Odrzucenie spadku nic nie dało – mają spłacać dług po ojcu. "To był tyran"
Pani Angelika Koszewska z Włocławka, wraz ze swoim przyrodnim bratem odrzuciła spadek po zmarłym ojcu. Wszystko odbyło się zgodnie z terminami - akty notarialne zostały wysłane do sądu przed rozprawą sądową o nabycie spadku. W styczniu tego roku rodzeństwo przeżyło szok. Kancelaria prawna reprezentująca bank domaga się spłaty kredytu zaciągniętego przez ich ojca. Materiał "Interwencji".
Oprawcą pani Angelika Koszewska, z Włocławka, nazywa swojego ojca. Ma 46 lat i do tej pory nie potrafi pogodzić się z traumą z dzieciństwa. Matka pani Angeliki wniosła sprawę o rozwód. Zanim sąd oficjalnie rozwiązał małżeństwo, ojciec pani Angeliki już związał się z inną kobietą. O tym, że pani Angelika ma przyrodniego brata, dowiedziała się wiele lat później.
"To był tyran, bił wszystkich za nic"
- To był tyran, bił wszystkich za nic. Moja mama przeszła opiekło, obydwoje przeszłyśmy. Z mieszkania pierwszy raz wyrzucił mnie, gdy miałam pół roku. Stwierdził, że nie musimy tu mieszkać i że mamy się wynosić. Panowała zima, a my musiałyśmy się usunąć, bo pan tak chciał - mówi pani Angelika.
- Mama włamała się do nieużytków rozbiórkowych i tam koczowałyśmy. Ojciec miał ograniczone prawa rodzicielskie wobec mojej osoby. Znęcał się fizycznie i psychicznie. Miał zakaz zbliżania się na odległość 800 metrów - dodaje.
Znęcania się nie doświadczył przyrodni brat pani Angeliki, Patryk Kobus.
- Ja generalnie kontakt z ojcem w sumie miałem bardzo mały. Odszedł od mamy i gdzieś tam jeszcze tak wyrywkowo jakiś tam kontakt miałem. I później już tego kontaktu nie miałem w ogóle - mówi pan Patryk.
Odrzucenie spadku
Lata mijały. Przyrodnie rodzeństwo kontaktu z ojcem nie miało w ogóle. W 2018 roku przypadek sprawił, że dowiedzieli się, że ich ojciec zmarł.
- Tego samego roku, w październiku, bo on zmarł w lipcu, ja z moim przyrodnim bratem odrzuciliśmy spadek. To jest akt notarialny, który stwierdza datę, iż my z bratem odrzuciliśmy w całości spadek po ojcu - tłumaczy pani Angelika.
ZOBACZ: 11 tys. zł cudzego długu? Firma windykacyjna nie chce pokazać umowy
W tym samym roku Sąd Rejonowy we Włocławku, do którego trafiły akty notarialne z odrzuconym w całości spadkiem, uznał, że wszystko jest zgodne z prawem. Pani Angelika i pan Patryk odetchnęli z ulgą. W listopadzie 2019 roku rodzeństwo dostało pismo z sądu w Bydgoszczy. Sprawę wniósł bank, w którym ojciec zaciągnął duży kredyt.
- Stawiennictwo było nieobowiązkowe. Ponadto sąd doręcza odpis postanowienia wraz z odpisem wniosku. Sprawa spadkowa odbyła się 5 grudnia 2019. Wiedząc, bo dostaliśmy zawiadomienie miesiąc wcześniej, że odbędzie się ta sprawa, wysłałam do sądu do Bydgoszczy nasze akty notarialne z oddzielną adnotacją - zapewnia pani Angelika.
- Bardzo spokojnie czekałam, bo nie znam litery prawa, ale zdanie jest dla mnie zdaniem - sąd doręcza odpis postanowienia wraz z odpisem wniosku - dodaje.
- Po czym nie dostaliśmy ani z sądu żadnego pisma o zakończeniu postępowania, czy ono trwa w jakimś stopniu. Żadnej informacji ze strony sądu - tłumaczy pan Patryk.
WIDEO: Materiał "Interwencji"
Ponad 145 tys. długu
W styczniu tego roku, rodzeństwo przeżyło szok. Kancelaria prawna reprezentująca bank domaga się spłaty kredytu zaciągniętego przez ich ojca.
Pani Angelika skontaktowała się z kancelarią telefonicznie. Dowiedziała się, że decyzją sądu na ten moment razem z bratem są spadkobiercami długu ojca. Kwota zadłużenia wynosi ponad 145 tys. zł.
ZOBACZ: Matka wyremontowała i oddłużyła mieszkanie. Córka go nie dostanie
- Dnia 5 grudnia 2019 odbywa się sprawa i sędzia twierdzi, że nie wpłynęły żadne oświadczenia od notariuszy o odrzuceniu spadku. A tu mam datę 3 grudnia 2019 godz. 9 rano. Czyli to jest dowód namacalny, że ten dokument był już w sądzie. Ten dokument plus akta notarialne są w aktach sprawy - mówi pani Angelika.
- Sędzia powinien zawsze mieć przedstawiony pełny materiał dowodowy, żeby właśnie nie dochodziło do takich omyłek. Kto tutaj zawinił trudno powiedzieć. W żaden sposób nie może to obciążać pani Angeliki - komentuje sprawę adwokat Bartosz Graś.
- Rzecz nieprawdopodobna jak dla mnie. To jest skandal sądowy. Takie jest moje zdanie. Jak do tego ustosunkuje się sąd, nie wiem, nie mnie to oceniać. Ale ja żądam sprawiedliwości - zapewnia pani Angelika.
Czytaj więcej