"Raport": kopalnia pod specjalnym, sanitarnym nadzorem
Dyscyplina, dezynfekcja i śląski upór- to recepta na koronawirusa. Górnicy odrobili lekcję i wyciągnęli wnioski z pierwszej fali pandemii. Wtedy Śląsk nazywano "polską Lombardią", a górników i ich rodziny wytykano palcami. Przed drugą falą udało im się uchronić. Jak to zrobili? O tym w materiale Marka Sygacza.
Ekipa Raportu była pierwszą ekipą telewizyjną, której udało się pokazać jak działa kopalnia - czyli specyficzny zakład pracy - w nadzwyczajnym reżimie sanitarnym.
Kopalnia "Pniówek" w Pawłowicach to tak naprawdę małe miasto. Miasto, które nigdy nie śpi, bo wydobycie trwa tu 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Pracuje tu prawie siedem tysięcy osób.
Największe ognisko zakażeń
Podczas pierwszej fali epidemii, to właśnie Śląsk najbardziej ucierpiał. A "Pniówek" był wiosną największym ogniskiem zakażeń. Nie tylko w regionie, ale w kraju.
- W marcu zaczęła się pandemia u nas na kopalni. W większości były to objawy lekkie. Jedni mieli bóle mięśni inni gorączki. Cześć przeszła bezobjawowo, ale wyniki wyszły im pozytywne – powiedział Dariusz Wójtowicz, górnik w kopalni "Pniówek".
ZOBACZ: "Raport": co było w "szczepionce" sprzedanej dziennikarzom? Zaskakujące wyniki
- Nie przypominam sobie w historii zakładu, a ma ona 46 lat by inne zdarzenia spowodowało taka dezorganizację procesu. Było trudno. Baliśmy się o swoja przyszłość – tłumaczył Aleksander Szymura, dyrektor pracy w kopalni "Pniówek".
Teraz w kopalni "Pniówek" obowiązuje reżim sanitarny. Reporter "Raportu" Marek Sygacz sprawdził jak wygląda praca 800 metrów pod ziemią w czasie pandemii.
WIDEO: kopalnia pod specjalnym, sanitarnym nadzorem
Czytaj więcej