Ksiądz oskarżony o molestowanie. Prokurator zażądał 6 lat więzienia
Sześciu lat bezwzględnego więzienia dla księdza oskarżonego o molestowanie ministranta zażądał w środę prokurator Jakub Łuczak. - To kara sprawiedliwa, proporcjonalna i symetryczna do tego, co ksiądz wyrządził pokrzywdzonemu - powiedział.
Prokurator wniósł też o nałożenie zakazu kontaktu księdza z pokrzywdzonym przez 8 lat, zakaz wykonywania zawodu oraz pracy księdza z dziećmi i młodzieżą przez maksymalnie możliwy czas.
ZOBACZ: Biskup z filmu Sekielskich poprosił o modlitwę. Co na to wierni?
Obrońca oskarżonego zawnioskował o 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat.
Przed sądem w Pleszewie (woj. wielkopolskie) zakończył się w środę proces księdza Arkadiusza H. oskarżonego o molestowanie 20 lat temu nieletniego wówczas Bartłomieja P. Swoje mowy końcowe wygłosili prokurator, adwokaci pokrzywdzonego i oskarżonego. Wyrok zostanie ogłoszony w poniedziałek.
Arkadiusz H. to ksiądz z filmu braci Sekielskich pt. "Zabawa w chowanego" wyemitowanego w maju ub. roku. Dokument przedstawiał historię trzech chłopców – braci Bartłomieja i Jakuba oraz Andrzeja – wykorzystywanych przez tego samego księdza z diecezji kaliskiej - Arkadiusza H.
Po emisji filmu braci Sekielskich ksiądz Arkadiusz H. został zawieszony w pełnieniu posługi kapłańskiej za postępowanie w latach 1994-2000.
Miał skrzywdzić jeszcze 6 chłopców
Sprawą molestowania małoletnich przez kapłana zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Pleszewie, która zarzuciła mu, że pomiędzy wrześniem 1998 a majem 2000 w Pleszewie z góry powziętym zamiarem dopuścił się przestępstw o charakterze seksualnym na szkodę 15-letniego pokrzywdzonego.
52-letni obecnie Arkadiusz H. miał skrzywdzić jeszcze sześciu chłopców, którzy zgłosili się do prokuratury, ale sprawy umorzono z uwagi na przedawnienie.
ZOBACZ: "Zabawa w chowanego" braci Sekielskich. Zobacz cały film
Oskarżony Arkadiusz H. przyznał się w sądzie do postawionego mu zarzutu. - Chcę z głębi serca pokornego bardzo serdecznie przeprosić pana Bartłomieja P. - mówił.
"Nigdy nie kierowałem się w swoim życiu tym, aby komukolwiek czynić krzywdę, ale ludzka słabość spowodowała, że dzisiaj, na podstawie minionych miesięcy, przemyśleń, wielu modlitw, przeproszenia w duchu i modlitwy wstawienniczej w intencji osoby pokrzywdzonej, raz jeszcze wyznaję ze skruchą swoją winę i proszę pana Bartłomieja P. o wybaczenie moich słabości, moich grzechów i wnoszę o łaskę takiego braterskiego pojednania – jeśli jest to możliwe – ze strony osoby pokrzywdzonej przeze mnie" – poinformował.
"Chcemy tylko sprawiedliwego wyroku"
Pokrzywdzony powiedział, że żadne słowa żalu nie mają znaczenia. - Chcemy tylko sprawiedliwego wyroku i zaakceptujemy każdy wyrok - podkreślił. Jego zdaniem, "przeprosiny mogą być skierowane do nas w kontekście fałszywej skruchy lub chęci otrzymania łagodniejszego wyroku".
ZOBACZ: Bunt przeciwko biskupowi z filmu Sekielskich
Pokrzywdzony powiedział, że jeszcze dwa lata temu czuł wobec księdza obrzydzenie i złość. "Teraz, po ciężkiej terapii, którą przechodzę, czuję współczucie. Dzisiaj widzę człowieka, który jest w kiepskiej sytuacji, który przegrał życie".
Pan Bartłomiej przypomniał, że jego ojciec pracował w kościele jako organista, stąd rodzina znała się bliżej z księżmi pracującymi w parafii.
- Arkadiusz H. jako ksiądz wikary często u nas w domu bywał, przychodził do nas na kawę, na herbatę – po prostu był traktowany jako "przyjaciel domu" - powiedział.
- Początkowo zaczynało się od niewinnych spotkań, jednak z czasem te spotkania powoli przeradzały się w coś innego (…) Moje zaufanie do pana H. potęgowało kupowanie prezentów z jego strony i okazywanie mi, jak na tamten czas, jakiegoś rodzaju miłości – dzisiaj wiem, że ta miłość była fałszywa. Prezenty nie były kupowane bez powodu, prezenty były pretekstem ku temu, by zachowania, których dopuszczał się pan H. były utrzymane w tajemnicy - podkreślił. Opisał także szczegóły zachowania księdza wobec niego.
"Trzeba oddać cesarzowi to, co cesarskie"
Arkadiuszowi H. grozi do 12 lat więzienia. Prokurator Jakub Łuczak zażądał 6 lat. - Jest to kara sprawiedliwa, proporcjonalna i symetryczna do tego, co ksiądz wyrządził. Oprócz dóbr pokrzywdzonego zostały naruszone dobra kościoła katolickiego, który zmaga się z tym problemem od jakiegoś czasu i tego rodzaju zachowania duchownych psują dobry wizerunek - argumentował wniosek prokurator.
ZOBACZ: Biskup z filmu Sekielskich odsunięty od uroczystości
Powiedział: "wierzę, że Bóg przebaczy oskarżonemu, natomiast trzeba oddać cesarzowi to, co cesarskie; dlatego jakaś forma kary przewidziana przez kodeks karny musi być".
Według prokuratora, trzeba mieć na względzie funkcję kary w odniesieniu do społeczeństwa, "które musi mieć poczucie sprawiedliwości, które uczy się przez wyroki sądowe, w jaki sposób postępować, żeby nie naruszać bezpiecznego układu społecznego. Ludzie muszą wiedzieć, że państwo pracuje sprawnie i zajmuje się przestępstwami, które są ukrywane z powodu wstydu i niemocy ofiar" - podkreślił.
Zdaniem Jakuba Łuczaka, należy zwrócić uwagę na rozmiar społecznej szkodliwości czynu oskarżonego księdza.
- Ksiądz wiedział, jak powinni być potraktowani ci, którzy krzywdzą tych najmniejszych. Pomimo tego dokonał krzywdy, która jest na całe życie. Psychika pokrzywdzonego została naruszona w istotnym stopniu i będzie się z tym zmagać do końca życia - powiedział.
"Rana, która się nigdy nie goi"
Obrońca pokrzywdzonego adwokat Artur Nowak powiedział, że "siniak się zagoi, złamana kość się zrośnie, ale wyrządzona dziecku krzywda to rana, która się nigdy nie goi. Już nigdy nic nie będzie takie samo. Proszę się wczuć w sytuację takiego dziecka. Nie wie, co się z nim dzieje, nie zna słów, żeby opisać swoją krzywdę, często nie uświadamia sobie tej krzywdy. Uświadamia ją sobie czasem po 20, 30 latach, gdy wchodzi w relacje intymne z innymi osobami" - powiedział.
Dodał, że "osobom dorosłym, których spotka jakaś przykrość, łatwiej się odnaleźć w tej sytuacji, znaleźć wsparcie, poszukać pomocy. A co ma zrobić dziecko wychowane w rodzinie, w której ojciec jest na garnuszku parafii, a matka chodzi do kościoła? To jest dramat osób, które poczuły się oszukane i też czują poczucie winy" - stwierdził.
Zdaniem Nowaka, ksiądz H. to "wzorcowy produkt kościoła". - Nie chce mi się wierzyć jak bardzo zakłamana jest instytucja kościoła, która poucza, moralizuje, a trzyma i ukrywa pedofilów - oświadczył.
"To nie jest tylko kalkulacja procesowa"
Obrońca oskarżonego adwokat Michał Królikowski zawnioskował o karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Wniósł, aby sąd wziął pod uwagę zły stan zdrowia oskarżonego oraz jego postawę procesową, czyli przyznanie się do winy i prośbę o wybaczenie. Według niego przeprosiny księdza są szczere, "to nie jest tylko kalkulacja procesowa" - powiedział. Dodał, że oskarżony nie pełni funkcji kapłańskich, pozbawiony jest wynagrodzenia i nie był też karany.
Poinformował, że osoby z bliskiego otoczenia księdza po jego przyznaniu się odwróciły się od niego. Zdaniem Królikowskiego, proces księdza rozpoczął się od publikacji reportażu braci Sekielskich. - Już wtedy został skazany przez opinię publiczną - mówił.
ZOBACZ: Protest przed Episkopatem. Reakcja na film braci Sekielskich
Królikowski podkreślił, że pokrzywdzony jest tylko jeden i sąd powinien spojrzeć na winę oskarżonego tylko przez ten pryzmat; "sąd nie może karać oskarżonego za wszystkie domniemane przewinienia" - powiedział. - W przeciwnym razie można by zrobić proces inkwizycyjny - zauważył.
"Przepraszamy za krzywdy"
- Wiemy z doświadczenia adwokackiego, że jako pedofile zasiadają także nauczyciele, hydraulicy. Czy bycie księdzem jest czynnikiem obciążającym? Mentalnie tak, ale kodeksowo nie. Ten zawód umożliwia kontakt z małoletnimi. Biegli rozróżnili, że oskarżony nie był agresorem, a wykorzystywał zależność ksiądz-dziecko - oświadczył adwokat.
ZOBACZ: Scheuring-Wielgus składa zawiadomienia, m.in. na prymasa Polski. Chodzi o sprawę ks. Dymera
Diecezja kaliska opublikowała w środę na swojej stronie internetowej oświadczenie, w którym przeprasza osoby skrzywdzone przez księdza oskarżonego o molestowanie ministranta.
"Z wielkim szacunkiem odnosimy się do osób przez niego pokrzywdzonych, wyrażamy im naszą solidarność, przepraszamy za krzywdy, których doznali" - napisano w oświadczeniu Kurii Diecezjalnej w Kaliszu.