Nie żyje Krzysztof Kowalewski. Aktor miał 83 lata
W wieku 83 lat zmarł aktor Krzysztof Kowalewski. Jeden z najpopularniejszych polskich aktorów, odtwórca słynnych komediowych ról w "Nie ma róży bez ognia" i "Brunet wieczorową porą", a także tytułowy bohater radiowej audycji "Kocham Pana, Panie Sułku".
Informację o śmierci aktora potwierdził dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie Maciej Englert.
Krzysztof Kowalewski to aktor filmowy, telewizyjny, teatralny i radiowy. Znany głównie z licznych ról komediowych.
Na filmowym ekranie zadebiutował w 1960 w filmie Aleksandra Forda "Krzyżacy". Wystąpił w około 120 filmach i serialach telewizyjnych. Zagrał ponad tysiąc ról w Teatrze Polskiego Radia. Wieloletni wykładowca PWST w Warszawie.
Państwową Wyższą Szkołę Teatralną ukończył w 1960 r. W marcu 1961 wystąpił po raz pierwszy na deskach Teatru Dramatycznego, z którym był związany do 1962.
ZOBACZ: Nie żyje Ryszard Kotys. Aktor miał 88 lat
W latach 70. i 80. wystąpił m.in. w filmach wojennych Witolda Lesiewicza "Kwiecień" (1961) oraz "Miejsce dla jednego" (1965), kryminale Janusza Nasfetera "Zbrodniarz i panna" (1963), filmach Janusza Majewskiego "Urząd" (1969), "Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię" (1969) oraz "C.K. Dezerterzy" (1985), serialu wojennym Janusza Morgensterna "Kolumbowie" (1970) czy komedii Jerzego Stefana Stawińskiego "Godzina szczytu" (1973).
"Kocham pana, panie Sułku", niezapomniany Zagłoba
Kowalewski często występował w filmach Stanisława Barei. W filmie "Nie ma róży bez ognia" (1974) zagrał milicjanta. W 1976 roku zagrał główną rolę Michała Romana w "Brunecie wieczorową porą". W 1978 w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" grał Tadeusza Krzakoskiego, dyrektora "Pol-Pimu", natomiast w "Misiu" (1981) - Jana Hochwandera, kierownika produkcji filmu "Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta".
Aktor zdobył również uznanie publiczności za rolę Zagłoby w ekranizacji "Ogniem i mieczem" w reżyserii Jerzego Hoffmana (1999).
Aktor teatrów: Klasycznego, Dramatycznego, Polskiego, Studenckiego Teatru Satyryków, Rozmaitości, Kwadrat oraz Teatru Współczesnego w Warszawie (od 1977).
ZOBACZ: Nie żyje legendarny dziennikarz Larry King
Kowalewski znany był także z głównej roli w słuchowisku "Kocham pana, panie Sułku".
Pan Sułek - "starszy bęcwał w młodym wieku" (jak określił tę postać sam Kowalewski) pojawił się na antenie radiowej Trójki w 1973 roku. Od początku towarzyszyła mu Pani Eliza (w tej roli Marta Lipińska). Na każde jej "Kocham Pana, Panie Sułku...", Sułek odpowiada nerwowym: "Cicho!".
Kowalewski, pytany w jednym z wywiadów prasowych, na czym, jego zdaniem, polega wielka popularność tej w gruncie rzeczy mało sympatycznej postaci odparł: "socjologowie określiliby to krótko - czar chama".
W opinii Kowalewskiego ludzie pokochali Sułka za jego "prostolinijność, za to, że wali prosto z mostu to, co ma na myśli". - To dziwne, ale mam wrażenie, że wielu pisarzy jest wręcz zafascynowanych tego typu postaciami. Wystarczy wymienić Edka w "Tangu" czy Pełnomocnika w "Ambasadorze" Mrożka - ocenił aktor.
Prawdziwy św. Mikołaj
Aktor do 2019 r. co rok wcielał się również w rolę św. Mikołaja w spotach promujących "Mikołajkowy Blok Reklamowy" na antenie Telewizji Polsat. - Nie przebrałem się po to, aby rozdawać prezenty, ale żeby zachęcić ludzi do dawania czegoś od siebie chorym dzieciom - wielokrotnie powtarzał w mediach Kowalewski, który stał się symbolem "Mikołajkowego Bloku Reklamowego" w Polsacie.
- Jest to akcja charytatywna i bardzo słuszna. Można by wręcz powiedzieć, że jedyna słuszna i dlatego biorę w niej udział – podkreślał.
Artysta, pytany w jednym z wywiadów, o najważniejszą cechę w zawodzie aktora odparł: "talent to jest coś, z czym się człowiek rodzi, albo nie. Załóżmy, że mówimy o aktorze utalentowanym. Wtedy niewątpliwie równolegle z talentem idzie pracowitość. Jeśli nie ma pracowitości, precyzji, to na dłuższą metę niewiele można osiągnąć".
Odznaczony został m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
Czytaj więcej