Drugi przypadek brytyjskiej mutacji koronawirusa w Polsce. Zakażona nauczycielka

Polska
Drugi przypadek brytyjskiej mutacji koronawirusa w Polsce. Zakażona nauczycielka
PAP/EPA/NYUNT WIN
Drugi przypadek brytyjskiej mutacji koronawirusa. Zakażona nauczyciela

We wtorek otrzymałem informację o drugiej osobie zakażonej w Polsce brytyjską mutacją koronawirusa; to nauczycielka - przekazał w środę minister zdrowia Adam Niedzielski. Dodał, że zakażona nie podróżowała zagranicę i nie miała kontaktu z osobami podróżującymi do Wielkiej Brytanii.

Zakażona nauczycielka pochodzi z Wrocławia. Była badana w ramach ogólnopolskich testów nauczycieli na obecność koronawirusa związanych z powrotem najmłodszych dzieci do szkół. 

 

Informacja o pierwszym przypadku brytyjskiej mutacji COVI-19 zdiagnozowano w czwartek 21 stycznia. "Polskie laboratorium zidentyfikowało szczep B.1.1.7. Zakażony pochodzi z województwa małopolskiego. Obecność tzw. brytyjskiej mutacji wirusa została zgłoszona do międzynarodowego systemu raportowania sekwencji wirusa (GISAID)" – przekazał wówczas rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

 

Rzecznik poinformował, że w kolejnym tygodniu ruszą ogólnopolskie badanie pod kierunkiem prof. Krzysztofa Pyrcia, które określi skalę obecności brytyjskiej mutacji w Polsce oraz możliwe konsekwencje zdrowotne.

 

Specjalizujące się w diagnostyce medycznej laboratorium poinformowało na swoim Twitterze, że zidentyfikowało brytyjski szczep koronawirusa B.1.1.7 u chorego z województwa małopolskiego.

 

 

Jak przekazano w biurze Laboratorium genXone, brytyjską odmianę koronawirusa wykryto w jednej ze 100 próbek przekazanych do badania przez spółkę Diagnostyka. Próbki pochodziły z całego kraju. Próbka, która zawiera materiał genetyczny brytyjskiej odmiany koronawirusa, należy do pacjenta z Małopolski.

 

"Mamy materiał genetyczny, ale bez informacji o pacjencie" – przekazało laboratorium.

 

"Przeanalizowane sekwencje polskich koronawirusów generalnie pasują do europejskich wzorców. W Europie wskazujemy przedstawicieli dwóch głównych szczepów: B.1/GH oraz B.1.1/GR oraz brak widocznych wirusów związanych bezpośrednio z Chinami. Dokładniejsze spojrzenie na wynik analizy pozwala podejrzewać, iż szczep B.1/GH przybył do nas z Niemiec. Natomiast w przypadku szczepu B.1.1/GR jego gałęzie obecne były już w marcu w Anglii, Austrii, Czechach, Niemczech, a także w Polsce. Nie pozwala to wyłonić konkretnego kierunku przepływu wirusa, a nawet należy zwrócić uwagę na to, że wirus mógł przemieszczać się w obie strony – z zagranicy do Polski, jak i z Polski za granicę do wymienionych krajów" - czytamy na stronach laboratorium. 

 

Jak wskazano, warte uwagi są przypadki, które zaobserwowaliśmy w próbkach z województwa łódzkiego. "Otóż zidentyfikowaliśmy tutaj 5 próbek, które posiadają charakterystyczny wariant widoczny jedynie u czterech innych osób na świecie. Są to trzy próbki z Anglii oraz jedna z USA. Sekwencje genomów tych wirusów wskazują prawdopodobieństwo, iż jeden z pacjentów w Anglii (w kwietniu br.) był zarażony koronawirusem posiadającym nowy wariant, a następnie wirus mutant zawędrował do województwa łódzkiego, gdzie dalej ewoluował niezależnie od dwóch pozostałych angielskich przypadków. Próbka z USA jest natomiast odrębnym, wczesnym (zidentyfikowana w marcu br.) przypadkiem tej samej mutacji. Wariant ten może okazać się powracający lub rekombinowany, a także istotny z punktu widzenia zaraźliwości wirusa, ponieważ widocznie zmienia on aminokwas w białku S Spike, który pozwala wnikać wirusowi w ludzkie komórki przez łączenie się z receptorem ACE2 osadzonym w błonie komórkowej" - wyjaśniono. 

 

Niedzielski: ta informacja nas nie zaskakuje

 

Informację o nowym wariancie dodatkowo potwierdził w czwartek minister Niedzielski, który poinformował, że wirusa u chorej z województwa małopolskiego wykryło prywatne laboratorium genXone ze Złotnik w woj. wielkopolskim.

 

- Ta informacja nas nie zaskakuje w żaden sposób, bo trudno przypuszczać, żeby wirus, który już powszechnie jest odkrywany w różnych krajach w Europie, nie był obecny w Polsce. Granice nie są barierą dla wirusa, więc to raczej potwierdzenie hipotezy, że on tu już jest obecny od jakiegoś czasu - podkreślił Niedzielski.

 

ZOBACZ: "Zwroty COVID" z UFG za odwołane wycieczki. Wnioski tylko do końca roku

 

Zaznaczył, że w związku z wykryciem brytyjskiej odmiany, natychmiast zostały podjęte działania. - Główny inspektor sanitarny zweryfikował informacje i przeprowadził bardzo szybkie śledztwo sanitarne - powiedział szef MZ.

 

I wyjaśnił, że "zgodnie z nim, 42-letnia kobieta z Wielkiej Brytanii uzyskała pozytywny wynik testu na COVID-19 23 grudnia, w związku z którym była w izolacji. Po izolacji wyjechała do Wielkiej Brytanii, a osoba, z którą spędzała święta wyjechała do Austrii".

 

To, zdaniem Niedzielskiego, oznacza, że "mamy tu bezpieczną sytuację".

 

- Wydaje się, że niebezpieczeństwo związane z tym ogniskiem jest pod kontrolą - ocenił. Ale - dodał - "to nie oznacza, że ten wirus nie jest też w innych miejscach".

 

Brytyjski wariant

 

O wykryciu w Wielkiej Brytanii nowego wariantu wirusa SARS-CoV-2 poinformował 14 grudnia brytyjski minister zdrowia Matt Hancock.

 

Hancock dodał, że nowy wariant rozprzestrzenia się szybciej niż znana dotychczas odmiana, ale nie wydaje się, by powodował poważniejszy przebieg choroby i nie miał zareagować na opracowane już szczepionki przeciwko Covid-19.

 

- Proszę zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Wielkiej Brytanii. Emigranci, którzy tam żyją, odwiedzili rodziny w święta i istnieje uzasadniona obawa, że mamy w Polsce brytyjski wariant koronawriusa, który jest łatwiej trasmitowany - tłumaczył w połowie stycznia w "Gościu Wydarzeń" prof. Andrzej Horban, główny doradca premiera do spraw COVID-19 i przewodniczący Rady Medycznej.

ml/laf/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie