Świat filmu wraca do gry. W "Raporcie" o tym, jak branża przetrwała przedłużający się lockdown
Kina w Polsce mogą już działać. Z dużymi ograniczeniami i nie wiadomo na jak długo, ale jednak. Nie wszystkie zdecydowały się na otwarcie. Jak filmowcy, kinomani i właściciele kin przetrwali przedłużający się lockdown? Reportaż Pauliny Rutkowskiej w programie "Raport" w Polsat News.
Świat filmu powoli zaczyna wracać do gry. Na razie z dystansem i niepewnością. - Pandemia na pewno odegra bardzo ważną rolę w historii kina - mówił krytyk filmowy Tomasz Raczek. - A być może także w historii filmu. Ale tak naprawdę jak ważna to będzie rola, to będzie zależało od tego, jak długo potrwa pandemia - dodał.
ZOBACZ: Koronawirus - Raport Dnia. Piątek, 5 marca
- Szturmują nas tłumy widzów, więc chwilowo sytuacja jest bardzo dobra. Natomiast cały poprzedni rok był bardzo zły. Mieliśmy bardzo duży spadek frekwencji, o ponad 100 tysięcy widzów. Spadek był dramatyczny - zaznaczył Piotr Olak z warszawskiego kina "Luna".
"Nie mieliśmy innego wyboru"
Otwarte zostało też najmniejsze kino w Warszawie - z jedną salą dla 33 widzów, drugą dla 20.
- Otworzyliśmy kino, kiedy tylko mogliśmy. Tak naprawdę nie mieliśmy innego wyboru. Sytuacja kin jest tak dramatyczna, ze funkcjonowanie jest jedyną opcją wyboru - powiedział Jan Lubaczewski z kina "Amondo" w Warszawie.
ZOBACZ: Kina i teatry będą zbierać dane widzów? Resort kultury przekazał wytyczne
- Jeżeli chodzi o to, jak kina radzą sobie z lockdownem, to jest znacząca różnica pomiędzy kinami prywatnymi, a kinami, które są dofinansowywane przez samorządy - tak jak u nas. Myślę, że będzie wiele, bardzo wiele podmiotów, które po tej sytuacji będą miały problem - oceniła Dorota Reksińska z kina "Muza" w Poznaniu.
Szukali różnych rozwiązań
Drugi lockdown dla kultury przetrwało też kino działające przy muzeum kinematografii w Łodzi. Na szczęście obyło się bez zwolnień.
- Ci pracownicy, którzy na co dzień pracują w kinie zostali odesłani do bieżących zadań pracy muzeum. Zakasaliśmy rękawy i odnowiliśmy trochę salę kinową, żeby widzowie mogli zobaczyć coś nowego - w jeszcze ładniejszej przestrzeni - opowiadała Anna Michalska z kina "Kinematograf" w Łodzi.
ZOBACZ: Bilans pandemii. Kina i teatry toną w długach
By chociaż trochę załatać dziurę w budżecie ludzie kina podczas lockdownu chwytali się różnych rozwiązań... Szczególnym powodzeniem zaczęła się cieszyć sprzedaż otwartych biletów. - Mieliśmy taką ekipę, która kupiła sto takich biletów i przekazała je dla podopiecznych fundacji. Bardzo nas to wzruszyło, bo w ten sposób dokonało się podwójne dobro - zdradziła Dorota Reksińska.
Jest jeden warunek...
Wszyscy jednak najbardziej czekali na konkretną pomoc od państwa. Ta ma nadejść lada moment. - 15 tys. miesięcznie to jest kwota, której mogą spodziewać się prowadzący kina studyjne. Warunek jest jeden - odpowiedni udział polskich filmów w tym repertuarze. Tak, żeby tworzyć cały mechanizm wspierania polskich twórców - mówił Radosław Śmigulski, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Dofinansowanie pozwoli opłacić piętrzące się od miesięcy zobowiązania. - Część naszych pracowników od miesięcy nie otrzymywała wynagrodzenia, pracowała za darmo i liczymy, ze to dofinansowanie pozwoli opłacić tych pracowników - powiedział Jan Lubaczewski.
ZOBACZ: Kina otwarte. Branża: potrzeba czasu na wypromowanie filmów
W zdecydowanie trudniejszej sytuacji są duże sieci kinowe, które na dofinansowanie nie mogą liczyć i które na razie się nie otworzyły. - Nas nie stać, żeby wspierać wielkie przedsiębiorstwa międzynarodowe i stąd przy ograniczonych możliwościach finansowych taka decyzja - tłumaczył Śmigulski.
- Zacznie rozdzielać się życie multipleksów od kin studyjnych. Te kina małe i studyjne mają większe szanse na przetrwanie - stwierdził Raczek.
Zmiany w produkcji filmów
Podstawowym problemem kin przed otwarciem nie było dostosowanie się do zasad sanitarnych, bo te były już przećwiczone po pierwszym lockdownie. Większy dylemat stanowiło to, co pokazać widzom.
- My nie sprzedajemy pieczywa, które zostało wypieczone dzień wcześniej. My sprzedajemy filmy, które musi być wprowadzone na rynek, które powinna poprzedzić jakaś kampania i tego nie było - podkreślił Piotr Olak.
ZOBACZ: Nowe przypadki koronawirusa. Dane ministerstwa, 5 marca
Bo koronawirus zmienił nie tylko świat kina, ale i produkcji filmowych... - On się nie tyle zmienił, co on się zmienia i zmieniać będzie - zaznaczył Bartosz Prokopowicz.
"Było to smutne doświadczenie"
Premiera najnowszego filmu Bartosza Prokopowicza została przełożona o blisko rok. - Pieniądze, które zostały włożone w ten film zostały zamrożone. Włożyłem prawie półtora roku pracy w ten film. No i efektu nie ma. I to jest bardzo smutne. Zwłaszcza, że to był najlepszy mój film - powiedział Prokopowicz.
ZOBACZ: Na nowego Bonda jeszcze poczekamy. Przesunięto premierę kolejny raz
Wielu twórców jest teraz w potrzasku. Piotr Domalewski - reżyser nagradzanej "Cichej Nocy" - zdecydował wprowadzić swój najnowszy film do kin jesienią, gdy widownia mogła być zapełniona jedynie w 25 procentach. W efekcie produkcję zobaczyło niewiele osób.
- Podjęliśmy dosyć duże ryzyko, ale mi na tym zależało, ponieważ te filmy robi się do kina. My kręcimy to na ekran wielkości 30 metrów kwadratowych, a nie na telefon komórkowy. No było to smutne doświadczenie - wspominał Domolewski.
"Chcą uczestniczyć w seansie, wyjść z domu"
Świat filmu i kina przetrwał już wiele, dlaczego zatem nie miałby przetrwać pandemii? - Telewizja miała być tym medium które uśmierci kino, potem kasety vhs, dvd , ale jednak wciąż są widzowie, którzy chcą uczestniczyć w seansie, wyjść z domu - mówiła dr Ewa Ciszewska, filmoznawca Uniwersytetu Łódzkiego.
ZOBACZ: Zaremba: zostawmy kina i teatry w spokoju, to nie tam się tłoczą
A historię można poznać w tym miejscu - muzeum kinematografii - znajdującym się w stolicy Polskiego filmu - "Hollyłodzi".
- Te seanse nie są takie jak kiedyś, że to nie jest już taka cisza jak w kościele, ale jednak w wielu miejscach spoglądanie na telefon komórkowy czy tablet, spotyka się z ostracyzmem. I bardzo dobrze - podkreślił Tomasz Jopkiewicz z miesięcznika "KINO".
"Między niebem a ziemią"
- Kino jest katedrą wzniosłą i strzelistą, gdzie dokonują się najważniejsze rzeczy między nami. Między niebem a ziemią. Kino to jest kozetka u psychoterapeuty. Kino to jest miejsce, gdzie sobie po cichu popłaczemy. Kino to miejsce, gdzie doświadczamy rzeczy niezwykłych - zaznaczył Wiesław Kot, krytyk filmowy.
ZOBACZ: Polski film wszech czasów. Zwyciężył obraz z 2002 roku
- Film nigdy nie jest tak zabawny, kiedy oglądamy go w sali kinowej - oceniła Dorota Reksińska. Argumenty za tym dlaczego kino jest potrzebne można mnożyć, dlatego właśnie ludzie związani z tymi magicznymi miejscami liczą, że nie zostaną one ponownie zamknięte.
Na razie w związku z rosnącą liczbą zakażeń działać nie mogą tylko kina w woj. warmińsko-mazurskim.
- Częścią zrozumienia tego, że kina nie są głównym miejscem, gdzie ludzie się zarażają, jest pomysł rejonizacji. Mam nadzieje, że nie dojdzie do zamknięcia wszystkich kin, bo rzeczywiście byłaby to bardzo duża tragedia - mówił Śmigulski.
"Kryzys wyzwala kreatywność"
Co zatem pandemia COVID-19 pozostawi po sobie w świecie kina? Na pewno zmieni się świat produkcji filmowych, niekoniecznie ze złym skutkiem. - Od pewnego czasu kino żarło własny ogon. I tak zżerało ten ogon, że zaczęło żreć też swój tyłek. Kompletnie nic tam nowego nie było - ocenił Raczek.
- Każdy kryzys wyzwala kreatywność. Ja sam też mam przygotowane nowe projekty, bo nie wiadomo, co będzie. To, co się stało na pewno sprzyja kreatywności - powiedział Domalewski.
ZOBACZ: Martin Scorsese krytykuje platformy streamingowe. "Słowo »film« straciło na znaczeniu"
- Na pewno będę chciał robić inne filmy. Chcę dawać nadzieje, a nie mówić o końcu świata - zapowiedział Prokopowicz. Natomiast kina na pewno będą szukać nowych pomysłów na swoją działalność.
Świat kina zatoczył koło. Wymarzonym bohaterem filmowym był zawsze ten, który walczył z przeciwnościami. Dziś kina same są takim bohaterem - walczą nie tylko z trudną sytuacją związaną z pandemią, ale także z mnożącymi się serwisami streamingowymi.
"Kino broni się jakością"
Nie zamierzają się jednak poddać bez walki. - Kino broni się jakością. Film nigdzie nie zostanie tak "wysłyszany" jak w kinie - podkreśliła Reksińska.
- Pozwalamy, żeby film w naszej wrażliwości się osadzał. Tego nie da się zrobić pomiędzy podlewaniem kwiatków a wyprowadzaniem na spacer psa "Pikusia", bo akurat mamy wolne pół godziny - stwierdził Wiesław Kot.
ZOBACZ: Plakaty filmów z Jamesem Bondem idą pod młotek. Najdroższe po 25 tys. funtów
- Platformy streamingowe doskonale sobie radzą. I one nie oddadzą tego pola, które teraz zdobyły. To nie wróci do tego stanu sprzed pandemii - ocenił Raczek.
- Dopóki nas stąd nie wyrzucą będziemy tu trwać i puszczać filmy - zaznaczył Lubaczewski z warszawskiego kina "Amondo".
Czytaj więcej