Tortury, gwałty i choroby. Nieludzkie warunki w rosyjskich koloniach karnych
Tortury, bicie, wyzysk, głodzenie, gwałty, choroby i przypadki śmierci osadzonych - tak wygląda codzienność rosyjskich kolonii karnych. Do jednej z nich trafi teraz Aleksiej Nawalny. Wielu przeciwników systemu, ale i niektórzy przedstawiciele władz, porównują nieludzkie warunki w koloniach z tymi panującymi w radzieckich łagrach.
Latem ubiegłego roku opozycyjny rosyjski polityk Aleksiej Nawalny został otruty bojowym środkiem chemicznym z grupy Nowiczok i cudem uniknął śmierci. Nawalny w śpiączce farmakologicznej został wywieziony do Berlina, gdzie następnie przez kilka miesięcy odbywał rehabilitację. Po powrocie do Rosji w styczniu został aresztowany, a 2 lutego sąd "odwiesił" jego dawny wyrok z 2014 r.
Sąd odrzucił następnie apelację polityka w tej sprawie - ma on na 2,5 roku trafić do kolonii karnej. - Na razie Nawalny jest pod ścisłą obserwacją w areszcie śledczym, ale po przeniesieniu do kolonii, nie będzie już bezpieczny - powiedziała obrończyni praw człowieka Olga Romanowa.
ZOBACZ: Kreml po wyroku dla Nawalnego: "Życie polityczne Rosji będzie rozwijać się dalej"
Jak przyznała, boi się o jego życie. Rosyjskie kolonie karne znane są bowiem z przemocy, tortur czy przypadków śmierci osadzonych.
Nawet niektórzy przedstawiciele rosyjskich władz porównują nieludzkie warunki w koloniach karnych z tymi panującymi w niesławnych łagrach - obozach karnych w czasach stalinowskich. O tym, czego się tam doświadcza, opowiadali już inni przeciwnicy prezydenta Rosji Władimira Putina.
- Tortury, bicie i przypadki śmierci to codzienność - mówiła niemieckiej agencji dpa Nadieżda Tołokonnikowa, aktywistka z grupy Pussy Riot. W 2012 roku skazano ją na dwa lata kolonii karnej. Jej grupa protestowała w performansie przeciwko Putinowi w jednym kościołów.
Około pół miliona osadzonych
Początkowo Tołokonnikowa odbywała karę w kolonii karnej w Mordowii. We wrześniu 2013 roku, po odrzuceniu jej wniosku o przedterminowe zwolnienie, rozpoczęła strajk głodowy, domagając się przeniesienia do innego więzienia. Twierdziła, że osadzone w kolonii kobiety zmuszane są do pracy w wymiarze 17 godzin dziennie, a jeden z urzędników kolonii groził jej śmiercią. Protest Tołokonnikowej trwał 9 dni. W rezultacie w listopadzie 2013 została przeniesiona do innego więzienia w Kraju Krasnojarskim.
23 grudnia 2013 roku, w związku z ogłoszoną przez Putina amnestią, została zwolniona z więzienia w Krasnojarsku, jako ostatnia z trójki performerek.
Po wyjściu na wolność wydała książkę "Instrukcja rewolucji". Opowiedziała w niej o przypominającym niewolnictwo systemie wyzysku w zakładach karnych w Rosji. Z oficjalnych danych wynika, że za kratkami przebywa w tym kraju około pół miliona osób. Statystyki Rady Europy pokazują, że nigdzie indziej w Europie nie więzi się większej liczby osób w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców.
Wyzysk zakażonych HIV
Do kolonii trafiają również więźniowie polityczni. Zdaniem obrońców praw człowieka nie ze względu na faktyczne przestępstwo, ale z powodu działalności antyrządowej. Tołokonnikowa opowiadała, że jako szwaczka mundurów policyjnych zdarzało jej się pracować od godziny 7:30 do 0:30, mając tylko jeden wolny dzień w miesiącu.
ZOBACZ: Rada Praw Człowieka ONZ. Duda mówił o Rosji, Białorusi i wolności wyznania
Jak relacjonowała, w koloniach normą jest systematyczne pozbawianie snu, niewystarczające posiłki, zimno i brud w celach. Miało to pomóc w złamaniu niepokornych osadzonych.
Wynagrodzenie za pracę wynosi poniżej 4 euro za dzień. "Setki osób zakażonych HIV pracowały po 16 godzin dziennie, wyniszczając resztki odporności. Gdy już umierali, zabierano ich do obozowych szpitali, żeby nie psuli statystyk danej kolonii" - pisała w swoich notatkach.
Przez lata nie zobaczy swoich bliskich
Jak zauważa agencja dpa, to jak brutalne może być życie w koloniach karnych, opisywał już dawno laureat literackiej nagrody Nobla Aleksander Sołżenicyn w książce "Archipelag Gułag". Ale zdaniem obrońców praw człowieka, nawet w 30 lat po upadku Związku Radzieckiego zasadniczo niewiele się tam zmieniło.
Organizacja Memoriał zbiera relacje świadków. Byli osadzeni opowiadają o samowoli i drakońskich karach, o gwałtach, głodzie i chorobach. Krytyczna wobec Kremla "Nowaja Gazieta" wielokrotnie opisywała przypadki rodzin osadzonych, które błagały prezydenta Putina, by zrobił coś z sadystycznymi strażnikami. Jak informują jednak organizacje broniące praw człowieka, apele te pozostają bez odpowiedzi.
Aleksieja Nawalnego czekają trudne czasy. Przez lata nie zobaczy żony Julii i dwojga swoich dzieci - Darii i Zachara. Przepisy pozwalają co prawda na sześć krótkich i cztery długie wizyty rodziny rocznie, ale pojawiają się doniesienia, że z powodu pandemii koronawirusa przywileje te zostały ostatnio ograniczone.
Czytaj więcej