Inflacja znów wyższa. Odczuwamy skutki opłaty cukrowej i „małpkowej”?
W styczniu inflacja w Polsce wyniosła 2,7 proc. Ceny znów zaczęły szybciej rosnąć po tym jak wskaźnik inflacji między listopadem a grudniem spadł z 3 proc. do 2,4 proc. Jak podaje GUS, w zeszłym miesiącu żywność kosztowała 1,3 proc. więcej niż rok wcześniej, a utrzymanie mieszkania podrożało o 6,4 proc. Potaniał transport o 3,7 proc.
W styczniu ceny były o 1,2 proc. wyższe niż w grudniu. Tak duży wzrost inflacji w skali miesiąca po raz ostatni zanotowaliśmy 10 lat temu. Liczby podane dziś przez GUS zaskoczyły ekonomistów, którzy spodziewali się inflacji rocznej na poziomie 2,4 proc., a miesięcznej - niespełna 1-procentowej.
Żywność znów droższa
Przez poprzednich osiem miesięcy tempo wzrostu cen żywności i napojów bezalkoholowych systematycznie malało. W grudniu 2020 roku artykuły spożywcze były tylko o 0,8 proc. droższe niż rok wcześniej. Jednak w styczniu ten wskaźnik wzrósł do 1,3 proc. Co więcej, ceny żywności w samym tylko zeszłym miesiącu były wyższe niż w grudniu o 1,6 proc.
W pierwszych dniach stycznia niektóre artykuły spożywcze podrożały z powodu wprowadzanych opłat cukrowej i „małpkowej”. Cena butelki słodzonego napoju gazowanego z kofeiną wrosła w niektórych sklepach nawet o kilka złotych. Jeszcze przed wejściem w życie przepisów o podatku cukrowym branża przewidywała, że niektóre produkty mogą podrożeć o 40 proc. Te zapowiedzi sprawdziły się.
Złe prognozy
Potwierdza się opinia wielu ekonomistów, że grudniowy spadek inflacji był „łapaniem oddechu” przed tegoroczną falą podwyżek cen. Powodów ciągle wysokiej inflacji w Polsce należy upatrywać w dużej skali świadczeń socjalnych wprowadzonych jeszcze przed wybuchem pandemii oraz w znaczących wydatkach państwa ponoszonych w ramach działań antykryzysowych.
ZOBACZ: Wysokie ceny ropy. Za paliwa będziemy płacić więcej
W skali całej gospodarki inflację podsycać będą także: podatek handlowy i 7-procentowa podwyżka płacy minimalnej. Wielu ekonomistów obawia się również, że na drożyznę w Polsce w 2021 roku może wpływać osłabienie złotego, które przełoży się na wzrost kosztów importu.
Jest też przesądzone, że w tym roku na inflację łagodząco nie będą wpływać ceny paliw. Jesteśmy świadkami skoku cen ropy naftowej na rynkach światowych. Wraz z powrotem globalnej gospodarki na ścieżkę wzrostu rosnąć będzie popyt na paliwa, przy wciąż ograniczonej podaży surowca ze względu na politykę OPEC. Dodatkowo, od stycznia podnoszone są w Polsce ceny energii elektrycznej. Wyższe będą też ceny gazu.
Słabo wypadamy na tle UE
Inflacja w Polsce jest zbliżona do wskaźników notowanych w kilku innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. W Rumunii wzrost cen jest 3-procentowy, na Węgrzech wynosi 2,7 proc., a w Czechach - 2,2 proc.
W Europie Zachodniej inflacja od dawna jest dużo mniejsza niż u nas. W Niemczech w styczniu ceny poszły w górę o 1 proc., a w Hiszpanii tylko o 0,5 proc. W wielu krajach notowana jest deflacja - w Szwajcarii ceny spadły o 0,5 proc. Według prognoz Komisji Europejskiej, inflacja w całej UE w tym roku wyniesie średnio 1,5 proc, zaś w strefie euro 1,4 proc.
Czytaj więcej