Ruszył proces oskarżonego o zabicie ciężarnej żony. "Działałem w amoku"
Proces Piotra Sz., oskarżonego o zabicie ciężarnej żony, rozpoczął się we wtorek przed bielskim sądem okręgowym. Do zbrodni doszło 17 października 2019 r. Mężczyźnie, który był wówczas funkcjonariuszem bielskiej straży miejskiej, grozi kara do dożywocia włącznie. - Działałem w amoku. Nie wiedziałem, co się dzieje wokół mnie i dlaczego - mówił przed sądem.
Mężczyzna został doprowadzony na salę rozpraw wprost z aresztu w Cieszynie, do którego trafił po zatrzymaniu 15 miesięcy temu.
ZOBACZ: 15-latek przyznał, że zabił 13-latkę. "Nie podlega odpowiedzialności karnej"
Obrona oskarżonego przed rozprawą wystąpiła o wyłączenie jawności procesu z uwagi na drastyczne materiały dowodowe. Chodzi o nagranie, na którym zarejestrowany został moment zabójstwa. Obrona uzasadniała także wniosek ujawnieniem szczegółów z życia prywatnego. Prokuratura domagała się wyłączenia tylko częściowo jawności, m.in. w momencie, gdy odtworzone zostanie nagranie. Sąd przychylił się do stanowiska śledczych.
Akt oskarżenia odczytała prokurator Małgorzata Moś-Brachowska z prokuratury rejonowej Bielsko-Biała-Północ. Oskarżyła Piotra Sz. o zamordowanie 17 października 2019 r. ze szczególnym okrucieństwem żony. Odpowiada on także za to, że używając przemocy wobec kobiety, doprowadził do przerwania ciąży. Kobieta była w 6 miesiącu. Nienarodzona dziewczynka zmarła. Śledczy oskarżyli go zarazem o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad małżonką. Według śledczych, m.in. bił ją, zamykał w szafie, groził śmiercią, wyzywał.
Przyznał się do zabójstwa
W śledztwie Piotr Sz. przyznał się do zabicia żony oraz w konsekwencji nienarodzonego dziecka. Nie poczuwał się natomiast do fizycznego i psychicznego znęcania się nad 33-latką.
Oskarżony - zapytany przez sędziego Jarosława Sablika wprost - powiedział we wtorek, że nie kwestionuje autentyczności nagrania. Prokurator dodała, że istnieją także inne zapisy audio, które rzucają światło na wcześniejsze relacje małżonków i uzasadniają zarzuty.
Mężczyzna zeznał, że feralnego dnia - 17 października 2019 r., był w domu pierwszy. Izabela przyszła później. Pokłócili się. - Nie wiem, co się stało. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Działałem w amoku. Nie wiedziałem, co się dzieje wokół mnie i dlaczego. Przyznaję, że odebrałem życie żonie. Ale to nie tak, jak przedstawiła prokuratura: nie uderzałem przedmiotem żony - mówił.
Oskarżony powiedział, że dziś ma tylko "przebłyski pamięci". - Pamiętam, że udusiłem żonę. Wiem, że chciałem wezwać pogotowie i policję. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłem. Pewnie z uwagi na strach i silne emocje. Wiem, że owinąłem ciało żony w stretch (folia do pakowania - PAP). Nie pamiętam okoliczności. Nie wiem, po co zawijałem ciało po morderstwie. Nie wiem, czym się kierowałem. Nie miałem planu. Nie planowałem zabójstwa, ani też dalszych czynności - mówił.
Piotr Sz. zapakował później ciało do swojego samochodu. Porzucił je w lesie w okolicy Dąbrowy Górniczej. Następnego dnia poszedł normalnie do pracy w straży miejskiej. Kontaktował się z rodziną żony. Rozmowy dotyczyły drobnych spraw. Później ponownie zatelefonował do teściowej, pytając o Izabelę. Kobieta postanowiła sprawdzić, czy jest w mieszkaniu. Drzwi były otwarte, a w środku były dokumenty i telefon córki. To ją zaniepokoiło. Wówczas Piotr Sz. powiadomił telefonicznie policję o możliwości zaginięcia. Rozpoczęły się poszukiwania.
- Wtedy zaczęło do mnie docierać, co tak naprawdę się stało. Bałem się przyznać do zdarzenia z poprzedniego dnia. Brnąłem w to, że ona zaginęła - mówił oskarżony.
ZOBACZ: Zabiła męża trzy lata temu. Usłyszała zarzuty
Policjanci od początku nie dawali wiary podawanym przez mężczyznę okolicznościom zaginięcia. Sprawdzali różne wersje i weryfikowali jego słowa. Zebrane informacje uzasadniały podejrzenie, że Piotr Sz. miał swój udział w zniknięciu kobiety. Mężczyzna został zatrzymany. 19 października przypadkowa osoba natknęła się w lesie pod Będzinem na ciało kobiety. Policjanci zidentyfikowali ją jako poszukiwaną. Następnego dnia Piotr Sz. został aresztowany.
Kobieta była pracownicą bielskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Oskarżony służył w Straży Miejskiej w Bielsku-Białej.
Czytaj więcej