Dwa przeszczepy serca w trzy dni. Jednym z biorców 26-latek po COVID-19
W Uniwersyteckim Szpitalu we Wrocławiu (USK) wszczepiono dwa serca w trzy dni. 26-letni mężczyzna i 20-letnia kobieta otrzymali pomoc od zespołów operacyjnych, na których czele stanął kardiochirurg mający na swoim koncie ponad 300 przeszczepów. Zabiegi przeprowadzono w miesiąc po tym, jak placówka dostała zgodę na wykonywanie transplantacji serca od Ministerstwa Zdrowia.
Wrocławski szpital jest szóstym ośrodkiem medycznym w Polsce, który może wykonywać transplantacje serca. Pozytywną decyzję w tej sprawie resort zdrowia wydał na początku lutego.
ZOBACZ: Przeszczepiono jej płuca osoby chorej na Covid-19. Pacjentka zmarła
"Musieliśmy spełnić szereg wymogów, aby otrzymać zgodę. Dotyczyły one między innymi kwalifikacji personelu oraz posiadanej infrastruktury, oddziałów czy sprzętu" - mówi cytowany w komunikacie prof. Piotr Ponikowski rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, kierownik Centrum Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.
Biorcą pierwszego na Dolnym Śląsku serca jest 26-letni mężczyzna z rozpoznaniem niewydolności serca w przebiegu wrodzonej kardiomiopatii rozstrzeniowej, u którego po wielu latach prowadzonej z powodzeniem farmakoterapii doszło do gwałtownego zaostrzenia choroby po przejściu COVID-19. Z uwagi na konieczność przyjmowania leków dożylnych oraz nawracających i zagrażających życiu komorowych zaburzeń rytmu serca, ostatnie tygodnie przed transplantacją pacjent spędził na oddziale kardiochirurgii USK.
Wykonał ponad 300 przeszczepów
"Na czele zespołu, który przeprowadził obie transplantacje, stanął dr Roman Przybylski, doświadczony kardiochirurg, który wcześniej pracował w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu i w Krakowie, a fachu uczył się od prof. Zbigniewa Religi i prof. Mariana Zembali" - napisano w komunikacie.
ZOBACZ: Wspólna operacja Religi i Zembali. "Byłem wzruszony, że historia zatoczyła koło"
Były to 301 i 302 przeszczep, który wykonał.
- Oczywiście, że były emocje. Zawsze są, w końcu chodzi o ludzkie życie, poza tym byliśmy pionierami na Dolnym Śląsku. Dopiero zaczynamy, a już mamy pozytywną opinię wśród pacjentów. To cieszy - powiedział dr Przybylski.
Pierwszy zabieg
W pierwszej operacji uczestniczyli także dr hab. Jacek Wojarski, kardiochirurg i transplantolog z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku oraz kilkunastoosobowa załoga specjalistów (kardiochirurgów, kardiologów, perfuzjonistów, anestezjologów, echokardiografistów i pielęgniarek) z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
ZOBACZ: Lekarze uratowali nienarodzone dziecko. Przetoczyli krew w łonie matki
- To dla mnie bardzo ważny dzień, cieszę się, że Uniwersytecki Szpital Kliniczny stał się kolejnym ośrodkiem transplantacji serca. Dzięki temu mieszkańcy naszego regionu nie będą musieli szukać pomocy w innych częściach kraju - powiedział prof. Ponikowski.
Zabieg rozpoczął się przed godziną siódmą, w czwartek, 25 lutego. Narząd pochodził od dawcy, przebywającego w szpitalu na Dolnym Śląsku. Od pobrania do wszczepienia serca minęły zaledwie 2 godziny i 20 minut. Sama operacja trwała niecałą godzinę.
- Zgodnie z procedurami po narząd pojechał nasz zespół chirurgów, który jednocześnie ocenił go pod względem anatomicznym i makroskopowym oraz zakwalifikował do przeszczepienia. Mieliśmy o tyle komfortową sytuację, że z racji niewielkiej odległości, czas niedokrwienia serca był krótki, a to sprzyja skutecznej transplantacji. Wszystko wskazuje na to, że się udało. Nasz pacjent, cztery doby po operacji, ma się bardzo dobrze - tłumaczy dr Przybylski.
WIDEO: Kardiochirurg, który "uczył się fachu" od prof. Zbigniewa Religi, ma na koncie ponad 300 przeszczepów
Mężczyzna czuje się dobrze. - Mam jeszcze trochę problemów z oddychaniem, ale moje samopoczucie jest bardzo pozytywne - powiedział w rozmowie z "Polsat News". Podkreślił, że lekarze ocalili mu życie. - Dla mnie to jest prawdziwy cud. Lekarze przedłużyli mi życie - mówił.
Narządy dostarczone drogą lotniczą przez policję
W piątek z kolei znacznie pogorszył się stan zdrowia 20-letniej pacjentki, bez wcześniejszego wywiadu kardiologicznego, która została przekazana do wrocławskiego szpitala w stanie wstrząsu kardiogennego z Wałbrzycha.
ZOBACZ: "Ofiary awokado". Lekarze alarmują
"U chorej zastosowaliśmy mechaniczne wspomaganie krążenia - ECMO żylno-tętnicze, a następnie wspomaganie lewokomorowe pompą Levitronix.Na podstawie badania histopatologicznego u chorej zdiagnozowaliśmy ostre zapalenie mięśnia sercowego ze znacznym uszkodzeniem mięśnia sercowego. Próba terapii immunomodulacyjnej nie przyniosła efektu, a postępująca destrukcja narządu groziła w każdej chwili utratą możliwości kontynuowania wspomagania mechanicznego. Decydując się na pobranie narządu, zgłoszonego dla naszej pacjentki w piątek, liczyliśmy się z tym, że chora bez zabiegu nie przeżyje nadchodzącego weekendu" - powiedział cytowany w komunikacie prof. Michał Zakliczyński.
Narząd na czas można było dostarczyć tylko droga lotniczą. Udało się to przy wsparciu Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji Komendy Głównej Policji, która helikopterem przetransportowała serce do przeszczepu z Województwa Mazowieckiego do Wrocławia. Zabieg zakończył się sukcesem, ale z uwagi na ciężki stan pacjentka w dalszym ciągu wymaga intensywnej terapii” - napisano w komunikacie.
Według danych na koniec grudnia 2020 w Polsce czekało na przeszczep 415 osób, a minionym roku wykonano 146 zabiegów.
Czytaj więcej