Producenci podnoszą ceny. Najszybciej od 17 lat
W lutym wskaźnik koniunktury PMI dla naszego przemysłu wzrósł do 53,4 punktu. W styczniu wynosił 51,9, a w grudniu 51,7 punktu. To oznacza, że w grupie menedżerów firm przemysłowych optymiści systematycznie zwiększają przewagę nad pesymistami. Konsumenci mogą się jednak niepokoić - producenci podnoszą ceny wyrobów gotowych najszybciej od 17 lat.
Stan nastrojów badany jest co miesiąc przez firmę IHS Markit. Najnowszy wynik jest najlepszy od 32 miesięcy, a w dodatku korzystniejszy od prognoz ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu wskaźnika do 52,7 punktu. Jednak w kilku krajach Europy nastroje menedżerów są jeszcze lepsze.
Inflacja wychodzi z fabryk
Wiele wskazuje na to, że krajowy przemysł przezwyciężył kilka poważnych problemów, które pojawiły się w wiosną 2020 roku w czasie pierwszego lockdownu i dawały o sobie znać także latem i jesienią.
Poprawiający się popyt sprawił, że wzrost liczby nowych zamówień w fabrykach był najszybszy od lipca zeszłego roku (druga najwyższa wartość od dwóch i pół roku). Coraz lepsze wyniki osiąga eksport produktów polskiego przemysłu - wzrósł w największym stopniu od września 2017 roku.
ZOBACZ: Wysokie ceny ropy. Tankowanie będzie droższe
Aby sprostać rosnącemu popytowi firmy rekrutowały nowych pracowników i kupowały więcej materiałów. Poziom zatrudnienia podniósł się szósty raz z rzędu, a w dodatku zwiększył się w najszybszym tempie od czerwca 2018 roku. Spadek wydajności zaopatrzeniowców zmusił producentów do korzystania ze zgormadzonych wcześniej zapasów. Stany magazynowe zostały uszczuplone po raz pierwszy od pięciu miesięcy, po tym jak w grudniu 2020 roku odnotowano ich rekordowy wzrost.
Średnie koszty produkcji poniesione przez polskich przedsiębiorców wzrosły w lutym w najszybszym tempie od dekady. Według respondentów badania przyczyną tego zjawiska były niedobory materiałów na światowych rynkach, problemy logistyczne na granicach, a także osłabienie złotego. Producenci przenieśli wyższe koszty na klientów, w rezultacie ceny wyrobów gotowych zwiększyły się w najszybszym tempie od maja 2004 roku.
Wiara w koniec pandemii
Jak podaje IHS Markit w lutym prognozy menedżerów z sektora przemysłowego dotyczące najbliższej przyszłości były optymistyczne. Wiele firm spodziewa się dwucyfrowego wzrostu sprzedaży do lutego 2022 roku. Dobre nastroje opierają się na oczekiwanym ożywieniu gospodarki po kryzysie wywołanym pandemią koronawirusa.
ZOBACZ: Pandemiczny spadek cen. Mieszkania wynajmujemy taniej
Warto jednak przypomnieć, że GUS ostatnio podał wstępny szacunek polskiego PKB w 2020 roku. Zanotowano jego spadek o 2,8 proc. Ubytek produkcji był niewielki, ale dla przemysłu niedobrą wiadomością jest duży regres inwestycji wyliczony na 8,4 proc. Dla porównania, nakłady inwestycyjne w 2019 roku wzrosły o 7,2 proc. Stopa inwestycji w gospodarce narodowej w zeszłym roku spadła z 18,5 proc. do 17,1 proc., czyli do poziomu najniższego od ponad 20 lat. Tymczasem kilka lat temu premier Mateusz Morawiecki zapowiadał stopniowy wzrost stopy inwestycji - do 22-25 proc. w 2020 roku.
Inni są lepsi
Wskaźnik PMI kalkulowany jest na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród menedżerów firm przemysłowych. Proszeni są o porównanie z poprzednim miesiącem wielkości nowych zamówień (30 proc.), produkcji (25 proc.), zatrudnienia (20 proc.), prędkości dostaw (15 proc.) oraz zapasów (10 proc.). Wyniki poniżej 50 punktów sygnalizują spadek aktywności ekonomicznej, zaś powyżej 50 punktów są wyrazem optymizmu gospodarczego.
Polski PMI przemysłowy na poziomie 53,4 punktu wypada dosyć słabo na tle też dziś ogłoszonych wskaźników dla kilku innych krajów europejskich. W Niemczech lutowy PMI wynosi 60,7 punktu, w Szwajcarii – 61,3, we Włoszech - 56.9, w Czechach - 56,5, a w strefie euro został podsumowany na 57,9 punktu. Europejskim liderem jest Szwecja z wynikiem 61,6 punktu.
- Lutowe lockdowny uderzyły w sektor usług strefy euro, zwiększając prawdopodobieństwo spadku PKB w pierwszym kwartale 2021 roku. Jednak negatywne zjawiska były łagodzone przez znaczący wzrost w przemyśle, co tworzy perspektywę znacznie mniejszej dekoniunktury niż w pierwszej połowie 2020 roku. Produkcja w fabrykach rosła w najszybszym tempie od trzech lat, co zawdzięczamy głównie imponującym osiągnięciom niemieckich producentów - komentuje Chris Williamson, główny ekonomista IHS Markit.
Szwedzki eksperyment
Szwecja jest w Europie najbardziej znanym przykładem państwa, które początkowo próbowało radzić sobie z pandemią bez wprowadzania powszechnych zakazów. Nie zapobiegło to jednak kryzysowi gospodarczemu w tym kraju.
ZOBACZ: Handel na minusie. Wielki spadek zakupów w styczniu
Jak wynika z danych Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej, PKB Szwecji zmalał w drugim kwartale 2020 roku o 8 procent. Tymczasem w sąsiedniej Danii spadek po wprowadzeniu lockdownu był nieco mniejszy i wyniósł 7,1 proc. O skurczeniu się PKB w obu krajach przesądziło zakłócenie międzynarodowych łańcuchów dostaw w przemyśle.
Zdaniem ekonomistów, dopóki wirus nie będzie pod kontrolą, zakończenie rządowych restrykcji związanych z koronakryzysem nie pomoże gospodarce w osiągnięciu ożywienia. Badania porównawcze w Skandynawii i USA pokazują, że gospodarki w krajach, które nie wprowadziły lockdownu w pierwszej fazie epidemii załamały się podobnie jak w krajach, w których stosowano masowe restrykcje.
- Wirus wywołuje poczucie niepewności i właśnie dlatego wiele firm przestaje inwestować. Jednocześnie większość ludzi nie chodzi do kina, restauracji czy na koncerty, niezależnie od tego, czy im wolno, czy nie - mówi Clemens Fuest, szef monachijskiego instytutu Ifo.
Czytaj więcej