4-latek w piżamce i boso spacerował po chodniku. Szedł sam do przedszkola
Idącego na bosaka zaśnieżonym chodnikiem malca w piżamce zauważyła mieszkanka Olsztyna. 4-latek sam wyszedł z domu i postanowił wyruszyć do przedszkola przy kilkunastostopniowym mrozie - poinformowała we wtorek olsztyńska policja.
Jak podał podkom. Rafał Prokopczyk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, poniedziałkowy poranek wprawił w osłupienie 49-letnią pracownicę jednej z olsztyńskich piekarni. Około godziny 6 kobieta zauważyła samotnie idącego chodnikiem malca. Zainteresował się nim również przechodzień. Chłopczyk był w samej piżamce, szedł na bosaka, mimo mrozu i śniegu.
ZOBACZ: Pomorskie. Czterolatek wymknął się z przedszkola. Szedł wzdłuż ruchliwej drogi
Osoby, które go zauważyły, natychmiast się nim zaopiekowały i o sytuacji poinformowały odpowiednie służby. Jako pierwsza na policję zadzwoniła pracownica piekarni. Na miejsce skierowany został również zespół ratownictwa medycznego, który zbadał stan zdrowia dziecka – nie wymagało ono pomocy medycznej. Już po chwili w piekarni zjawili się rodzice 4-latka, którzy dzwoniąc pod numer alarmowy dowiedzieli się, że ich pociecha czeka na nich cała i zdrowa.
Szedł do przedszkola
Jak podała policja, komunikatywny chłopczyk poinformował swoich wybawców, że zmierzał do przedszkola. Rodzice 4-latka byli trzeźwi. Malec wyszedł z mieszkania, gdy znajdował się on pod opieką swojego taty, który na chwilę musiał zejść do piwnicy. 4-latek wykorzystując sytuację otworzył drzwi i ruszył przed siebie.
- I choć ostatecznie nie doszło do tragedii, to funkcjonariusze muszą zbadać tę sytuację pod kątem nieprawidłowego sprawowania opieki nad osobą małoletnią, i czy nie doszło do narażenia życia i zdrowia 4-latka. O sytuacji zostanie również poinformowany sąd rodziny - wyjaśnił Prokopczyk.
Czytaj więcej