Protesty po wyroku TK. Policjanci użyli gazu wobec Marty Lempart
Piątek był kolejnym dniem protestów po opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Demonstracje Strajku Kobiet odbywały się w co najmniej 36 miastach. W Warszawie protestujący dotarli pod dom prezesa PiS. Policja użyła gazu wobec kilku osób - wśród była liderka Strajku Marta Lempart. Funkcjonariusze informowali z kolei, że to jeden z protestujących użył gazu wobec funkcjonariuszy.
Wieczorem protesty zaczęły się m.in. w Bydgoszczy, Opolu, Szczecinie, Łodzi i Wrocławiu. Demonstracja w Krakowie rozpoczęła się o godz. 19:30, z kolei największa, w Warszawie - o godz. 20.
W Warszawie demonstranci zgromadzili się na rondzie Dmowskiego. Po kilkudziesięciu minutach ruszyli w stronę Ronda de Gaulle'a. Przemarsz został zatrzymany przez policyjną blokadę. W rezultacie część demonstrantów wróciła na Rondo Dmowskiego. Przemarsz szedł ul. Marszałkowską, w kierunku Placu Bankowego. Ostatecznie Strajk Kobiet przekazał, że protestujący "idą na Żoliborz" prawdopodobnie pod dom wicepremiera i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Przed północną, protestujący dotarli w pobliże ul. Mickiewicza. Kilkadziesiąt minut później protestujący zaczęli rozchodzić się do domów.
ZOBACZ: Strajk Kobiet po protestach przed TK: spotykamy się z szeregiem utrudnień ze strony policji
Okolice domu Jarosław Kaczyńskiego zabezpieczały duże siły policji. Wzdłuż ulicy stał sznur radiowozów. Jak informował Zarząd Transportu Miejskiego, utrudnienia w ruchu trwają w rejonie placu Wilsona, ronda "Radosława" i ulicy Mickiewicza, która jest zamknięta.
- Wszystko zmienia się z minuty na minutę. Trwa zabawa z policją w kotka i myszkę - relacjonował reporter Polsat News Przemysław Siuda.
Starcia z policją
Na chodniku przy Marszałkowskiej policjanci zablokowali busa z nagłośnieniem demonstracji. Zatrzymano kierowcę auta. Policjanci użyli gazu, gdy tłum manifestantów zaczął napierać na otoczony przez funkcjonariuszy samochód. Jak poinformował Strajk Kobiet na Twitterze, jedną z osób, która "dostała gazem" jest Marta Lempart.
Grubo wokół samochodu z nagłośnieniem. Marta, kierowca i prawdopodobnie jeszcze jedna osoba dostali gazem.
— #StrajkKobiet (@strajkkobiet) January 29, 2021
Tylko tyle potraficie, sługusy w niebieskich mundurkach?
Kolejny sukces @PolskaPolicja. #ACAB pic.twitter.com/kuJRZQNfsN
— Bożena Przyłuska (@BozenaPrzyluska) January 29, 2021
Do przepychanek z policją doszło na wysokości ul. Złotej. Demonstranci rzucali w funkcjonariuszy petardami, ci z kolei odpowiedzieli gazem. W niektórych miejscach policjanci wyłapują z tłumu pojedyncze osoby.
WIDEO: sytuację na ulicach stolicy na bieżąco śledzili reporterzy Polsat News
Policja: jeden z protestujących użył gazu
"W czasie zabezpieczania dzisiejszego protestu jedna z uczestniczących w nim osób użyła gazu w kierunku policjantów. Dwóch funkcjonariuszy wymagało udzielenia im doraźnej pomocy medycznej" - przekazała Komenda Stołeczna Policji na Twitterze.
"W celu zapewnienia bezpieczeństwa funkcjonariuszom i zapobieżenia atakowi na nich także wykorzystany został miotacz pieprzu. Była to jednak wyłącznie reakcja na agresję wobec policjantów. Jeden z funkcjonariuszy został uderzony. Gaz pieprzowy został użyty wobec osób, które zagroziły bezpieczeństwu policjantów. Będziemy zdecydowanie reagować na akty agresji wobec funkcjonariuszy. Ich bezpieczeństwo także jest ważne. Podobnie jak bezpieczeństwo innych osób" - zapewniła policja.
Funkcjonariusze opublikowali nagranie, które ma być dowodem na "nieodpowiedzialne i niebezpieczne zachowanie kierowcy samochodu uczestniczącego w proteście Strajku Kobiet". "Konieczna była szybka reakcja policjantów" - dodano.
Wobec skrajnie nieodpowiedzialnego i niebezpiecznego zachowania uczestniczącego w proteście Strajku Kobiet kierowcy samochodu z nagłośnieniem konieczna była szybka reakcja policjantów. pic.twitter.com/bR1k5Ep974
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) January 29, 2021
Policja zapewniła ponadto, że prowadzi zabezpieczenie protestu tak, aby jego formuła była jak najmniej dokuczliwa dla innych osób. "Oceniamy sytuację wyłącznie przez pryzmat zapewnienia bezpieczeństwa. Także bezpieczeństwa pozostałych mieszkańców naszego miasta" - zaznaczyła.
Demonstranci mieli ze sobą transparenty m.in. z napisami: "Aborcja bez granic", "Aborcja to moje prawo", "PiS to wirus" czy "Tych czarownic nie spalicie". W stosunku do blokujących przemarsz policjantów padały hasła: "Zdejmij mundur, przeproś matkę" oraz "Powiedz córce, gdzie dziś byłeś", a także wulgarne okrzyki.
Z głośników zainstalowanych na policyjnych samochodach dobiegały komunikaty informujące o tym, że zgromadzenie jest nielegalne i wzywające zebranych do rozejścia się.
Prezydent stolicy "obserwuje sytuację"
W proteście brał udział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który zapewniał, że "solidaryzuje się ze Strajkiem Kobiet". - Jesteśmy tutaj, żeby obserwować sytuację i mieć swój pogląd na to co się dzieje - mówił w relacji live na Facebooku.
Trzaskowski dodał też, że skierował do ministra zdrowia list z prośbą, by "jasno wyjaśnić lekarzom, jak mają postępować". - Dlatego że dzisiaj wymagacie od lekarzy prawdziwego heroizmu i niestety zagrożeni są sankcjami prawnymi - wskazał.
- Miejmy nadzieję, że PiS jednak w końcu ugnie się pod tą olbrzymią presją większości Polek i Polaków, bo nie ma zgody na tak haniebne prawo - powiedział Trzaskowski. Jego zdaniem widać, że "rząd kapituluje". To dowód tego, jaki jest słaby. Mam nadzieję, że bardzo szybko rząd PiS-u odejdzie i że będziemy mogli wrócić po prostu do normalności, będziemy wtedy rozmawiali o tych wszystkich problemach, które musimy rozwiązać - powiedział prezydent miasta.
Polonez na Żoliborzu
Po północy z piątku na sobotę zakończył się kolejny protest zwołany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów o dopuszczalności aborcji. Demonstranci rozeszli się z okolic ul. Mickiewicza na warszawskim Żoliborzu.
Protestujący na Żoliborz dotarli ok. godz. 23. Zmierzali w stronę domu wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, jednak okolice te zabezpieczały znaczne siły policji. Wzdłuż ulicy Mickiewicza, przy której mieszka prezes PiS, ustawiony był sznur radiowozów. Kilka aut ustawiono w poprzek jezdni. Na ulicy i torowisku tramwajowym stali też funkcjonariusze w kaskach i z tarczami przed sobą.
ZOBACZ: Granice aborcji w Europie
Tłum protestujących stanął przed policyjnym kordonem, a część z nich wznosiła antypolicyjne okrzyki. Niektórzy manifestujący odpalali świece dymne i race. Kilkoma z nich rzucono w policjantów. W stronę funkcjonariuszy poleciały też kamienie i śnieżki. Na tarczach demonstranci nalepili zaś naklejki z symbolami Strajku Kobiet czy hasłem "Kaczyzm stop".
Protestujący na Żoliborzu przed końcem zgromadzenia zatańczyli "poloneza". "Sezon studniówek świętujemy na Mickiewicza" - pisały organizatorki w komunikatorze Telegram, nawiązując do minięcia stu dni od orzeczenia TK. Po kilku piosenkach, po północy zakończono demonstrację, a jej uczestnicy zaczęli się rozchodzić.
Przepychanki w Bydgoszczy
W Bydgoszczy doszło do przepychanek demonstrantów z policjantami. Kamera Polsat News uchwyciła moment interwencji policji wobec jednego z protestujących [WIDEO]:
Reporter Polsat News Robin Jesse przekazał, że mężczyzna został wsadzony do radiowozu. Po jego wylegitymowaniu, wypuszczono go na wolność.
Setny dzień protestów
Zwolennicy Strajku Kobiet podkreślają w mediach społecznościowych, że piątek to symboliczny "setny dzień protestów w obronie prawa do legalnej i bezpiecznej aborcji".
Liderka Strajku Marta Lempart zapowiedziała, że w weekend protesty nie będą się odbywały z powodu niedzielnego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Solidarność to też oddawanie pola, także w mediach. Żeby nie zagłuszać ludzi, którzy przygotowywali się przez rok, oddajemy w weekend pole Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy i o to apelujemy. Sobota i niedziela są dniami WOŚP i apelujemy, żeby temu się poświęcić. To też rodzaj nadziei, której potrzebujemy - podkreśliła Lempart.
Wdarli się na teren TK
W czwartek wieczorem przed Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie odbyły się protesty ws. aborcji. Demonstracja, którą początkowo planowano do godz. 21 przedłużyła się po tym, jak na teren TK wdarło się kilkoro demonstrantów - wśród nich była jedna z liderek protestów Klementyna Suchanow. Zostali oni zatrzymani. Policja wyprowadziła przy użyciu siły osoby, które po zakończeniu protestu pozostały pod siedzibą TK i nie zgodziły się na wylegitymowanie. Protestujący stawiali bierny opór.
W piątek, rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak poinformował, że policjanci wylegitymowali 417 osób, zatrzymali 14 osób; ponadto nałożono 12 mandatów karnych i skierowano do sądu 10 wniosków. Według niego dwoje policjantów doznało obrażeń.
W piątek wieczorem, w trakcie protestów, Obywatele RP poinformowali, że Klementyna Suchanow została zwolniona z komisariatu.
ZOBACZ: Protesty Strajku Kobiet. 14 osób zatrzymanych, dwoje policjantów z obrażeniami
W środę po godz. 23 w Dzienniku Ustaw został opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ub. roku ws. przepisów tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r., a w nocy w Monitorze Polskim opublikowano jego uzasadnienie.
TK wskazał w uzasadnieniu, że prawdopodobieństwo ciężkich wad płodu nie jest wystarczające dla dopuszczalności aborcji. Po publikacji wyroku stracił moc przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, co TK w październiku uznał za niekonstytucyjne.
Czytaj więcej