Kiedy koniec lockdownu? "Prezydent i wicepremier Gowin chcieliby otwarcia jak najszybciej"
- Wicepremier Gowin i prezydent Duda mają podobne spojrzenie na otwieranie kolejnych gałęzi gospodarki, chcieliby, żeby działo się to jak najszybciej - przekonuje w rozmowie z polsatnews.pl Jan Strzeżek z Porozumienia. Jak przyznaje, wypowiedź jego partyjnego kolegi - posła Bortniczuka o aborcji "bardzo mu się nie podobała". Strzeżek mówi też o wspieraniu Strajku Kobiet przez prezydenta stolicy.
Jakub Oworuszko, polsatnews.pl: Dziś odbyło się spotkanie prezydenta i wicepremiera Gowina z członkami Rady Przedsiębiorczości. Zapadły jakieś konkretne decyzje?
Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia, szef gabinetu politycznego Jarosława Gowina, warszawski radny: Uczestnicy ocenili to spotkanie, jako dobre, najbardziej cieszy mnie jednak to, że premier Jarosław Gowin i prezydent Andrzej Duda mają podobne spojrzenie na otwieranie kolejnych gałęzi gospodarki, chcieliby, żeby działo się to możliwie jak najszybciej.
Od kilku tygodni mamy bunt przedsiębiorców, czy "odmrażanie" gospodarki nie trwa zbyt długo?
Oczywiście wszyscy woleliby, żeby działo to się szybciej, chcielibyśmy wrócić już do normalnego życia, natomiast musimy pamiętać, że decyzje podejmuje minister zdrowia, który musi dbać, żeby epidemia za jakiś czas była tylko przykrym wspomnieniem.
Z nieoficjalnych informacji Polsat News wynika, że w połowie lutego mają zostać otwarte hotele. Czy może pan potwierdzić te informacje? Premier Gowin prowadził rozmowy z tą branżą w ostatnich dniach?
Jarosław Gowin jest w stałym kontakcie z przedstawicielami wszystkich branż. Jeżeli hotele zostałyby otwarte 15 lutego, byłby to pewien symptom wracania do normalności. Wszystko będzie jasne w najbliższych dniach.
ZOBACZ: Tarcza Finansowa 2.0 rozszerzona o kolejne branże
Ministrowie Solidarnej Polski nie poparli uchwały Rady Ministrów w sprawie "Polityki energetycznej Polski do 2040 r.", która zakłada m.in. redukcję wykorzystania węgla w gospodarce. To kolejny temat, który dzieli obóz władzy?
Nie dziwi mnie to, nie bez powodu tworzymy trzy oddzielne partie, ponieważ mamy różne poglądy. Gdyby było inaczej, bylibyśmy jednym ugrupowaniem. Odrębne zdanie w ramach koalicji jest rzeczą normalną, jako demokratyczny obóz wygrywamy konsekwentnie wszystkie wybory od 2014 roku.
Porozumienie jest zaangażowane w tworzenie rządowego planu – "Nowego polskiego ładu"? Czym będzie ten projekt i kiedy zostanie zaprezentowany?
Nad planem pracują nasi eksperci, nie wszystkie propozycje zostały już przez nas zgłoszone. Dobrze go oceniamy, choć mamy uwagi do niektórych propozycji zgłaszanych przez naszych koalicjantów. Rozmowy toczą się za zamkniętymi drzwiami i to im sprzyja. "Nowy polski ład" zostanie zaprezentowany w ciągu kilku najbliższych tygodni.
Ponownie rozgorzała dyskusja wokół wyroku TK ws. aborcji. Dotychczas Porozumienie dystansowało się od tematów światopoglądowych, ale szerokim echem odbiła się wypowiedź posła Porozumienia Kamila Bortniczuka, który stwierdził m.in., że przerywanie ciąży "z niskich pobudek" należy traktować jak morderstwo. Jakie jest oficjalne stanowisko pana partii w kwestii aborcji?
Jako Porozumienie wcale nie odcinamy się od tematów światopoglądowych. Po październikowym wyroku TK przedstawiliśmy konkretną propozycję, tzn. powrót trzeciej przesłanki, która dotyczyłaby wad letalnych, w ten sposób chcielibyśmy chronić dzieci m.in. z zespołem Downa. Zaproponowaliśmy dodatek w wysokości średniej krajowej dla wszystkich kobiet, które zdecydowałyby się urodzić chore dziecko, a także chcielibyśmy, żeby powstała szeroka sieć hospicjów i ośrodków, które pomagałyby w opiece nad chorymi dziećmi. Jako zasadniczą doktrynę przyjęliśmy, że nie wolno zmuszać kobiet do heroizmu. Sama wypowiedź posła Bortniczuka bardzo mi się nie podobała i ja bym się pod nią nie podpisał.
Z odpowiedzi, które otrzymał pan od władz Warszawy wynika, że w trakcie Strajków Kobiet w stolicy nie doszło do żadnych zniszczeń i tym samym miasto nie poniosło kosztów związanych z ich usuwaniem. Jednocześnie przypomniał pan na Twitterze, że w trakcie protestów zdewastowano choćby pomnik Ronalda Reagana czy pomazano wiele budynków.
Opcje są dwie: albo warszawski ratusz absolutnie olewa zapytania radnych albo prezydent Rafał Trzaskowski nie dba o miasto i nie usuwa tych zniszczeń. Cała Polska widziała zniszczenia w Warszawie i mówienie, że miasto nie poniosło żadnych kosztów jest – delikatnie mówiąc – śmieszne. Gdyby Rafał Trzaskowski z tak samo dużym zapałem usuwał zniszczenia, co wspierał Strajk Kobiet, to miasto byłoby już czyste.
Czytaj więcej