Zdemolowała stację autem. Są wyniki badań krwi
37-latka była pod wpływem środków odurzających, gdy wjechała w budynek stacji paliw w Rymaniu. Tak wynika ze wstępnych badań chemiczno-toksykologicznych, które otrzymała kołobrzeska policja – poinformował PAP we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.
Jak podał prok. Gąsiorowski, Komenda Powiatowa Policji w Kołobrzegu otrzymała wstępne wyniki badań chemiczno-toksykologicznych z krwi pobranej od 37-letniej Katarzyny A. - Wynika z nich, że kobieta była pod wpływem środków odurzających w chwili zdarzenia - powiedział prok. Gąsiorowski.
37-latka miała być pod wpływem marihuany, na stacji paliw miała wypalić "jointa". Ponadto u zatrzymanej policja znalazła nieznaczną ilość tego środka odurzającego.
Prok. Gąsiorowski poinformował, że podejrzanej postawiony zostanie kolejny zarzut, który formowany będzie na podstawie pełnych wyników badań potwierdzających to, czy 37-latka była po zażyciu czy pod wpływem środków odurzających. Dodał, że gdy akta wrócą do prokuratury po posiedzeniu aresztowym, które sąd zaplanował na wtorek, wydane zostanie postanowienie o zmianie postawionych zarzutów.
Trzymiesięczny areszt dla 37-latki
Posiedzenie aresztowe ws. 37-letniej Katarzyny A. odbyło się we wtorek przed Sądem Rejonowym w Kołobrzegu. Jak poinformował sędzia Przykucki, sąd uwzględnił wniosek prokuratury i zastosował wobec podejrzanej tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy.
W ocenie sądu należało uznać argumenty prokuratury dotyczące m.in. obawy matactwa i opuszczenia kraju przez podejrzaną, która w Polsce nie ma stałego miejsca zamieszkania.
ZOBACZ: Pijana weszła wprost pod jadące auto. Wstrząsające nagranie
Ponadto sąd uzyskał informację o wstępnych wynikach badań chemiczno-toksykologicznych z krwi pobranej od 37-letniej Katarzyny A., które wskazują, że kobieta w chwili zdarzenia była pod wpływem narkotyków.
Usłyszała trzy zarzuty
Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu w poniedziałek skierowała do sądu wniosek o trzymiesięczny areszt dla 37-letniej Polki mieszkającej w Holandii, po przedstawieniu jej trzech zarzutów sformułowanych w oparciu o pięć artykułów Kodeksu karnego.
"Pierwszy dotyczy uszkodzenia mienia o łącznej wartości 20 tys. zł, na skutek wjechania samochodem marki bmw w budynek stacji paliw. Jednocześnie, uszkadzając konstrukcję budynku, doprowadzając do oderwania się jej elementów, podejrzana naraziła na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwie pracownice stacji i funkcjonariusza policji" – powiedział w poniedziałek prok. Gąsiorowski.
ZOBACZ: Wybuch gazu na stacji paliw. Dwie osoby ranne
37-latka usłyszała także zarzut wywierania wpływu na czynności policji. Miała przemocą, uderzając lusterkiem samochodu, zmusić funkcjonariusza do zaniechania próby jej zatrzymania oraz nie wykonać polecenia zatrzymania się do kontroli drogowej.
Kobieta jest również podejrzana o posiadanie nieznacznej ilości marihuany. Najwyższa kara, jaka grozi za popełnienie poszczególnych czynów, to - odpowiednio - do 3 i 5 lat pozbawienia wolności.
Zdemolowanie stacji
Mimo próby jej zatrzymania, oddanych przez policję strzałów, kobieta odjechała srebrnym bmw i sama zgłosiła się do jednego z komisariatów policji w oddalonym o ponad 40 km Koszalinie. Została zatrzymana.
Kobieta miała mówić śledczym, że czuła się zagrożona, śledzona i że ktoś za nią jechał, dlatego zjechała na stację paliw. W budynek wjechała specjalnie, by policja zajęła się jej sprawą. Tych funkcjonariuszy, którzy przyjechali na interwencję, uznała za "przebierańców".
ZOBACZ: Dzieci bawiły się na plaży. Znalazły 17 kilogramów narkotyków
Wyjaśniła, że w podróży do Polski towarzyszył jej kolega, bo ona ma zakaz prowadzenia pojazdów na terenie Niemiec i w tym kraju to on musiał być kierowcą. Mówiła, że obawia się swojego partnera, który pozostał w Holandii.
Kobieta była trzeźwa
Rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji podinsp. Alicja Śledziona mówiła w niedzielę, że badanie na zawartość alkoholu w chwili zatrzymania wykazało u kobiety negatywny wynik. Została jej pobrana krew, aby sprawdzić, czy nie była pod wpływem innego środka odurzającego.
Filmik, który z zajścia na stacji paliw nagrali świadkowie, został umieszczony w Internecie. Jest szeroko komentowany, w tym także w kontekście działań policji.
Czytaj więcej