"Raport": Kradzież szczepionek na zlecenie? W Chorzowie zniknęło 90 dawek
Polska
Kradzież szczepionek na zlecenie
Śledczy sprawdzają, jak doszło do kradzieży szczepionek z przyszpitalnej przychodni w Chorzowie. Zniknęło około 90 dawek szczepionki. Jeśli nie były właściwie przechowywane - stały się bezużyteczne. O szczegóły śledztwa pytał Marek Sygacz.
Szpital Miejski w Chorzowie to jedna z 58 placówek węzłowych w województwie Śląskim. W ramach narodowego programu szczepień przeciw COVID-19 zaszczepiono tu ponad 2500 osób. Wszystko przebiegało sprawnie i bez komplikacji. Aż do wtorku 27 stycznia.
- Według ustaleń śledczych szczepionki zdeponowano 26 stycznia, w lodówce, w pomieszczeniu, w którym kolejnego dnia miały odbywać się szczepienia. Z relacji personelu wynika, że brak szczepionek zauważono kolejnego dnia - powiedział st. asp. Sebastian Imiołczyk z policji w Chorzowie.
Brak preparatu zauważono zatem dopiero po ponad dobie od jego dostarczenia do szpitala z magazynu Agencji Rezerw Materiałowych.
Szpital zawiadomił policję po kolejnych czterech godzinach - 27 stycznia około 17.00.
- Wszystkie preparaty przyjechały do zespołu szpitali miejskich. Jest coś takiego jak apteka szpitalna i ambulatorium. Dwa pomieszczenia. Szczepionki nie powinny znajdować się poza tym obszarem. To tez będziemy analizować - przyznał Cezary Golik, z Prokuratury Okręgowej w Chorzowie.
Apteka przyjęła transport ampułek w zaplombowanych pakietach. Następnie preparat trafił do lodówek, a ambulatorium, gdzie był rozcieńczany i przygotowywany do podania. Właśnie w ambulatorium zauważono brak jednego opakowania.
Śledczy zastanawiają się, na którym etapie skradziono szczepionki.
Apteka znajduje się w budynku numer jeden, a punkt szczepień w budynku numer pięć. Dystans pomiędzy nimi to kilkaset metrów przez monitorowany teren szpitala. Do analizy jest ponad doba nagrań.
- To zapis ciągłego monitoringu. Oznacza to, że policjant musi minuta po minucie dokonać analizy 24-godzinnego materiału. To jest czasochłonne - powiedział asp. Sebastian Imiołczyk.
Zapis z tych kamer jest bardzo ważny, bo same pomieszczenia, gdzie przechowywane są preparaty nie mają kamer.
- Do tego miejsca powinien mieć wstęp tylko personel. Sprawdzamy, czy zostały zachowane procedury ochrony. Jeżeli okaże się, że nie były, to będziemy analizować, czy miały one wpływ na sprawstwo tego czynu - tłumaczył prokurator Cezary Golik.
Reporterzy "Raportu" próbowali porozmawiać z dyrekcją placówki o tym, jak zabezpieczone są miejsca przechowywania szczepionek i innych leków w szpitalu, kto ma do nich dostęp i jak wygląda nadzór nad apteką i ambulatorium. Bezskutecznie.
Po co kraść szczepionkę?
Wytyczne ministerstwa zdrowia w sprawie przyjmowania i przechowywania szczepionek przeciw COVID-19 nakazują w placówkach medycznych wyznaczenie osoby kierującej punktem szczepień oraz osoby odpowiedzialnej za przyjęcie szczepionek.
W zakresie ich odpowiedzialności jest kontrola ewidencji preparatu, stanu opakowań czy przechowywanie zgodnie z jego specyfiką. Nie ma jednak ani słowa o procedurach chroniących przed kradzieżą.
- Skradziono 90 dawek preparatu, który jest deficytowy i potrzebny mieszkańcom. Dlatego też postępowanie ma dla nas szczególne znaczenie. Istotne jest ustalenie sprawcy przestępstwa. Mamy świadomość, że szczepionka w postaci rozmrożonej, nawet jeśli uda nam się ją odnaleźć, nie będzie mogła być podana - mówi Cezary Golik, z Prokuratury Okręgowej w Chorzowie.
Biorąc pod uwagę, że po wyjęciu ze szpitalnej lodówki szczepionka traci swoje właściwości po 120 godzinach, pojawia się pytanie o cel kradzieży.
- Myślę, że ktoś kto dokonał kradzieży szczepionki zrobił to tak, żeby ten lek się nie zniszczył. Inaczej sens kradzieży byłby zerowy - przyznał dr Dariusz Woźnicki, były wiceszef Centralnego Biura Śledczego.
Zaszczepiony kradzioną szczepionką nie ma prawa do drugiej dawki i nie znajduje się w ewidencji ministerstwa zdrowia, ale być może kradzież zleciły osoby, które w tym systemie nie chcą się znaleźć.
- Pamiętajmy o ludziach ukrywających się, o tych, którzy przebywają w Polsce nielegalnie. Pamiętajmy również o cudzoziemcach, których nie ma w programie - dodał Woźnicki.
Złodziejowi lub złodziejom za kradzież ampułek ze szpitala grozi maksymalnie pięć lat więzienia.
- Postępowanie prowadzone jest w kierunku przestępstwa kradzieży. Kwestią poboczną są procedury. Ewentualnie po ustaleniu, że pewne z nich są niewłaściwe, możemy zasugerować dyrekcji wprowadzenie odpowiednich działań organizacyjnych po to, wyeliminować uchybienia.
I wskazać poza winnymi kradzieży, osoby odpowiedzialne za to, że 90 osób nie otrzymało swojej dawki szczepionki w terminie.
"Raport": kradzież szczepionek na zlecenie? Materiał Marka Sygacza
"Motywacja"
Już niemal rok żyjemy w cieniu pandemii koronawirusa. Zdalna praca, szkoła, ograniczenia, dla wielu ludzi to ogromny stres i powód do narzekania, ale są też tacy, którzy dzięki epidemii zmienili całkowicie swoje życie - na lepsze. Motywacja do ogromnych zmian przyszła, bo właśnie mieli więcej czasu dla bliskich, a przede wszystkim dla siebie. Można schudnąć, poszukać własnego - nowego miejsca na ziemi i nie narzekać! O przykładach pozytywnej strony pandemii w reportażu Małgorzaty Nowickiej - Aftowicz.