Profesor uczył "zza grobu". Student dowiedział się przypadkiem
Aaron Ansuini, student uniwersytetu Concordia w Montrealu (Kanada) próbował skontaktować się z profesorem prowadzącym zajęcia z kanadyjskiej historii sztuki. Ku swojemu zdziwieniu odkrył, że wykładowca... nie żyje od dwóch lat. Uczelnia nie uprzedziła jednak o tym studentów, a w nauczaniu online wykorzystała wcześniej przygotowane nagrania.
Ansuini opisał całą historię w kilku tweetach w zeszłą środę.
"Właśnie dowiedziałem się, że profesor, u którego uczęszczam na kurs zmarł w 2019 r. Technicznie jednak nadal prowadzi zajęcia - jest wyszczególniony jako prowadzący, uczelnia korzysta z nagrań przygotowanych przed jego śmiercią" - napisał student nie kryjąc zaskoczenia.
HI EXCUSE ME, I just found out the the prof for this online course I’m taking *died in 2019* and he’s technically still giving classes since he’s *literally my prof for this course* and I’m learning from lectures recorded before his passing
— Aaron Ansuini 🪴🌱✨ (@AaronLinguini) January 20, 2021
..........it’s a great class but WHAT
Zamiast maila znalazł nekrolog
Jak udało się ustalić stacji CTV News, profesor, o którym pisał student to Fracois Marc Gagnon, ekspert kanadyjskiej historii sztuki. Nagrania jego wykładów, które wykorzystywane są do dziś, zostały przygotowane kilka lat temu.
Student o śmierci wykładowcy dowiedział się przypadkiem, gdy starał się znaleźć adres mailowy do swojego wykładowcy. Zamiast kontaktu... znalazł jego nekrolog.
- Według uczelni zajęcia prowadzi dwóch profesorów, ale nie ma żadnej informacji, że jeden z nich nie jest dostępny, bądź nie żyje. Naprawdę nic na to nie wskazywało - tłumaczył Ansuini w rozmowie z CTV News.
Uniwersytet odpowiada
Student zapewnił, że zajęcia bardzo mu się podobają i jest mu żal, że nie będzie w stanie podziękować profesorowi "za przygotowanie tak angażujących i łatwych do zrozumienia wykładów".
Po wpisie studenta uniwersytet zaktualizował biografię Fracois Marca Gagnona i wysłał odpowiednią informację do osób uczęszczających na kurs.
ZOBACZ: 89-latka "ożyła" podczas kremacji. Córka uratowała ją przed spaleniem
Uczelnia wyjaśniła, że dysponuje prawami do korzystania z treści wytworzonych przez pracowników, nawet po ich śmierci. W przypadku zmarłego profesora regulowała to indywidualna umowa.
"Nawet według dystopijnych haseł: »można odpocząć dopiero po śmierci«. To dla mnie naprawdę smutne i ktoś powinien zdać sobie z tego sprawę" - skomentował Ansuini.
Czytaj więcej