Handlarz "szczepionkami" zatrzymany. Po materiale dziennikarzy "Raportu"
Policja zatrzymała 26-latka z Katowic, który na portalu internetowym oferował do sprzedaży rzekome szczepionki na COVID-19 oraz podrobione zaświadczenia o negatywnym wyniku testów na zakażenie koronawirusem. Jako pierwsi dotarli do niego dziennikarze "Raportu".
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek powiedziała, że mężczyzna został zatrzymany we wtorek. Do sądu trafił wniosek o aresztowanie podejrzanego.
Jak poinformowała reporterka "Raportu" Beata Glinkowska wniosek ten został odrzucony na posiedzeniu aresztowym. - Prokuratura nie zgadza się jednak z tą decyzją i planuje się odwoływać - tłumaczy Glinkowska.
ZOBACZ: Ponad milion zaszczepionych osób w Polsce
- Podejrzanemu przedstawiono dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy podrobienia dwóch dokumentów w celu uzyskania korzyści majątkowej - zaświadczeń o negatywnym wyniku testu PCR na SARS-CoV-2 - podała prokurator. Za każde z zaświadczeń 26-latek otrzymał po 100 zł. Drugi zarzut dotyczy usiłowania oszustwa na szkodę 10 osób, poprzez wprowadzenie ich w błąd, że posiada szczepionkę firmy Pfizer i może ją sprzedać.
Dotarli do niego dziennikarze "Raportu"
Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w drugiej połowie stycznia, m.in. od informacji w mediach - dziennikarze "Raportu" dotarli do młodego człowieka z Katowic, który oferował szczepionki. Jak podała prok. Zawada-Dybek, dotychczasowe ustalenia śledztwa wskazują, że nabyty podczas prowokacji dziennikarskiej produkt nie był szczepionką Pfizera. Co dokładnie było w ampułce, ustalą szczegółowe badania.
"Załatwię ile chcecie. Dla mnie to żaden problem" - mówił handlarz dziennikarzom raportu. Beata Glinkowska i Jacek Smaruj wcielili się w role pracowników dużej firmy. Ich zadaniem jest zakup kilkudziesięciu dawek szczepionki. Pierwszą dostali w promocyjnej cenie.
ZOBACZ: Oszust wstrzyknął 92-latce fałszywą szczepionkę przeciw Covid-19
Zakładając, że mężczyzna mówi prawdę, to tylko ten jeden człowiek sprzedał 1500 fiolek, a to około 25 tysięcy dawek.
W fiolce, którą kupili reporterzy jest 5 mililitrów płynu. Niewielka buteleczka nie posiada etykiety ani numeru partii.
Kolejnego dnia po zakupie pojechali do laboratorium. To początkowa faza testów. Wstępne badania potwierdziły, że znajduje się w niej RNA, czyli najważniejszy składnik szczepionki przeciwko Covid-19.
- Na razie mamy wstępne wyniki. Nie jest to zwykła sól fizjologiczna. Znajduje się tam kawałek mRNA, o mniej więcej takiej wielkości jaka powinna się znaleźć w szczepionce BioNTech Pfizer - powiedział prof. dr hab. Krzysztof Pyrć, wirusolog Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
WIDEO: dziennikarskie śledztwo "Raportu"
Prokuratura będzie sprawdzała, czy 26-latek sprzedał jeszcze komuś fałszywe szczepionki. Podczas przeszukania mieszkania zatrzymanego nie znaleziono więcej tego typu produktów.
26-letni programista
O przeszukaniu mieszkania 26-letniego programisty z Katowic 19 stycznia poinformowała policja, nie zdradzając żadnych szczegółów. Podawała wówczas, że na ogłoszenie związane z oferowaniem "nowej szczepionki na COVID-19 w formie ampułko-strzykawki" oraz "negatywne testy COVID-19" funkcjonariusze natknęli się monitorując internet. Mężczyznę namierzyli funkcjonariusze zajmujący się walką z cyberprzestępczością.