Miały w ciałach 30-kilogramowe guzy, mieszkają blisko siebie. Bały się wizyty u lekarza
Do szpitali w leżących blisko siebie podkarpackich miastach - Krośnie i Jaśle - trafiły pacjentki z gigantycznymi guzami jajników. Oba ważyły po około 30 kilogramów. Podobieństw jest więcej, gdyż zmiany w organizmach pań wykryto przez przypadek, pacjentki bały się wcześniej zgłosić do lekarza, a terminy operacji dzieli niecały miesiąc.
Kobieta w średnim wieku z gigantycznym guzem jajnika zgłosiła się do szpitala w Krośnie w ostatnich dniach. Jak podaje placówka, odwlekała zgłoszenie się do ginekologa, ponieważ bała się i liczyła, że niebezpieczna narośl "sama się zmniejszy".
Do przyjazdu na SOR skłoniły ją pojawiające się duszności. Tam lekarze stwierdzili, że na jajniku kobiety pojawił się guz o wielkości około 35 cm na 30 cm. Wkrótce przetoczyli pacjentce krew, a następnie wycięli 30-kilogramową zmianę. Operacja trwała półtorej godziny.
ZOBACZ: Dwukrotnie pokonała raka, nie widzi na jedno oko. Straciła zasiłek i rentę
- Dzięki badaniu histopatologicznemu mogliśmy podjąć decyzję o zachowaniu narządu rodnego. Nowotwór u kobiety okazał się zmianą o charakterze niezłośliwym - tłumaczył doktor Janusz Słowik, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w krośnieńskim szpitalu.
Pacjentka z Jasła również miała potężnego guza
Do podobnej sytuacji doszło pod koniec stycznia w oddalonym o około 20 kilometrów Jaśle. W tamtejszym szpitalu pod koniec stycznia medycy również usunęli operacyjnie duży guz jajnika u 70-latki. Sytuacja była podobna, gdyż narośl również ważyła około 30 kilogramów.
"Podobnie nowotwór nie miał charakteru złośliwego. Te dwa przypadki łączą wspólne mianowniki: guz został zdiagnozowany przypadkowo, obie panie nie badały się regularnie u ginekologa, nowotwór nie miał charakteru złośliwego" - informuje szpital w Krośnie.
Pacjentka z Jasła zgłosiła się do medyków ze zwichniętym barkiem. O tym, że w jej ciele skrywa się inny poważny problem, zorientował się lekarz podczas rutynowych badań.
ZOBACZ: Dwie równoczesne operacje uratowały życie matki i dziecka
Jak dodał dr Słowik, niektóre kobiety boją się diagnozować i wypierają istnienie objawów.
- Pacjentka, u której podejrzewa się chorobę nowotworową, musi być jak najszybciej zdiagnozowana. Jeśli podejrzenie zostanie potwierdzone, chora musi niezwłocznie rozpocząć leczenie. Zdarza się niestety, że od momentu zaistnienia podejrzenia choroby nowotworowej do rozpoczęcia leczenia mija kilka miesięcy. Jest to cenny czas, który ma znaczenie - stwierdził.
Jak przypomnieli krośnieńscy medycy, nie każda tego typu historia kończy się pozytywnie. "Rak jajnika zbiera śmiertelne żniwo wśród kobiet. Umierają na niego nasze mamy, babcie, ciocie, córki. Jest to niezwykle podstępny nowotwór, ponieważ rozwija się w ukryciu, bez specyficznych objawów" - przekazała placówka.
Co czwarta Polka, czyli trzy miliony kobiet, odwiedza ginekologa rzadziej niż raz w roku lub w ogóle. Dodatkowo 27 proc. mieszkanek Polski odwiedza ginekologa po raz pierwszy dopiero, gdy zajdzie w ciążę. Ponadto 7 proc. Polek nigdy nie miało cytologii, 14 proc. ani razu nie poddało się USG w gabinecie ginekologicznym.
"Rosnący guz daje przerzuty i szerzy się na sąsiednie tkanki"
W Polsce rak jajnika jest drugim najczęściej występującym nowotworem żeńskich narządów płciowych. Atakuje kobiety mające najczęściej od 40 do 70 lat, zwłaszcza te z przedziału 50-60 lat.
- Rosnący guz daje przerzuty i szerzy się przechodząc na sąsiednie tkanki w krótkim okresie czasu. Nie należy zaniedbywać kontrolnych badań i wizyt lekarskich. Każda kobieta powinna co najmniej raz w roku poddać się badaniu ginekologicznemu, bo dzięki niemu istnieje większa szansa na wczesne wykrycie nowotworów jajnika czy szyjki macicy - zastrzegł dr Słowik.
Czytaj więcej