Cenimy gotówkę, ale płacimy kartami
Ponad 80 proc. Polaków deklaruje, że na co dzień nosi gotówkę portfelach. Więcej niż dwie trzecie uważa, że jest ona potrzebna gospodarce. Jednocześnie niemal 80 proc. ankietowanych preferuje posługiwanie się kartami płatniczymi przy robieniu zakupów w sklepach stacjonarnych.
Nastawienie Polaków do różnych form pieniądza sprawdzano w badaniu firmy Tavex zrealizowanym przez SW Research. Opinie na temat potrzeby obrotu gotówką w gospodarce znalazły potwierdzenie w odpowiedziach na pytanie o ewentualną likwidację banknotów i monet. Aż 59 proc. badanych uważa, że byłoby to rozwiązanie niekorzystne, natomiast tylko 17 proc. respondentów jest zdania, że powinniśmy postawić na obrót bezgotówkowy.
Na zakupy z kartą
Co ciekawe, niemal 80 proc Polaków wybiera kartę płatniczą przy robieniu zakupów w sklepie stacjonarnym. W tym wypadku decyduje wygoda i szybka dostępnością środków (71 proc.). W dalszej kolejności ankietowani wskazują na bezpieczeństwo transakcji i własnych finansów (49 proc.). Płacenie kartą przez 37 proc. Polaków jest też utożsamiane z lepszym zarządzaniem budżetem.
ZOBACZ: Tarcza 2.0 jeszcze nie na miarę potrzeb. Żywa gotówka potrzebna od zaraz
Jednak poczucie bezpieczeństwa gotówka daje nam równie często jak karta. Zdaniem niemal jednej trzeciej Polaków, regulowanie rachunków gotówką jest zawsze bezpieczne. Z kolei 46 proc. badanych uważa, że taka forma płatności jest bezpieczna tylko przy małych kwotach. Natomiast 15 proc. respondentów nie uznaje płacenia gotówką za bezpieczne, ale jednocześnie jest przekonana, że inne metody są jeszcze bardziej ryzykowne.
Pieniężny patriotyzm
Z niedawnych wypowiedzi Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego wynika, że jego instytucja jest promotorem gotówki. - Pojawienie się NBP w takiej roli na pewno zrównoważy debatę i trendy rynkowe. Do tej pory były one zdominowane przez organizacje kartowe i finansowane przez nie fundacje, które intensywnie promowały płatności za pomocą kart płatniczych - zauważa Aleksander Pawlak, prezes zarządu firmy Tavex.
Jego zdaniem, transakcje gotówkowe są kluczowym elementem infrastruktury płatniczej kraju. Chronią nie tylko przed cyberzagrożeniami, ale również przed gwałtownymi ruchami organizacji kartowych. Niedawny tego przykład to podwyżki prowizji o 400 proc. w Wielkiej Brytanii. Gotówka gwarantuje pełną suwerenność i daje ochronę przed coraz powszechniejszymi ujemnymi stopami procentowymi.
ZOBACZ: Kryzys zaufania do banków. Od lokat wolimy gotówkę
Płatności gotówkowe można również rozpatrywać pod kątem patriotyzmu gospodarczego. Koszty płatności gotówkowych przekładają się na przychód w Polsce, podczas gdy płatności elektroniczne (np. kartowe) zasilają zagraniczne budżety, głównie Visy i Mastercarda.
Majątek trzymany w bankach
To, że cenimy gotówkę, nie oznacza, że gromadzimy ją w domowych schowkach. Pieniądze trzymamy przede wszystkim w bankach, nawet jeśli rezygnujemy z lokat terminowych.
Dziś oprocentowanie oferowane przez banki jest nawet kilka razy mniejsze niż rok temu. Odpływ środków z lokat trwa w najlepsze. Od początku marca 2020 roku do końca grudnia Polacy wycofali z nich prawie 30 proc. pieniędzy. Z danych NBP wynika, że jeszcze w lutym zeszłego roku gospodarstwa domowe miały na lokatach blisko 295 miliardów złotych. W grudniu 2020 roku kwota ta spadła do 209 miliardów.
ZOBACZ: Banki w czasie pandemii. Nieopłacalne lokaty i ciągle drogie kredyty
Z drugiej strony, coraz więcej pieniędzy trzymamy na rachunkach bieżących - zarówno zwykłych, jak i oszczędnościowych. Tu przybyło w ciągu 10 miesięcy aż 167 miliardów złotych. Zdaniem Bartosza Turka, głównego analityka HRE Investments, dzieje się tak, bo Polacy ograniczyli wydatki i zbierają na „czarną godzinę”. Większość osób pieniądze trzyma na kontach, bo uważa, że to proste i bezpieczne. Przy tym coraz większa grupa klientów banków nie widzi powodu, by zakładać lokaty, bo zarówno na nich, jak i na rachunkach oszczędnościowych oprocentowanie jest niemal niezauważalne.
Inflacja groźna dla oszczędności
Analitycy HRE Investments są przekonani, że sytuacja, w której depozyty bankowe nie ochronią oszczędności przed utratą siły nabywczej potrwa jeszcze długo. Z szacunków ekspertów wynika, że co najmniej przez 2 lata inflacja będzie znacznie większa niż dopisywane przez banki odsetki do lokat.
Jeśli spełni się prognoza NBP, że w tym roku ceny w sklepach wzrosną o 2,6 proc, to żadna lokata bankowa - nawet ta najlepsza - nie uchroni naszego kapitału przed utratą siły nabywczej. Aby to się udało, niezbędny były depozyt dający około 3,2 proc w skali roku. Wtedy dopiero po potrąceniu podatku dostalibyśmy 2,6 proc odsetek. Problem w tym, że tak wysoko oprocentowanych lokat nie ma w polskich bankach.
Czytaj więcej