Kupują negatywny wynik testu na koronawirusa, by latać po świecie. Handel kwitnie w całej Europie
W Europie kwitnie handel dokumentami zaświadczającymi o uzyskaniu negatywnego wyniku testu na koronawirusa, potrzebnego przy przekraczaniu granicy. Cena sfałszowanego zaświadczenia waha się w zależności od kraju i jakości wykonania "dokumentu".
- Biorąc pod uwagę powszechne dostępne środki technologiczne w postaci wysokiej jakości drukarek i różnego oprogramowania, oszuści są w stanie wytwarzać wysokiej jakości podrobione lub fałszywe dokumenty - poinformowali urzędnicy Europolu.
ZOBACZ: Handlarz "szczepionkami" zatrzymany. Po materiale dziennikarzy "Raportu"
Cena sfałszowanego zaświadczenia waha się w zależności od kraju i jakości wykonania "dokumentu". Mężczyzna aresztowany 22 stycznia na lotnisku w Luton, oferował certyfikaty wyglądające niemalże jak prawdziwe. Sprzedawał je za 100 funtów.
ZOBACZ: Wariant koronawirusa z RPA w Anglii. Będą masowe testy
- Niestety, oszuści postrzegają trwającą pandemię jako okazję do żerowania na ludziach, więc jeśli zwróci się do ciebie osoba oferująca sprzedaż certyfikatów, która nie pochodzą z autoryzowanego laboratorium, powinieneś to natychmiast zgłosić - powiedział sierżant Tom Hamm z policji w Bedfordshire.
Grupa oferująca podobne "wyroby" została rozbita również w brytyjskim regionie West Midlands, w hrabstwie Warwickshire. Policja aresztowała jej członków przed Bożym Narodzeniem. Na sprzedawanych przez nich certyfikatach widniała pieczątka laboratorium. Za zaświadczenie klient musiał zapłacić 175 dolarów.
Ceny od 40 do 300 euro
To nie jedyne przypadki. We Francji przestępcy oferowali podobne dokumenty na podparyskim lotnisku Charlesa De Gaulle'a. Na trop siedmioosobowej grupy policja wpadła, gdy urzędnik zorientował się, że zaświadczenie jednego z pasażerów jest sfałszowane. Oszuści żądali różnych cen za certyfikat - wahały się one od 150 do 300 euro.
ZOBACZ: Udawała lekarkę i robiła fałszywe testy na koronawirusa. Oszukała zakażonych
Na pomysł podobnego "biznesu" wpadła również kobieta z Hiszpanii. Dokumenty, z prawdziwą pieczątką laboratorium w Madrycie, które faktycznie wykonuje testy, sprzedawała za 40 euro. Poinformowani o fakcie medycy zgłosili to na policję, która aresztowała Hiszpankę pod zarzutem fałszerstwa i oszustwa. Będzie ona również odpowiadać za przestępstwo przeciw zdrowiu publicznemu.
Nieco drożej swoje falsyfikaty wycenili fałszerze z Holandii. Klient musiał zapłacić za niego od 75 do 100 dolarów. Przestępcy sprzedaż prowadzili za pośrednictwem aplikacji społecznościowych. Na zaświadczeniu była prawdziwa pieczątka laboratorium i sfałszowane podpisy autentycznych lekarzy.
Europol jest przekonany, że wkrótce podobnych przypadków będzie więcej.
Czytaj więcej