Wyrok w sprawie Nawalnego. 3,5 roku kolonii karnej
Sąd w Moskwie nakazał we wtorek, by wyrok 3,5 roku w zawieszeniu wobec Aleksieja Nawalnego, wydany w 2014 roku, zamienić na bezwzględne wykonanie kary, a więc pozbawienie wolności. O taką zamianę kary wnosiły rosyjskie służby więzienne. Sąd nakazał, by uwzględnić czas, gdy Nawalny znajdował się w areszcie domowym. Chodzi o 10 miesięcy, gdy opozycjonista był objęty aresztem domowym w 2014 roku.
Oznacza to, że wyrok 3,5 roku kolonii o reżimie ogólnym będzie skrócony o około 10 miesięcy. Nawalny powinien odbywać karę pozbawienia wolności przez dwa lata i osiem miesięcy.
Obrona Aleksieja Nawalnego odwoła się od decyzji sądu o zamianie wyroku w zawieszeniu na pozbawienie wolności - zapowiedziała we wtorek adwokat Olga Michajłowa. Nawalny ma spędzić w kolonii o zwykłym reżimie dwa lata i osiem miesięcy.
- Oczywiście, będziemy się odwoływać - powiedział Michajłowa po tym, gdy decyzję ogłosiła w Moskiewskim Sądzie Miejskim sędzia Natalia Riepnikowa.
Tak nas salę sądową wprowadzano dziś rosyjskiego opozycjonistę, Aleksieja Nawalnego.
— Biełsat po polsku (@Bielsat_pl) February 2, 2021
O 18 czasu warszawskiego zostanie ogłoszona decyzja sądu. @navalny grozi uchylenie wyroku w zawieszeniu, wydanego w 2014 roku i wykonanie orzeczonej wtedy kary - 3,5 roku kolonii karnej#Nawalny pic.twitter.com/0z7TK9gDTq
Współpracownicy Nawalnego wezwali jego zwolenników do protestu we wtorek wieczorem na Placu Maneżowym koło Kremla. Na plac ściągnięto znaczne siły policyjne, przejścia podziemne zostały zablokowane, a najbliższe stacje metra - zamknięte dla pasażerów.
W Moskwie i Petersburgu policja zatrzymała we wtorek ponad 500 osób. Zatrzymania trwały przez cały dzień; rozpoczęły się jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia o godz. 11 czasu moskiewskiego (godz. 9 czasu polskiego). Sąd ogłosił decyzję dziewięć godzin później.
Żądania prokuratury
Prokurator zwróciła się do sądu, by wyrok 3,5 roku w zawieszeniu, wydany w 2014 roku, zamienić na wykonanie kary w kolonii karnej o zwykłym reżimie. Zaliczenie na poczet kary, o którym wspomniała prokurator, prawdopodobnie dotyczy ponad 2,5 roku, który Nawalny spędził w areszcie domowym w związku ze sprawą karną z 2014 roku. Przedstawicielka prokuratury poprosiła też, by do czasu uprawomocnienia się decyzji sądu Nawalny pozostał w areszcie śledczym.
Prokurator przekonywała, że w 2014 roku rosyjski wymiar sprawiedliwości wykazał się "pobłażliwością" wobec opozycjonisty, skazując go w zawieszeniu, bo w tym czasie ciążył na nim już inny wyrok warunkowy.
ZOBACZ: Nominowani do Pokojowej Nagrody Nobla. Wśród nich m.in. Thunberg i Nawalny
Oznajmiła, że służby więzienne niejednokrotnie ostrzegały Nawalnego, że wyrok w zawieszeniu może być zamieniony na wykonanie kary. Jak dodała, w trakcie pobytu w Niemczech jesienią 2020 r., po wyjściu ze szpitala Charite, Nawalny udzielał wywiadów mediom i zajmował się sportem. Jej zdaniem świadczy to, że ignorował żądania rosyjskich służb więziennych.
- Takie zachowanie Nawalnego pozwala uznać, że nie wyciągnął on należytych wniosków i nie przestrzega prawa" - oświadczyła. "Mimo że sąd zachował się wobec niego humanitarnie, Nawalny dopuszczał się wykroczeń - przekonywała prokurator.
Przypomniała, że w 2020 roku we wszystkich przypadkach wnioski służb więziennych o "odwieszenie" wyroków warunkowych zostały w rosyjskich sądach rozpatrzone pozytywnie.
Nawalny zarzucał prokuraturze kłamstwo
Nawalny kwestionował słowa prokurator, wchodził z nią w spór, zarzucając jej kłamstwo i podkreślając, że wyroki wobec niego i postępowania sądowe były sprzeczne z prawem.
Przekonywał, że prokuratura celowo ignoruje fakt jego dalszego leczenia w Niemczech, gdy wypisano go już ze szpitala w Berlinie. - Nie mogłem chodzić. Uczyłem się wszystkiego od nowa. Tym się zajmowałem, niemniej - wysłaliśmy list do inspekcji (służb więziennych). Rehabilitacja jest częścią procesu leczenia - zauważył.
Adwokaci Nawalnego w wystąpieniach wskazywali, że służby więzienne nie mogły nie wiedzieć, gdzie znajduje się Nawalny podczas rehabilitacji po wyjściu ze szpitala.