Ambasador Rosji wezwany do MSZ. Chodzi o sprawę polskiej dyplomatki
Oczekujemy, że władze rosyjskie cofną błędną decyzję o uznaniu za persona non grata polskiej dyplomatki, w przeciwnym wypadku Polska pozostawia sobie możliwość podjęcia adekwatnych kroków - oświadczyło w piątek Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
MSZ w Moskwie poinformowało w piątek, że pracownicy placówek dyplomatycznych Szwecji, Polski i Niemiec zostali uznani za osoby niepożądane na terenie Rosji, ponieważ "uczestniczyli w akcjach sprzecznych z prawem" i mają w najbliższym czasie opuścić terytorium kraju.
ZOBACZ: Rosja wydaliła trzech dyplomatów. Wśród nich Polak
Polski resort spraw zagranicznych w oświadczeniu wydanym w piątek po południu przekazał, że "z zaniepokojeniem przyjął informację o uznaniu przez władze Federacji Rosyjskiej za persona non grata polskiej dyplomatki pracującej w Konsulacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej w Sankt Petersburgu".
"Przyczyną takiej decyzji, w informacji podanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, miał być rzekomy udział przedstawicielki konsulatu w manifestacjach przeciwko korupcji w Federacji Rosyjskiej oraz wyrażających poparcie dla Aleksieja Nawalnego. Decyzja ta została zakomunikowana w czasie, gdy do Moskwy przyjechał Wysoki Przedstawiciel UE ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, Josep Borrell" - zwrócił uwagę polski resort spraw zagranicznych.
MSZ podkreśliło, że w odpowiedzi na gest strony rosyjskiej wezwało ambasadora Federacji Rosyjskiej i poinformowało, że polska dyplomatka realizowała wyłącznie zadania służbowe wynikające ze statusu dyplomatycznego i zgodne z Konwencją Wiedeńską.
"Strona polska oczekuje, że władze rosyjskie cofną błędną decyzję. W przeciwnym wypadku Polska pozostawia sobie możliwość podjęcia adekwatnych kroków" - oświadczył polski MSZ.
"Pogłębienie kryzysu" w relacjach
Resort spraw zagranicznych wyraził także "ubolewanie z powodu posunięć władz Federacji Rosyjskiej, co spowoduje dalsze pogłębienie kryzysu w dwustronnych relacjach między naszymi państwami".
W oficjalnym komunikacie wydanym w piątek rosyjski resort dyplomacji oświadczył, że pracownicy konsulatów Polski i Szwecji w Petersburgu oraz ambasady Niemiec w Moskwie brali udział "w sprzecznych z prawem akcjach 23 stycznia 2021 roku".
ZOBACZ: Biznesmen uważa, że jest posiadaczem "pałacu Putina"
Do MSZ Rosji wezwani zostali przedstawiciele ambasad Szwecji, Polski i Niemiec, którym strona rosyjska przekazała "protest w związku z zarejestrowanym udziałem" dyplomatów w tych akcjach - głosi oświadczenie. "Podkreślono, że takie działania z ich strony są nie do przyjęcia i nie są zgodne z ich statusem dyplomatycznym" - czytamy w komunikacie.
Podczas wizyty szefa dyplomacji UE
Ministerstwo powołało się na konwencję wiedeńską z 18 kwietnia 1961 roku o stosunkach dyplomatycznych. Oznajmiło, że zgodnie z tym dokumentem dyplomaci zostali "uznani za osoby niepożądane i mają w najbliższym czasie opuścić terytorium Federacji Rosyjskiej".
ZOBACZ: Biden wezwał Putina do uwolnienia Nawalnego
Informację o wydaleniu dyplomatów MSZ Rosji ogłosiło w czasie, gdy w Moskwie trwa wizyta szefa dyplomacji UE Josepa Borrella - pierwsza od trzech lat wizyta tej rangi. W piątek Borrell rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. Brukselski portal EUObserver napisał, powołując się na źródło, że o wydaleniu dyplomatów poinformowano właśnie podczas wspólnej konferencji prasowej Borrella i Ławrowa.
"Potępiłem tę decyzję"
Szef dyplomacji UE Josep Borrell potępił decyzję władz Rosji o wydaleniu w piątek z tego kraju trzech unijnych dyplomatów z Polski, Niemiec i Szwecji.
ZOBACZ: Kreml: w protestach uczestniczy mniej ludzi, niż głosuje na Putina
"Podczas mojego dzisiejszego spotkania w Moskwie z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem dowiedziałem się, że trzech europejskich dyplomatów zostanie wydalonych z Rosji. Zdecydowanie potępiłem tę decyzję i odrzuciłem zarzuty, że prowadzili działalność niezgodną ze statusem zagranicznych dyplomatów. Decyzja powinna zostać ponownie rozważona. Podkreśliłem jedność i solidarność Unii Europejskiej z zainteresowanymi państwami członkowskimi" - napisał Borrell w oświadczeniu.