Sienkiewicz: Nowy Polski Ład Morawieckiego zaczął się od manipulacji
- To, co zrobiło PiS, to jest transfer do kieszeni obywateli pieniędzy z ich podatków - powiedział w "Graffiti" Bartłomiej Sienkiewicz (PO) odnosząc się do zapowiedzi Mateusza Morawieckiego podniesienia kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł. Uznał, że propozycja ma charakter korupcji politycznej wyborców za ich pieniądze "skorelowany zresztą z kalendarzem wyborczym" - powiedział poseł PO.
- Jest szansa na to, że przy wsparciu środków z programu Nowego Ładu wzrost gospodarczy w najbliższych kilku latach będzie dynamiczny - mówił w piątek premier Mateusz Morawiecki.
Dodał, że "w czwartym kwartale tego roku mamy szansę przebić wzrost gospodarczy sprzed pandemii". - Polska nie tylko nie będzie miała recesji, ale zaliczy silne odbicie gospodarcze - myślę, że co najmniej w okolicach 4 proc. PKB - ocenił.
"Czekam z obawą na Nowy Ład"
- Na Nowy Polski Ład premiera Morawieckiego czekam z obawą, a nie nadzieją i utęsknieniem. Bo co to będzie, to dopiero zobaczymy. Ale zaczął się jak zwykle, od manipulacji i w pewnym sensie od kłamstwa. Bo jeśli się obiecuje ludziom kwotę wolną od podatku wysokości 30 tys. rocznie, a równocześnie się mówi, że emerytury będą nieopodatkowane od kwoty 2,5 tys. złotych, no to jest manipulacja, bo 12 razy 2,5 tys. to jest 30 tys. zł - powiedział Bartłomiej Sienkiewicz.
Prowadzący program Marcin Fijołek przypomniał, że postulat, aby obywatele odczuwali polepszenie sytuacji we własnych portfelach wyszedł przed laty z ust Sienkiewicza, i zapytał, czy oznacza, to, że PiS jest "pojętnym uczniem" Platformy.
- Jeśli uczniem, to niezbyt pojętnym. Wzrost zamożności portfeli Polaków był w pewnym momencie koniecznością, ale nie może się to odbywać kosztem zabierania tego, co jest najistotniejsze: zdrowia, wykształcenia, usług publicznych - powiedział.
ZOBACZ: Premier: chcemy, by Krajowy Plan Odbudowy był impulsem rozwojowym
- To, co zrobiło PiS to jest transfer do kieszeni obywateli pieniędzy z ich podatków. Przypominam, że w ciągu ostatnich pięciu lat doszło 40 nowych podatków. Cukrowy, deszczowy, bankowy i różne inne. Czyli wzrost danin i podatków i równocześnie transfer pieniędzy do kieszeni obywateli, skorelowany zresztą z kalendarzem wyborczym - powiedział polityk. - Ma to charakter korupcji politycznej obywateli, za ich pieniądze - stwierdził były minister spraw wewnętrzny i administracji.
- Warto, żeby rząd powiedział wprost: będziemy wam dawać wasze pieniądze, ale w zamian nie liczcie na możliwość leczenia się, operacji, ponieważ na to nas już nie będzie stać - powiedział odnosząc się do informacji NFZ o rekomendowanym przesuwaniu zabiegów planowych w związku z pandemią.
"Nie mam żalu, że ludzie biorą to, co im się proponuje"
- Nie mam żalu do ludzi, którzy biorą to, co im się proponuje. Każdy tak działa i w żaden sposób żadnych negatywnych ocen pod adresem wyborców PiS nie formułuję - powiedział Sienkiewicz.
Polityk wyjaśnił, że "tego rodzaju transfery są absolutnie słuszne wtedy, kiedy nie odbywa się to kosztem pieniędzy obywateli". - To jest tak jakbym obiecał co miesiąc tysiąc złotych i dawał co miesiąc ten tysiąc, ale drugie tysiąc odbierałbym w piętnastu maleńkich podatkach. W portfelu jest zero - argumentował poseł PO.
ZOBACZ: Premier: mamy szansę przebić wzrost gospodarczy sprzed pandemii
- Polska jest jednym z niewielu krajów, który de facto nie ma kwoty wolnej od podatku i właściwie wszystkie ugrupowania polityczne od dawna mówiły, że to trzeba zmienić. W czasach kryzysu gospodarczego, ileś lat temu było, to trudne do zrobienia. W sytuacji, kiedy mamy COVID, jest to szczególnie trudne i trzeba bardzo ostrożnie postępować po to, aby nie zdewastować służby zdrowia, oświaty i szeregu innych rzeczy, które obywatelom do normalnego życia są potrzebne - powiedział Sienkiewicz.
Zdaniem Sienkiewicza propozycja premiera to odpowiedź na pomysł opozycji, która chciała kwotę wolna od podatku podnieść do 10 tys. zł. - Ofiarą będą Polacy - dodał.
WIDEO: Rozmowa z Bartłomiejem Sienkiewiczem (PO) w programie "Graffiti"
"Nie jesteśmy od tego, aby rząd ratować"
W grudniu zeszłego roku przywódcy państw Unii Europejskiej porozumieli się w sprawie wieloletniego budżetu Unii na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy gospodarek państw członkowskich po epidemii koronawirusa. W ramach unijnego Funduszu Odbudowy Polska będzie miała do dyspozycji ponad 57 mld euro. Podstawą do sięgnięcia po te pieniądze będzie Krajowy Plan Odbudowy (KPO), który musi przygotować każde państwo członkowskie i przedstawić Komisji Europejskiej do końca kwietnia.
Teraz ratyfikacji przez parlamenty narodowe wymaga decyzja o zwiększeniu zasobów własnych Wspólnoty, aby możliwe było uruchomienie Funduszu Odbudowy. Rząd dwukrotnie zajmował się projektem ustawy w tej sprawie, ale go nie przyjął. Za jego ratyfikacją chce głosować opozycja, "na 99 proc." nie poprze projektu Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, mówił w piątek w "Debacie Dnia" poseł Solidarnej Polski Jan Kanthak.
ZOBACZ: Olbrycht: jeśli Polska nie ratyfikuje Funduszu Odbudowy, to nie będzie go w całej Europie
Sienkiewicz uznał, że uzyskanie większości w tej sprawie w Sejmie to "problem rządu".
- Jeśli rząd tę większość straci, to my nie jesteśmy od tego, aby rząd ratować. Jesteśmy od tego, aby zbadać jak zostaną wykorzystane w Polsce te gigantyczne środki. Przypomnę, że one są jednorazowe, przyznane po to, aby dać impuls całej gospodarce, żeby stworzyć nowe miejsca pracy, zalać w pewnym sensie tymi pieniędzmi unijnymi te wielkie straty polskich przedsiębiorców i to ryzyko zatrzymania się rozwojowego - powiedział poseł PO
- Jeśli te pieniądze zostaną przeznaczone dla panów Obajtków, krewnych i znajomych królika oraz demonstracje i prosty przepływ pieniędzy obywateli, to my zmarnujemy te pieniądze - powiedział Bartłomiej Sienkiewicz. Były minister spraw wewnętrznych przypomniał, że plan, który zapowiada Mateusz Morawiecki jak dotąd nie został ujawniony.
- Dyskusja o tym, na co przeznaczyć te pieniądze musi toczyć się w Polsce, w polskim parlamencie - zaznaczył. Jego zdaniem decyzja o głosowaniu będzie oparta o kształt propozycji premiera. - Jeśli nie zobaczymy tego planu nie będziemy na pewno nic w ciemno popierać - dodał.
"Wpuścimy wilka, przy którym Orlen będzie kundelkiem"
Sienkiewicz odniósł się również do fuzji Orlenu i Lotosu. Jego zdaniem połączenie obu firm będzie okupione sprzedażą części firmy, która powstanie.
Przyznał, że wymaga tego demonopolizacja rynku nakazana przez Komisję Europejską, przez co "połączenie nie jest bezkosztowe". - Nie może sobie Orlen kupić całego Lotosu - wyjaśnił polityk.
Jego zdaniem rodzi to obawy wobec listy tych aktywów, na której znalazły się strategiczne elementy infrastruktury i rynku paliw w Polsce, które "ktoś obcy będzie kupował".
ZOBACZ: KO: domagamy się wstrzymania fuzji Orlenu i Lotosu. Obajtek komentuje
Sienkiewicz pytał, czy nie oznacza to, że "wpuścimy na polski rynek wilka, który prędzej czy później zachwieje naszym rynkiem". "Wilkiem" według byłego ministra spraw wewnętrznych będzie "każdy wielki koncern energetyczny, którego potencjał będzie większy niż połączonego Orlenu z Lotosem, który przy tym potencjale może być po prostu kundelkiem".
Nazwał fuzję Orlenu i Lotosu krokiem "nieprzemyślanym" i uznał, że jest to bardzo niebezpieczne dla rozwoju energetycznego Polski.
Dotychczasowe wydania programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej