Kilkaset osób w klubie pod Płockiem. "Zostali pobici przez policjantów"
Policjanci przeprowadzili kontrolę w otwartym mimo obostrzeń klubie pod Płockiem. W czasie akcji doszło do przepychanek. Właściciele lokalu poinformowali, że uczestnicy zabawy zostali pobici przez funkcjonariuszy. Policja tłumaczy, że musiała działać, ponieważ klubowicze zachowywali się "agresywnie i wulgarnie w stosunku do nich".
Klub Ambra w Blichowie pod Płockiem został otwarty w sobotę, mimo obowiązujących obostrzeń. W lokalu zjawiło się kilkaset osób. W pewnym momencie imprezę przerwały policja i sanepid.
ZOBACZ: Nielegalna impreza w centrum Warszawy. W środku tłum ludzi
"O godzinie 20:45 rozpoczęła się u nas pierwsza kontrola z Inspekcji Celno-Skarbowej w asyście policji, która wypadła wzorowo i bez zastrzeżeń. Następnie około 21:30 zaczęliśmy wpuszczać uczestników do środka. Wszystko przebiegało pomyślnie i bez zbędnych problemów, do godziny około 23:00. Wówczas do lokalu weszła Inspekcja Sanitarna z drugą kontrolą, również w asyście czterech policjantów" - relacjonowali właściciele lokalu na Facebooku.
"Policjanci nadużywali uprawnień"
Pracownicy sanepidu postanowili zamknąć lokal. Według właścicieli zrobili to jednak bezprawnie.
"Kontrolujący przyjechał z gotową decyzją zamknięcia lokalu, nie sprawdzając niczego. Po naszej interwencji zaczął ją przepisywać na kolanie, aby była sporządzona na miejscu. Gdy pan z sanepidu pisał decyzję, panowie policjanci wpuścili przejściem służbowym kordony przebierańców w strojach policjantów" - poinformowali właściciele.
ZOBACZ: "Takie same ograniczenia dla wszystkich są bez sensu". Matematycy w "Gościu Wydarzeń"
Policjanci mieli domagać się od gości opuszczenia lokalu. "Przestępcy z policji postanowili zablokować wszystkie schody i drzwi, aby nie było możliwości przemieszczania się. Namawiali do bezpodstawnego opuszczenia lokalu. Niektórzy zostali pobici przez policjantów, którzy nadużyli swoich uprawnień" - opisali.
Całe zdarzenie zostało zarejestrowane. Nagrania z klubu opublikowały w mediach społecznościowych "Wiadomości Płockie".
Właściciele lokalu nie dali jednak za wygraną i kontynuowali imprezę. "Muzyka została wyciszona na moment po naciskach policjantów, lecz później graliśmy dalej. Kto został w środku miał okazję bawić się do godziny około 1:30-2:00" - poinformowali.
"Jest nam niezmiernie przykro, że nasi klubowicze musieli przechodzić przez takie sytuacje. (...) Dziękujemy, że byliście z nami i jednocześnie przepraszamy za wyrządzone szkody nie z naszej winy. Tej sprawy na pewno nie odpuścimy" - zapewnili właściciele.
"Eskalacja emocji"
Do sprawy odniosła się Komenda Miejska Policji w Płocku. Policjanci tłumaczą, że uczestnicy imprezy nie przestrzegali restrykcji.
- W trakcie czynności stwierdzono, że pomimo obowiązującego zakazu, klub jest czynny i przebywa w nim kilkaset osób, z których większość nie miała zakrytego nosa i ust, a także nie zachowywała dystansu między sobą - powiedziała petronews.pl Marta Lewandowska, oficer prasowa płockiej policji.
ZOBACZ: Premier Morawiecki: restauracje, siłownie i kluby fitness nadal zamknięte
- Policjanci poinformowali uczestników imprezy o podjętej decyzji o zamknięciu lokalu i konieczności opuszczenia klubu. Osoby zaczęły wychodzić z pomieszczeń, jednak właściciel nie zastosował się do decyzji służb sanitarnych oraz nie stosował się do poleceń policjantów, kontynuując emitowanie muzyki i zachęcając klientów do pozostania w klubie. Jego postawa doprowadziła do eskalacji emocji uczestników imprezy - wyjaśniła Lewandowska.
"Nie stosował się do poleceń i stawiał czynny opór"
Policjantka przyznała również, że wobec jednego z uczestników imprezy konieczne było użycie siły. - Grupa kilkudziesięciu osób zachowywała się agresywnie i wulgarnie w stosunku do funkcjonariuszy. Osoby siłą chciały ponownie wejść do lokalu. Wobec jednego z agresywnych mężczyzn, który kilka razy wzywany był do zachowania zgodnego z prawem, policjanci zmuszeni byli użyć siły fizycznej w postaci chwytów obezwładniających. Mężczyzna był wulgarny, nie stosował się do poleceń policjantów i stawiał czynny opór, dlatego policjant zastosował wobec niego środek przymusu bezpośredniego w postaci pałki służbowej. Obezwładniony mężczyzna został wyprowadzony z terenu klubu - poinformowała.
ZOBACZ: Brak obowiązku noszenia maseczek i przestrzegania dystansu. Wyspa znosi ograniczenia
Dodała też, że kwestia zasadności użycia wobec mężczyzny środka przymusu bezpośredniego w postaci pałki służbowej jest weryfikowana.
Jak podają lokalne media, nikt z uczestników imprezy nie został zatrzymany. Podczas interwencji policjanci sporządzili natomiast 29 wniosków o ukaranie do sądu za niestosowanie się do obowiązku zasłaniania ust i nosa oraz nałożyli kilka mandatów. Kilka osób zostało również ukaranych za zakłócanie porządku publicznego.
Czytaj więcej