Gorzów Wielkopolski: samochód leżał do góry kołami w Warcie. W środku było ciało kierowcy
To niebezpieczne miejsce w Gorzowie Wielkopolskim - droga biegnie nad brzegiem Warty, a oddziela je stromy brzeg. Właśnie na Wale Okrężnym doszło w środę nad ranem do tragicznego wypadku. Jako pierwsza na miejscu zjawiła się kobieta, której poranny jogging przerwało pojawienie się auta leżącego w rzece do góry kołami. Zawiadomione służby odnalazły w środku ciało kierowcy.
Według wstępnych ustaleń służb, kierowca stracił panowanie nad pojazdem, który wypadł z łuki ulicy Wał Okrężny, a następnie kilka razy dachował, staczając się po stromym brzegu Warty.
Hondę leżącą w rzece do góry kołami zauważyła nad ranem kobieta pracująca w pomocy drogowej. Przerwała jogging i o znalezisku powiadomiła szefa. Mężczyzna natomiast zadzwonił pod numer alarmowy.
"Nadal jest wiele znaków zapytania"
Służby zjawiły się na miejscu około godz. 8:00 rano. Strażacy zwodowali łódkę, a ratownik w specjalnym stroju wszedł do wody i sprawdził, czy pod taflą faktycznie znajduje się auto, ponieważ z brzegu było widać jedynie opony.
ZOBACZ: Śmieciarka przygniotła mężczyznę. Poszkodowany w ciężkim stanie
- Samochód wydobyliśmy z wody przy pomocy wyciągarki. Okazało się, że wewnątrz jest ciało mężczyzny - powiedział Polsat News st. kpt. Dariusz Szymura z lubuskiej straży pożarnej.
WIDEO: Relacja reporterki Polsat News
Jak przyznał, wokół tego zdarzenia "nadal jest wiele znaków zapytania". By znaleźć odpowiedź, jak doszło do wypadku, przy Wale Okrężnym pracują policjanci oraz prokurator.
Nieoficjalnie: kierowca nie miał zapiętych pasów
- To trudny teren, drogę od rzeki oddziela strome wzniesienie, z którym strażacy musieli się zmierzyć. Auto, zanim wpadło do Warty, musiało kilka razy się przewrócić; ponadto było całe zalane wodą - dodał Dariusz Szymura.
Polsat News dowiedział się nieoficjalnie, że zatopiony samochód miał inne numery rejestracyjne z przodu i z tyłu. Dodatkowo jego kierowca, którego tożsamość wciąż jest nieznana, nie był zapięty pasami bezpieczeństwa.
Drugie dachowanie w Gorzowie. 21-latek uciekał przed policją
To niejedyne dachowanie, do którego doszło w ostatnim czasie w Gorzowie Wielkopolskim. We wtorek nietrzeźwy 21-latek nie zatrzymał się do policyjnej kontroli na ulicy Koniawskiej; następnie zaczął uciekać.
ZOBACZ: Sosnowiec: wypadek land rovera. Auto uderzyło w drzewo, nie żyje 25-latek
- Kierowca wjechał na parking, przejechał przez krawężnik, pas zieleni i uciekał w stronę ul. Kobylogórskiej. Przy skrzyżowaniu Strażackiej i Wylotowej stracił panowanie audi, które dachowało - opisał Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie.
Wraz z 21-latkiem, u którego wykryto 1,5 promila alkoholu, jechał 42-latek, również nietrzeźwy. Początkowo żaden z nich nie przyznawał się do prowadzenia auta.
- Młody człowiek usłyszał zarzut niezatrzymania się do kontroli i jazdy pod wpływem alkoholu. Grozi mu do pięciu lat więzienia – dodał Jaroszewicz.
Czytaj więcej