"Ludziom grozi wyginięcie". Profesor epidemiologii o wpływie chemii na plemniki i rozrodczość

Technologie
"Ludziom grozi wyginięcie". Profesor epidemiologii o wpływie chemii na plemniki i rozrodczość
en.wikipedia.org/public domain
Na zdjęciu: ludzkie plemniki w powiększeniu 3140 razy.

Spadek liczby plemników w ludzkim nasieniu i niekorzystne zmiany w rozwoju płciowym przyczynią się do wymierania ludzi - uważa amerykańska epidemiolog. Jej zdaniem człowiek już teraz jest na Ziemi gatunkiem zagrożonym. "Dzisiejszy statystyczny mężczyzna ma o połowę plemników mniej niż jego dziadek" - pisze Shanna Swan.

Profesor Shanna Swan, epidemiolog środowiskowy i reprodukcyjny z Icahn School of Medicine w Mount Sinai w Nowym Jorku ostrzega, że ludzkości zagraża wymieranie z powodu spadku jakości męskiego nasienia.

 

"Spadająca liczba plemników" i zmiany w rozwoju seksualnym "zagrażają przetrwaniu ludzi" - pisze w swojej książce "Count Down". Jej zdaniem kryzys płodności, który spowoduje załamanie demograficzne jest globalnym zagrożeniem porównywalnym z kryzysem klimatycznym jaki zagraża Ziemi.

 

Epidemiolog: liczba plemników spada

 

"Dzisiejszy statystyczny mężczyzna ma o połowę plemników mniej niż jego dziadek", "w ciągu 50 lat płodność spadła o połowę", "największe zagrożenie dla płodności jest nie w sypialni ale w... kuchni i łazience" - alarmuje w swojej nowej książce prof. Shanna Swan.

 

Profesor Swan jest współautorką badania z 2017 roku, które wykazało, że liczba plemników u mężczyzn spada. W latach 1973-2011 liczba męskich komórek rozrodczych spadła w spermie średnio o 59 proc. Odkrycie tej prawidłowości wywołało sensację i trafiło na nagłówki gazet na całym świecie.

 

ZOBACZ: Alarmujące dane GUS. Demograficzna katastrofa w Polsce

 

W swojej najnowszej książce, napisanej wraz ze Stacey Colino, epidemiolożka ostrzega, że do 2045 roku mediana liczby plemników ma osiągnąć zero. "Delikatnie mówiąc, to trochę niepokojące" - powiedziała amerykańskiemu serwisowi Axios.

 

 

Trzy czynniki warunkujące wymieranie

 

Autorki ujawniają, w jaki sposób współczesny styl życia zagraża rozrodczości. Wymieniają czynniki, które powodują spadek liczebności plemników i wpływają na zmianę rozwoju rozrodczego kobiet i mężczyzn. Według autorek książki, spośród z pięciu czynników, które powodują, że gatunek staje się zagrożonym, ludzi dotyczą trzy.

 

Zdaniem autorek, wszechobecne chemikalia są największym zagrożeniem dla płodności i rozwoju płciowego. Chemikalia, które mają kardynalny wpływ na procesy biologiczne, w tym regulujące rozmnażanie, obecne są - zdaniem autorek - "wszędzie". Zwłaszcza w plastikach, kosmetykach i pestycydach. Chodzi o związki takie jak ftalany i bisfenol-A, które wpływają na funkcjonowanie układu hormonalnego.

 

ZOBACZ: Setki dziecięcych wózków pod Koloseum, wszystkie puste. Mają przypominać o kryzysie demograficznym

 

Prof. Shanna Swan uważa, że kluczem do naprawy sytuacji jest zmiana sposobu myślenia i nadzwyczajna ostrożność wobec substancji produkowanych przez przemysł, które są powszechnie obecne w życiu człowieka.

 

"Nie możemy zakładać, że chemikalia są bezpieczne, dopóki nie zostanie udowodnione, że są szkodliwe. Zamiast tego musimy założyć, że są szkodliwe, dopóki nie okaże się, że są bezpieczne" - argumentuje naukowiec.

 

"Substancje chemiczne w naszym środowisku i niezdrowy styl życia we współczesnym świecie zaburzają równowagę hormonalną, powodując różnego stopnia spustoszenie w reprodukcji" - piszą autorki w książce "Count Down".

 

Rośnie liczba poronień i nieprawidłowości

 

Wśród czynników negatywnych badaczki wymieniają palenie tytoniu, marihuanę i plagę otyłości. Nie bez znaczenia są: antykoncepcja, zmiany kulturowe i rosnące koszty posiadania dzieci. Jednak według nich alarmujące są także przyczyny biologiczne.

 

Niepokojem powinna napawać rosnąca liczba poronień, wzrost częstotliwości występowania nieprawidłowości w budowie i funkcjonowaniu narządów płciowych wśród chłopców i wcześniejsze dojrzewanie u dziewcząt.

 

ZOBACZ: Więcej seniorów niż dzieci. Kanada ma demograficzny problem

 

W latach 1964-2018 światowy współczynnik dzietności spadł z 5,06 urodzeń na kobietę do 2,4. Obecnie około połowa krajów świata ma współczynnik dzietności poniżej 2,1. Według naukowców dzietność taka nie gwarantuje zastępowalności populacji.

 

Według autorek, ludzi powinni chronić się przed szkodliwymi chemikaliami i zachęca do "zrobienia wszystkiego, co w naszej mocy, aby uratować płodność, los ludzkości i planety".

hlk/msl/ "The Guardian", polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie