Przyciskali go do ziemi, tuż przed miską psa. Zatrzymanie dziennikarza w Rosji [WIDEO]
Nagranie z brutalnego zatrzymania rosyjskiego dziennikarza Giennadija Szulgi wywołało poruszenie w mediach społecznościowych. W 10 sekundowym fragmencie widać, jak półnagi mężczyzna jest przyciskany do ziemi przez jednego z funkcjonariuszy. Leży kilka centymetrów od miski psa. Niezależne media twierdzą, że była to zemsta za relacjonowanie protestów.
Nagranie pojawiło się w sieci 6 lutego, w sobotę. Dzień wcześniej policja miała dokonać kilku zatrzymań osób powiązanych z opozycją. Wśród nich był Szulga - bloger mieszkający we Władywostoku.
ZOBACZ: Film o "pałacu Putina". Ławrow: służby specjalne Niemiec pomagały Nawalnemu przy zdjęciach
"Bardzo niepokojące nagranie przedstawiające policję z Władywostoku, która przesłuchuje i poniża dziennikarza. Policjanci weszli do jego domu i "przesłuchali" go w sprawie protestów opozycji 23 stycznia" - przekazał na Twitterze dziennikarz angielskiej wersji portalu Meduza Kevin Rothrock. Dodał, że za publikacją materiału stoją sami policjanci.
"Czułem się jak gwałciciel"
Kilkusekundowe wideo przedstawia jedynie fragment zatrzymania - Szulga leży na podłodze bez koszulki, kilkanaście centymetrów od miski psa. Policjant podnosi jego głowę i każe podać mu imię. Następnie funkcjonariusz pyta, czy wie za co jest zatrzymany. - Mogę mniej więcej zgadnąć - odpowiada dziennikarz, który za pośrednictwem strony NewsBox24 relacjonował protesty poparcia dla Aleksieja Nawalnego.
Highly disturbing video of police in Vladivostok interrogating and humiliating local journalist Gennady Shulga. Cops raided his home and “questioned” him about the opposition’s Jan. 23 protests. Especially noteworthy: the police themselves leaked this footage. pic.twitter.com/aEdjfPXnqa
— Kevin Rothrock (@KevinRothrock) February 6, 2021
Dziennikarz wyjaśnił, co dokładnie się stało następnego dnia po zatrzymaniu. Policjanci weszli do jego domu o godz. 7 rano, a cała akcja trwała dwie godziny. Ostatecznie został przewieziony do lokalnego oddziału ministerstwa spraw wewnętrznych, gdzie po przesłuchaniu, ok. godz. 13 wypuszczono go na wolność. Nie postawiono mu zarzutów.
"Czułem się jak diler narkotykowy, gwałciciel albo terrorysta. Wydaje mi się dziwne, że to opublikowali, bo próbując ośmieszyć mnie, tak naprawdę ośmieszyli siebie" - komentował Szulga, dodając, że "na szczęście jego córki nie było wówczas w domu" - pisał dziennikarz.
Wyrok bezwzględnego więzienia
Sąd w Moskwie zdecydował w zeszły wtorek, że lider opozycji Aleksiej Nawalny ma być osadzony w kolonii o zwykłym reżimie na 2 lata i 8 miesięcy. Tym samym sąd zmienił wyrok 3,5 roku w zawieszeniu wobec Aleksieja Nawalnego, wydany w 2014 roku za domniemaną defraudację funduszy firmy Yves Rocher, na bezwzględne wykonanie kary, a więc pozbawienie wolności.
ZOBACZ: Nagła śmierć lekarza, który leczył Nawalnego. "Wiedział więcej niż ktokolwiek inny"
Na poczet kary zaliczono mu 10 miesięcy, jakie w 2014 r. spędził w areszcie domowym. O taką zamianę kary wnosiły rosyjskie służby więzienne. Twierdziły one, że Nawalny naruszał warunki, które obowiązywały go podczas okresu próby. Nawalny został aresztowany 17 stycznia tego roku, natychmiast po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie przez ostatnie kilka miesięcy był leczony po próbie otrucia go bojowym środkiem Nowiczok. Według państw zachodnich są dowody na to, że za próbą zabójstwa stały rosyjskie służby.
Demonstracje z żądaniami uwolnienia Nawalnego z aresztu śledczego obyły się 23 stycznia, 31 stycznia i 2 lutego. W całej Rosji policja zatrzymała ponad 11 tys. osób. Władze wszczęły około 50 postępowań karnych wobec protestujących. Kolejne demonstracje w obronie opozycjonisty mają odbyć się wiosną i latem.
Czytaj więcej