"Nie możemy składać żadnych deklaracji". Dworczyk o zapisach na szczepienia
Do Polski 2 marca ma dotrzeć ok. 0,5 mln szczepionek firmy AstraZeneca. Mają one być wykorzystane do szczepień osób z grupy zerowej, czyli personelu medycznego, który jeszcze nie został zaszczepiony oraz osób współpracujących z placówkami leczniczymi - podkreślił w piątek na konferencji prasowej szef KPRM Michał Dworczyk.
W grupie zero cały czas jest kilkaset tysięcy osób niezaszczepionych. - Są tam i lekarze i pracownicy medyczni, ale przede wszystkim osoby współpracujące z podmiotami prowadzącymi działalność leczniczą. Po 3 marca rozpoczeniemy szczepienia właśnie grupy zero. Zakończymy je w krótkim czasie. Ta data jest związana z tym, że 2 marca do Polski ma dotrzeć transport liczący około 0,5 mln szczepionek AstraZeneca i one właśnie zostaną przeznaczone na dokończenie szczepień w grupie zero - wyjaśnił.
Dworczyk zaznaczył, że zaszczepiono już 94 proc. lekarzy.
ZOBACZ: Kolejna partia szczepionki AstraZeneca dotarła rano do Polski
Dworczyk poruszył też kwestię odstępu między szczepieniami tym preparatem. Przypomniał, że w wytycznych ministra zdrowia znalazło się zalecenie, by odstęp pomiędzy dawkami szczepionki AstraZeneca wynosił 10-12 tygodni.
- To jest spowodowane skutecznością działania szczepionki AstraZeneca - powiedział.
"Nie możemy składać żadnych deklaracji"
Zapytany podczas konferencji prasowej o zapisy na szczepienia w kolejnym kwartale Dworczyk powiedział, że "nie można odpowiedzialnie zadeklarować tych zapisów, bo dotychczas żaden z producentów szczepionek nie przesłał oficjalnego harmonogramu dostaw".
- Prosimy o wsparcie Komisji Europejskiej, która jest podstawową stroną w dyskusji z producentami, sami też się kontaktujemy, ale do tej pory żaden producent nie potrafił przesłać żadnych danych na temat liczby szczepionek dostarczanych w drugim kwartale - wskazał szef KPRM.
- My konsekwentnie trzymamy się deklaracji złożonej kilka tygodni temu: szczepimy 3 mln osób do końca pierwszego kwartału, średnio milion w ciągu miesiąca - powiedział Dworczyk.
WIDEO: Konferencja szefa KPRM Michała Dworczyka
"Apelujemy o odpowiedzialność"
Michał Dworczyk odniósł się również do artykuły "Faktu", który w piątkowym wydaniu napisał, że od początku szczepień przeciw COVID-19 w Polsce "zmarnowano już 3630 dawek szczepionek". Największym problemem - jak wskazała gazeta - jest pobranie tzw. szóstej dawki szczepionki Pfizer. "Pierwotnie producent zapewniał, że każda fiolka zawiera pięć dawek szczepionki. Czyli z jednej można zaszczepić pięć osób. Okazało się jednak, że można zrobić nawet sześć zastrzyków. Tyle teorii. Bo w praktyce wiele punktów szczepień nie radzi sobie z pobraniem szóstej dawki i ją marnuje" - czytamy w "Fakcie".
- Dzisiaj jeden z tabloidów napisał o tym, że w Polsce marnowanych jest dużo szczepionek. To jest bardzo krzywdzący dla personelu medycznego materiał. Apelujemy zarówno do mediów, jak i do osób, które wypowiadają się w mediach o odpowiedzialność - powiedział Dworczyk.
Zwrócił uwagę, że współczynnik utylizacji szczepionek w Polsce jest jednym z najniższych na świecie. - Francja dopuszczała wręcz momentami utylizację do 30 proc. szczepionek. Wielka Brytania około 5 proc., Kanada była chwalona za to, że utylizuje się 0,3 proc. szczepionek. U nas utylizowanych jest około 0,2 proc. szczepionek - wskazał minister.
"Jedna utylizowana szczepionka na 500 dawek"
To - jak dodał - jest jak pół szczepionki na jeden punkt szczepień. - To jest też jak jedna utylizowana szczepionka na 500 dawek. I to są najczęściej przyczyny niezależne od personelu medycznego, np. przez zanieczyszczenie przy nakłuciu fiolki, są też mechaniczne zniszczenia - tłumaczył Dworczyk.
Ponownie zaapelował o odpowiedzialność do mediów i osób komentujących programu szczepień. - Oczywiście chcielibyśmy i robimy wszystko, żeby każda szczepionka była wykorzystana i tu się należą wielkie podziękowania personelowi medycznemu. Dzięki jego profesjonalizmowi w większości przypadków, wykorzystywanych jest powyżej pięciu dawek, więc możemy szczepić więcej pacjentów - podkreślił.
Zaznaczył, że "nie można zastraszać lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, żeby nie prowadziło to do tego, że np. zatajane będą mechaniczne uszkodzenia, czy inne zdarzenia powodujące utylizację szczepionki".
6,7 mln dawek do końca I kwartału
Minister zdrowia Adam Niedzielski we wtorek powiedział, że do końca I kwartału 2020 r. do Polski powinno trafić blisko 6,7 mln dawek. AstraZeneca powinna dostarczyć 1,15 mln szczepionek, Moderna 744 tys. dawek, a Pfizer/BioNTech 4,8 mln.
COVID-19 Vaccine AstraZeneca to szczepionka dopuszczona na unijny rynek 29 stycznia. Jest to monowalentna szczepionka składającą się z pojedynczego, rekombinowanego, pozbawionego możliwości replikacji szympansiego wektora adenowirusowego (ChAdOx1) kodującego glikoproteinę S wirusa SARS-CoV-2. Podawana jest domięśniowo.
Z informacji zamieszczonych w charakterystyce tego preparatu wynika, że może on być podawany osobom, które ukończyły 18 lat, jednak "obecnie istnieją ograniczone dane dotyczące skuteczności szczepionki COVID-19 Vaccine AstraZeneca u osób w wieku 55 lat i starszych". Ponadto skuteczność tej szczepionki może być mniejsza u osób z obniżoną odpornością. Nieotwarta fiolka może być przechowywana w 6 miesięcy w lodówce w temperaturze 2 st. C – 8 st. C.
W pierwszej kolejności szczepieni tym preparatem mają być nauczyciele poniżej 65. roku życia, którzy powrócili do szkół. Pozostali z nich mają być uodparniani na COVID-19 pozostałymi dwiema dostępnymi na rynku szczepionkami , czyli Comirnaty i COVID-19 Vaccine Moderna. W piątek poinformowano, że również tym preparatem szczepione będą osoby z grupy zero, które nie przyjęły jeszcze szczepionki.
Czytaj więcej