Na Facebooku kupisz... lasy Amazonii. Witryna nie zamknie nielegalnych aukcji

Świat
Na Facebooku kupisz... lasy Amazonii. Witryna nie zamknie nielegalnych aukcji
commons.wikimedia/lubasi/CC BY-SA 2.0
Kup Amazonię - na Facebooku

Cześć lasów deszczowych Amazonii są nielegalnie sprzedawane za pośrednictwem Facebooka - przekazało BBC. Chodzi o obszary chronione przeznaczone m.in. dla rdzennej ludności Brazylii. Facebook zapewnia, że choć zamierza współpracować z policją, to sam nie podejmie żadnych działań by zakazać aukcji.

Reporterzy BBC odkryli, że po wybraniu odpowiedniej lokalizacji i słów kluczowych w usłudze "Marketplace" na Facebooku, użytkownicy mogą dotrzeć do ofert sprzedaży działek znajdujących się w Amazonii.

 

ZOBACZ: Ubiegłoroczne pożary Amazonii jeszcze poważniejsze niż się wydawało

 

Niektóre z reklamowanych do sprzedania działek miały powierzchnię "tysiąca boisk piłkarskich". Wielu sprzedających otwarcie przyznaje, że nie ma tytułu do dysponowania gruntami. Na proponowanych przez nich obszarach żyją tubylcze, odizolowane od świata plemiona.

"Nie ma tu Indian"

Dziennikarze skontaktowali się z niektórymi sprzedawcami i - jako potencjalni kupcy - przyjechali w miejsca wskazane w ogłoszeniach. Jednym z "przedsiębiorców" uchwyconym na ukrytej kamerze był Fabrico Guimarães. Pracujący w mieście mężczyzna zapewniał, że choć nie ma praw do ziemi, to nie trzeba obawiać się kontroli.

 

- Nie ma żadnego ryzyka inspekcji - mówił. Za samą działkę, przygotowanie gruntu pod rolę i wycięcie chronionych drzew zażądał 35 tys. dolarów w lokalnej walucie (ok. 130 tys. złotych).

 

Inny sprzedawca - Alvim Souza Alves, proponował teren w stanie Rondonia, który zajmowany jest przez lud Uru Eu Wau Wau, a także co najmniej pięć innych grup, które nie miały kontaktu ze światem zewnętrznym.

 

- Nie ma tu "Indian". Znajdują się ok. 50 kilometrów od mojej ziemi. Nie wiem jednak, czy się na nią nie zapuszczają - mówił Alves pytany o tubylców.

Pomoc, czy problem?

Alves ujawnił, że we współpracuje ze zorganizowaną grupą, która zajmuje się najeżdżaniem na tereny tubylców i wysiedlaniem ich. W proceder mają być zaangażowani politycy - taktyka opisana przez BBC polega na zajęciu chronionego terenu, wylesieniu go, a następnie uzyskaniu odpowiednich zgód na zarządzanie od władz, po tym, jak "teren przestał spełniać swoją pierwotną rolę".

 

ZOBACZ: Brazylia: wariant koronawirusa z Amazonii trzykrotnie bardziej zaraźliwy

 

Pytany o proceder minister środowiska Ricadro Salles zapewnił, że "rząd prezydenta Jaira Bolsonaro zawsze dawał do zrozumienia, że nie toleruje żadnych przestępstw, w tym środowiskowych". Dodał, że kontrole w Amazonii utrudnia pandemia koronawirusa, a odpowiedzialność za wylesianie ponoszą również rządy lokalnych władz.

 

BBC wskazuje jednak, że za rządów Bolsonaro obniżono budżet dla IBAMA (Instytutu Środowiska i Zasobów Naturalnych) o 40 proc. Prokurator federalny z Rondonii Raphael Bevilaquia potwierdza, że sytuacja z "drwalami" jeszcze "nigdy nie była tak zła". - Rząd działa przeciwko nam - zapewnia.

"Brak szacunku"

Do sprawy nielegalnej sprzedaży fragmentów Amazonii ustosunkował się Facebook, który zapewnił, że jest otwarty na współpracę ze służbami.

 

Jednocześnie jednak amerykański gigant dodał, że nie zamierza śledzić i usuwać nielegalnych aukcji. Tworząc nową ofertę użytkownik musi zaakceptować regulamin, z którego wynika, że to oni ponoszą odpowiedzialność w przypadku łamania prawa.

 

BBC pokazał ogłoszenie zamieszczone przez Alvesa liderowi Uru Eu Wau Wau. Poinformował, że jego lud zapuszcza się w te rejony w poszukiwaniu pożywienia. - To brak szacunku. Nie znam tych ludzi, ale oni nie wylesiają tylko lasu - można powiedzieć, że wylesiają nasze życie - mówił. Zaapelował, by Facebook podjął własne działania.

bas/grz/ BBC News, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie