Pandemiczne kłopoty biznesu. Coraz więcej niewypłacalnych firm
Nigdy wcześniej nie było w Polsce tak dużo niewypłacalnych firm jak w 2020 roku. W Monitorze Sądowym i Gospodarczym opublikowano informację o 1293 niewypłacalnościach. To liczba o 32 proc. większa niż w 2019 roku. Z prognoz Euler Hermes wynika, że w 2021 roku może być jeszcze gorzej.
W czwartym kwartale minionego roku mieliśmy w Polsce najwyższą liczbę niewypłacalności w historii. Było ich o 20 proc. więcej niż w trzecim kwartale. Ryzyko nie jest rozłożone równomiernie - nie tylko branżowo, ale i geograficznie. Najbardziej dotknięte wzrostem liczby niewypłacalności są regiony ze znacznym udziałem usług transportowych i turystycznych - głównie województwa z Polski północno-zachodniej, a także świętokrzyskie.
Efekt domina
Niewypłacalność to niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkująca upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego. Wiążą się z brakiem środków na pokrycie zobowiązań u dostawcy, co może powodować efekt domina, czyli kłopoty finansowe kolejnych firm.
W 2020 roku największy wzrost skali problemów zakończonych niewypłacalnością zanotowały firmy działające w sektorach transportu (70 proc.) i usług (69 proc.). Na przeciwnym biegunie lokuje się handel, ale głównie hurtowy, bo to on w ciężkich czasach "rozdaje karty". W handlu detalicznym liczba niewypłacalności w ciągu roku wzrosła o 35 proc.
ZOBACZ: "To jest normalne, że przedsiębiorcy się otwierają, skoro rząd nie słucha ludzi"
- Przyczyną tak złych rezultatów jest pandemia i związane z nią ograniczenia oraz utrudnienia. Widać to po niechlubnym rekordzie upadłości w usługach oraz w transporcie, zarówno towarowym jak i pasażerskim. Nigdy w historii nie było tak dużych wzrostów liczby niewypłacalności, rzędu 70 proc., jak w tych sektorach - komentuje Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.
Niestety, przedsiębiorcy prawdopodobnie dłużej będą musieli działać w warunkach dużego ryzyka finansowego. Z prognoz Euler Hermes wynika, że w tym roku nastąpi kolejny znaczny wzrost liczby niewypłacalności, zarówno w Polsce (o 17 proc.), jak i na rynkach eksportowych (o 25 proc.).
Cicha śmierć małych firm
W dodatku, to co oficjalnie wiemy o problemach finansowych polskich przedsiębiorstw, to tylko wierzchołek góry lodowej. Prawdopodobnie wiele firm mniejszych (głównie rodzinnych) upada bez żadnego sygnału. Często nie wyrejestrowują działalności lub robią to z dużym opóźnieniem. To mało eksponowane w statystykach zjawisko stwarza duże ryzyko dla dostawców zaskakiwanych z dnia na dzień brakiem płatnościach za swoje produkty i usługi.
Jak zauważa Euler Hermes, wielu przedsiębiorców z dużym wyprzedzeniem rozpoczyna postępowania naprawcze. Jest to posunięcie jak najbardziej słuszne i korzystne dla nich, bo zwiększa szanse powodzenia restrukturyzacji. Z drugiej jednak strony przenosi problem jak wirus - w krótkim czasie na dużą liczbę kolejnych firm.
ZOBACZ: Kilkaset osób bez masek w nyskim klubie. Dyskoteki w Tarnowie i na Podhalu
- Obecny kryzys to pierwsza recesja w Polsce od 30 lat. Rządowa kroplówka finansowa pozwoliła przetrwać pierwszy szok, ale nie wyposażyła firm w kapitał na ponowny rozruch. Ponieważ kredytodawcy najchętniej pożyczają firmom będącym w bezpiecznej sytuacji, to cała rzesza pozostałych przedsiębiorstw będzie musiała operować kapitałem w postaci towarów i usług od dostawców - podsumowuje Tomasz Starus z Euler Hermes.
Jego zdaniem, właściciele większości polskich firm w tym roku będą zdawać najtrudniejszy w historii test z zarządzania i przedsiębiorczości - bez możliwości poprawek i drugiego podejścia do egzaminu. Co gorsza, strat raczej nie da się odrobić poprzez ratowanie się eksportem, gdyż na rynkach zagranicznych sytuacja też jest trudna.
Czytaj więcej