"Wiosna w Rosji będzie zupełnie inna". Andriej Lipski z opozycyjnego pisma "Nowaja Gazieta"
- Jestem przekonany, że wiosna pokaże zupełnie inny rozmach protestów - mówi w Polsat News rosyjski publicysta Andriej Lipski. Zastępca redaktora naczelnego pisma "Nowaja Gazieta" uznaje program, którego jedynym hasłem jest zwolnienie Aleksieja Nawalnego, za niewystarczający. - Trzeba wymyślić coś innego - twierdzi, dodając, że rosnące niezadowolenie nie oznacza większej chęci wyjścia na ulice.
Andriej Lipski zastępca redaktora naczelnego opozycyjnego periodyku "Nowaja Gazieta" widzi wiele analogii między protestami przeciwko władzy prezydenta Aleksandra Łukaszenki na Białorusi i demonstracjami w obronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, które przetoczyły się przez Rosję. Nawalny wrócił po próbie otrucia i leczeniu w niemieckiej klinice do Moskwy, a następnie został zatrzymany na lotnisku i błyskawicznie skazany na kolonię karną, w której spędzić ma 2 lata i 8 miesięcy. Zdaniem sądu naruszył zasady warunkowego zwolnienia po poprzednim wyroku.
"Biją i wsadzają do więzienia tak samo"
- Nadzieja umiera ostatnia. Niestety reżim Łukaszenki jeszcze potrwa - powiedział Andriej Lipski w rozmowie z Janem Mikrutą. Przyznał, że między sytuacją na Białorusi i w Rosji jest wiele analogii. W obu krajach trwają bowiem protesty przeciwko władzy. - Rozmach (protestów - red.) u nas nie jest jednak taki, jak na Białorusi. Ale biją i wsadzają do więzienia tak samo - powiedział Andriej Lipski.
Zapytany, czy w Rosji może dojść do eskalacji protestów w obronie Aleksieja Nawalnego w skali podobnej do protestów na Białorusi odpowiedział jednak, że Rosja na tak znaczną falę niezadowolenia musi jeszcze poczekać. Według niezależnej sondażowni Centrum Lewada Nawalnego popiera obecnie co piąty Rosjanin. Poparcie nie zwiększyło się radykalnie, choć sondaż przeprowadzono po tym jak Nawalny został zatrzymany, gdy wrócił do Moskwy z leczenia w Berlinie i już po emisji filmu o "pałacu Putina".
- Sytuacja w Rosji nie jest taka jak na Białorusi, bo jednak znaczna część ludzi wciąż do tej pory popiera ten reżim. A znaczna część nie popiera go, ale zgadza się na pozycję wyczekiwania - powiedział dziennikarz.
- Niezadowolenie rośnie. Ale nie oznacza to, że rośnie gotowość wyjścia na ulicę. Widać jednak, że nastroje się zmieniły. Co ważne, niepokoje miały bezprecedensowy rozmach geograficzny. Manifestacje odbyły się około 100 miastach. Nawet w tych, w których protestów nie było nigdy - powiedział Lipski.
Jak przykład podaje Briańsk, który z punktu widzenia opozycji był "martwym miastem". - Ale sytuacja się zmienia - mówi Lipski i dodaje, że coraz więcej ludzi nie zgadza się z linią władzy.
"Samo zwolnienie Nawalnego nie wystarczy"
- Następuje okres bardziej głębokiego zrozumienia sytuacji. Tego, że wyjście bez programu, z jednym hasłem zwolnienia Nawalnego, jest niewystarczające. Niezadowolenie z powodu reżimu jest bowiem szersze i trzeba wymyślić coś innego - wyjaśnił.
Odłożenie protestów do wiosny to jego zdaniem dobra, dobrze przemyślana decyzja rosyjskiej opozycji.
ZOBACZ: Nagła śmierć lekarza, który leczył Nawalnego. "Wiedział więcej niż ktokolwiek inny"
- Jestem przekonany, że wiosna pokaże nam zupełnie inny rozmach protestów - stwierdził publicysta.
WIDEO: Andriej Lipski, "Nowaja Gazieta" w Polsat News
Zapytany o to, czy twarzą i liderem opozycji będzie Aleksiej Nawalny odpowiedział, że trudno byłoby znaleźć kogoś, kto mógłby zastąpić opozycjonistę, którego czeka dłuższy pobyt w odosobnieniu.
- W tej chwili nie widzę nikogo innego jeżeli chodzi o konkretną osobowość. Przyznaję jednak, że spośród tych ludzi, którzy protestują nie wszyscy są zwolennikami Nawalnego. To bardziej szeroki protest - powiedział Lipski.
"Kreml pozbawia protest wewnętrznych korzeni"
Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zapowiedział możliwość objęcia Rosji kolejnymi sankcjami. Podczas jego ostatniej wizyty w Moskwie zakończonej w sobotę Kreml podjął decyzję o wydaleniu z Federacji Rosyjskiej unijnych dyplomatów pod zarzutem udziału w nielegalnych protestach w obronie Nawalnego. Decyzja zapadła w czasie, gdy trwało wystąpienie szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa i Josepa Borrella. "Wydalenie dyplomatów z państw unijnych podczas mojej wizyty w Moskwie wskazuje, że władze Rosji nie chciały wykorzystać tej okazji do dialogu z Unią Europejską" - napisał Borrell.
ZOBACZ: Apel Nawalnego do zwolenników. "Nie dajcie się zastraszyć"
- Obawiam się, że próby werbalnej ingerencji w sytuację, będą miały zupełnie odwrotny skutek. Kreml po prostu nie uznaje żadnych rozmów na temat Nawalnego i protestów ze strony dyplomatów i polityków. W tej chwili prowadzi to tylko do jeszcze większego łączenia protestów ze specsłużbami i politykami zachodnimi. (Propaganda rosyjska - red.) pozbawia protest korzeni wewnętrznych - powiedział Lipski.
Jego zdaniem nie powinno to oznaczać osłabienia krytyki Kremla płynącej z zagranicy.
- Nie można nie krytykować tego, co się dzieje na ulicach Moskwy - dodał publicysta.
Czytaj więcej