Tłumy na ulicach włoskich miast po zluzowaniu restrykcji. "To głupota"
- To głupota - tak dosadnie burmistrz Bergamo Giorgio Gori podsumował sobotnie tłumy w mieście, które długo było centrum pandemii Covid-19 we Włoszech. Zatłoczone były też w pierwszy weekend złagodzenia restrykcji przeciwepidemicznych centra Rzymu, Neapolu, Wenecji i Turynu.
W Bergamo w Lombardii tysiące ludzi opanowały handlowe ulice w historycznym centrum paraliżując do tego stopnia ruch, że trzeba było je zamknąć. - Jak tak to będzie wyglądać, znowu wrócimy do czerwonej strefy - ostrzegł Gori.
Podobny alarm podniosły też władze i służby porządkowe w Rzymie, gdzie z powodu tłumów konieczne było zamknięcie niektórych placów i ulic. Burmistrz Virginia Raggi wezwała obywateli: nośmy maseczki i zachowujmy dystans, nie zapominajmy, że kryzys się nie skończył.
Większość lokali było pełnych
W pierwszy weekend wznowienia normalnej obsługi przy stolikach w lokalach gastronomicznych w większości kraju, doszło do prawdziwego szturmu na restauracje w Wiecznym Mieście. Większość lokali było pełnych. Tłumy spędziły też ciepły, słoneczny dzień nad morzem w dzielnicy Ostia i podrzymskich miasteczkach.
ZOBACZ: Włochy: areszt dla lekarza, któremu zarzuca się umyślne zabicie chorych na Covid-19
Tysiące spacerowiczów opanowały wąskie uliczki w starej części Neapolu i nadmorską promenadę. W Turynie i Mediolanie doszło do wielkich zgromadzeń w tradycyjnych miejscach spotkań młodzieży. W Wenecji tłumy zebrały się między innymi w okolicach mostu Rialto. Władze alarmują, że powszechnie lekceważono reguły sanitarne.
26 stopni na Sycylii
W sobotę, którą zapowiadano jako pierwszy dzień weneckiego karnawału, organizowanego w tym roku z powodu pandemii wirtualnie, wenecjanie i przybysze z całego regionu opanowali wiele zakątków miasta.
W Palermo na Sycylii, która jest pomarańczową strefą większych restrykcji, do masowego wyjścia ludzi z domów nakłoniła temperatura sięgająca 26 stopni. Pełna była tamtejsza plaża Mondello.