Awantura na polu. Rolnik chciał zapłaty za słupy energetyczne

Polska
Awantura na polu. Rolnik chciał zapłaty za słupy energetyczne
archiwum prywatne/ Interwencja
Awantura na polu zakończyła się interwencją policji, użyciem paralizatora i sprawą w sądzie

Mirosław Pyrczak z niewielkiej wsi w woj. warmińsko-mazurskim zażądał od firmy energetycznej uregulowania kwestii słupów, które stoją na jego polu. Do porozumienia nie doszło. Gdy przedstawiciele firmy weszli na jego teren, by zmodernizować słupy, rolnik wyjechał na pole ciągnikiem. Skończyło się interwencją policji, użyciem paralizatora i sprawą w sądzie. Materiał "Interwencji".

- Przyszedł list, że zamierzają wymienić linię, na to pismo odpisałem, że nie wyrażam zgody. Potem telefonicznie rozmawiałem, że w taki sposób jak ta linia przebiega, to nie wyrażam zgody, chyba że będą chcieli zapłacić odszkodowanie – mówi 52-letni Mirosław Pyrczak.

 

W grudniu przedstawiciele firmy energetycznej w asyście policji pojawili się na polu. Pan Mirosław na swoją ziemię wjechał ciągnikiem i to był jego błąd, bo energetycy oraz policjanci poczuli się zagrożeni.

 

"Wyłem z bólu"

 

- Weszli w asyście policji, rozebrali ogrodzenie i mówią, że oni mają prawo, bo słupy są. Powołali się na jakąś ustawę covidową. Nikogo nie wyzywałem, jedynie co, to że się śmiałem. Nie wiem, czy śmiech jest już przestępstwem jakimś – zastanawia się Mirosław Pyrczak.

 

Pan Mirosław nic na polu nie wskórał. Wrócił do domu, gdzie czekała jego 74-letnia matka. Nie spodziewał się tego, co miało nastąpić.

 

- W korytarzu napadli na mnie, policja. Nic nie mówili, tylko się rzucili, nie mogli mnie przewalić, to wtedy paralizatorem i skuli mnie. Oddychać nie mogłem, bo mi siedział na plecach i jeszcze tym paralizatorem… To już wyłem z bólu – opowiada.

 

- I kopniaka dostałam i szturchańca. Jak syn leżał zemdlony, to oni stali w drzwiach, a ja chciałam pomóc – dodaje Maria Pyrczak.

 

- Odkąd znam pana Mirosława, a znam go od dziecka, to nigdy nie widziałam nieadekwatnych zachowań, to jest człowiek życzliwy i pomocny  – zapewnia Dominika Weichhaus, prawnik, która pomaga panu Mirosławowi.

 

"Interwencja" poprosiła o komentarz policję. Otrzymała fragment nagrania od rzecznika Komendy Miejskiej w Olsztynie. - Mężczyzna zabarykadował się w kabinie ciągnika rolniczego i gwałtownie hamując stwarzał realne zagrożenie dla innych osób, w tym interweniujących policjantów, których próbował potrącić. Następnie odjechał, uciekł do swojego domu, gdzie się schował. Tam jego zachowanie się nie zmieniło. Stawiał nadal czynny opór – przekazał Rafał Prokopczyk z policji w Olsztynie.

 

Wideo: Awantura na polu. Rolnik chciał zapłaty za słupy energetyczne

  

 

Według rzecznika pan Mirosław "wielokrotnie był wzywany do zachowania zgodnego z prawem i uprzedzany o możliwości użycia wobec niego urządzenia służącego do obezwładniania za pomocą energii energetycznej, do czego w końcu doszło".

 

- Najgorsze to było to, jak mówią: jeszcze żyje, serducho bije, jeszcze nie zdechł. Tego to ja już nie zapomnę do końca życia. Okazuje się, że można wejść do czyjegoś domu i robić, co się chce. Na komendzie też ustalali zeznania, wchodzili, pytali się: co tam napisałeś, między sobą ustalali, a ja siedziałam i patrzyłam – twierdzi Maria Pyrczak, matka pana Mirosława.

 

- Dyskusyjny jest moment tego zatrzymania, policja nie dokonała tego w momencie, kiedy poruszał się maszyną rolniczą, w momencie kiedy mogli czuć to zagrożenie. Do zatrzymania doszło około 20 minut po całym zajściu, gdy pan Mirosław wrócił do domu i szykował się do lekarza – mówi prawnik Dominika Weichhaus.

 

Pan Mirosław i jego matka mają zarzuty. Policjanci zatrzymali też telefon starszej pani. Rolnicy chcą walczyć o sprawiedliwość i godność.

 

"Zostałem potraktowany jak śmieć"

 

- Mężczyzna nagrywał swoje zachowania w stosunku do pracowników zakładu energetycznego, jak i kiedy na miejsce interwencji przyjechał patrol policji, dlatego telefon komórkowy został zabezpieczony procesowo jako dowód w sprawie, na podstawie którego sąd będzie miał możliwość zbadania okoliczności tego zajścia – informuje Rafał Prokopczyk z policji w Olsztynie.

 

- Zostałem potraktowany jak śmieć najgorszy, tego się nie da powiedzieć, ja nawet nie wiedziałem, że człowiek może się tak poczuć. Zero godności, jesteś nikim dla nich – mówi Mirosław Pyrczak.

ml/ Interwencja
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie