temu, że najwyższy czas, by wrócić do normalnego leczenia, a potem liczby, które się pojawiają, w żaden sposób nie usprawiedliwiają zmiany stanowiska o 180 stopni - zauważył.
"Ministerstwo Zdrowia nie jest do niczego potrzebne"
Natomiast Jacek Wilk z Konfederacji powiedział, że z tego co mówili poprzedni goście "Debaty Dnia" wynika, iż "Ministerstwo Zdrowia nie jest kompletnie do niczego potrzebne".
- W niczym nie pomogło, a tylko przeszkadza i kosztuje nas ogromne pieniądze - podsumował.
Czytaj więcej