"To cyrk i kabaret". Konfederacja krytykuje projekt ustawy w sprawie elektrycznych hulajnóg
Rząd robi wszystko, żeby zniechęcić ludzi do korzystania z hulajnóg. Rządowy projekt ograniczający poruszanie się na hulajnogach jest absurdalny - ocenili posłowie Konfederacji. Zapowiedzieli, że podczas prac nad tym projektem w Sejmie będą zgłaszać do niego poprawki.
W środę Sejm debatował nad projektem nowelizacji Prawa o ruchu drogowym, który ma uregulować status prawny hulajnóg elektrycznych i tzw. urządzeń transportu osobistego (UTO), w skład których wchodzą m.in. deskorolki elektryczne. Projekt przygotował resort infrastruktury.
Według projektu kierujący hulajnogą elektryczną będzie mógł korzystać głównie z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów – z prędkością dopuszczalną 20 km/h. Osoby, które nie ukończyły 18 lat, będą musiały mieć kartę rowerową lub prawo jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T. Dzieci w wieku do 10 lat będą mogły poruszać się hulajnogą elektryczną jedynie w strefie zamieszkania, pod opieką osoby dorosłej.
Poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz na czwartkowej konferencji w Sejmie ocenił, że rządowy projekt ustawy regulujący poruszanie się na elektrycznych hulajnogach to "cyrk i kabaret".
"Rowery poruszają się szybciej"
- To kolejna regulacja, której nie potrzebujemy, to rozwiązywanie wydumanego problemu w najgorszy możliwy sposób - podkreślił.
Sośnierz zaznaczył, że rząd chce, by jeżdżący hulajnogami poruszali się z prędkością pieszego. - Po co mamy jeździć hulajnogą jak mamy to robić z prędkością pieszego? - pytał poseł.
ZOBACZ: Ksiądz z ministrantami kolęduje na... hulajnodze
- Ostatnią rzeczą, której potrzebujemy, to jest kolejny pomysł na mandaty dla ludzi nieszkodzących nikomu, dojeżdżających do pracy w sposób ekologiczny i godny promowania. Tymczasem rząd robi wszystko, żeby do tego ludzi zniechęcić - ocenił Sośnierz.
Jego klubowy kolega Michał Urbaniak zauważył, że hulajnoga nigdy nie będzie "demonem prędkości" i nie jest potrzebne wprowadzanie przewidzianych przez rząd ograniczeń.
Poseł zaznaczył też, że "rowery poruszają się szybciej" od hulajnóg. Przytoczył przykład osób, które mieszkają na wsi i dojeżdżają do pracy lub do szkoły na hulajnogach. Jak dodał, według zaproponowanych rozwiązań nie będą mogły one tego robić, jeśli na trasie ich dojazdu nie będzie chodnika, a będzie tylko szosa. - Dlaczego? To są absurdy, które trzeba zwalczać - oświadczył Urbaniak.
"Stek absurdów"
Szef Klubu Konfederacji Jakub Kulesza zapowiedział jego klub zgłosi do projektu 10 poprawek. Nazwał projekt ustawy "stekiem absurdów". - Tak to jest, jak ministerstwo pracuje nad ustawą dwa lata, a później rząd dopycha ustawę kolanem przez dwa dni w Sejmie. Mam nadzieję, że pan minister się taką hulajnogą przejedzie i zobaczy w końcu, czym to się je - podkreślił Kulesza.
ZOBACZ: Konfederacja u ministra rolnictwa. Chodzi o hodowlę norek
Wiceminister infrastruktury Rafał Weber uzasadniając projekt w Sejmie mówił, że obecnie nie ma zasad, które określałyby jak i gdzie można jeździć hulajnogą elektryczną. - Taki stan rzeczy powoduje niekontrolowane zachowania użytkowników tych urządzeń. Zachowania, które bardzo często są niebezpieczne dla innych użytkowników dróg, szczególnie dla pieszych - wskazał Weber.
Dodał, że nadrzędnym celem resortu podczas prac nad projektem było "zabezpieczenie pieszych" oraz sprawienie, by czuli się oni na chodnikach bezpiecznie. Podkreślił również, że pozytywną opinię do obecnego kształtu projektu wydała Komisja Wspólna Rządu i Samorządu.
Czytaj więcej