Nord Stream 2. "To projekt prywatny, nie możemy uniemożliwić jego budowy"
Budowa gazociągu Nord Stream 2 to projekt prywatny; nie możemy uniemożliwić jego budowy - oświadczył we wtorek szef unijnej dyplomacji Josep Borrell podczas debaty w PE. Jak dodał, projekt nie przysporzy UE dywersyfikacji źródeł energii. Ministerstwo finansów USA nałożyło we wrotek sankcje na budującą rurociąg barkę i jej armatora.
- Znają państwo sytuację Nord Stream 2. Jest to projekt grupy firm prywatnych i Komisja Europejska wielokrotnie wyraziła swoją opinie na jego temat. Powiedziała, że jej zdaniem ten rurociąg nie prowadzi do dywersyfikacji źródeł energii UE, a to jest jednym z celów unii energetycznej. Ten projekt nie wpisuje się w ramy złożone przez UE - powiedział Borrell, zwracając się do europosłów podczas debaty poświęconej zatrzymaniu rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Dodał, że "nie możemy firmom uniemożliwić jego realizacji, jeżeli niemiecki rząd się na niego zgadza. Jeśli te firmy zakończą ten rurociąg, to powinny wiedzieć, że będzie musiał działać zgodnie z prawem UE. To wszystko co możemy zrobić na szczeblu UE".
Przeciw Europa Środkowa i USA
Budowie rosyjsko-niemieckiego gazociągu ostro sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie, a także USA. Krytycy Nord Stream 2 wskazują, że projekt ten zwiększyłby zależność Europy od rosyjskiego gazu oraz rozszerzyłby wpływ Kremla na politykę europejską. Realizację projektu popierają Niemcy, Austria i kilka innych państw UE.
W przyszłości 55 mld metrów sześc. gazu ziemnego ma być co roku pompowanych z Rosji do Niemiec dwoma nitkami Nord Stream 2, każda o długości około 1200 kilometrów. Rurociąg, którego budowa kosztuje około 9,5 mld euro, jest gotowy w 94 proc. Z łącznie 2460 km tworzących go rur trzeba ułożyć jeszcze 120 km na wodach duńskich.
Amerykańskie sankcje
Pracująca przy budowie Nord Stream 2 barka do układania rur Fortuna i jej armator, rosyjska spółka KVT-RUS, zostały we wtorek objęte amerykańskimi sankcjami - ogłosiło we wtorek ministerstwo finansów USA.
Podmioty te zostały wpisane na tzw. listę SDN (Specially Designated Nationals). Wprowadzono je na nią w ramach ustawy CAATSA ("Ustawa o Przeciwdziałaniu Przeciwnikom Ameryki poprzez Sankcje").
ZOBACZ: Niemcy zawiesili zgodę na dalszą budowę Nord Stream 2
Amerykańskie władze - jak donosiły media - poinformowały w poniedziałek o tym zamiarze rząd Niemiec oraz swych pozostałych europejskich partnerów.
Podmioty włączone na listę SDN dotyczy zamrożenie przechowywanych w USA środków. Nie mają także możliwości prowadzenia interesów z obywatelami USA. Według danych Refinitiv dotyczących śledzenia statków, Fortuna jest zakotwiczona na Morzu Bałtyckim w pobliżu Rostocku w północnych Niemczech.
Niemiecka spółka się wycofuje
Spółka usług przemysłowych Bilfinger wycofała się jako pierwsze niemieckie przedsiębiorstwo z udziału w budowie gazociągu Nord Stream 2 w obawie przed nałożeniem na nią amerykańskich sankcji - poinformował we wtorek niemiecki wysokonakładowy dziennik "Bild".
Zapoznał się on z dwoma listami, skierowanymi w tej sprawie przez Bilfingera do władz USA. W pierwszym z nich, wysłanym jeszcze w grudniu, niemiecka firma zawiadomiła, że będzie przestrzegać ustawy o ochronie europejskiego bezpieczeństwa energetycznego (PEESCA) i że wypowiedziała wszystkie swe zawarte ze szwajcarską spółką Nord Stream 2 AG umowy, kończąc tym samym współpracę z nią. W ubiegłym tygodniu potwierdziła to drugim listem.
ZOBACZ: Gazprom: pracujemy nad wariantami ukończenia Nord Stream 2
Obroty Bilfingera wyniosły w 2019 roku 4,3 mld euro. Podpisał on szereg umów, dotyczących uczestnictwa w budowie bałtyckiego gazociągu. Jedna z nich dotyczy "opracowania, dostarczenia i uruchomienia systemów procesowego kierowania i systemów bezpieczeństwa eksploatacji gazociągu", co ma kosztować 15 mln euro. Bilfinger miał także dostarczyć gazową ciepłownię o roboczej mocy 90 MW dla lądowej bazy odbioru gazu z Nord Stream 2 w Lubminie.
Jak zaznacza "Bild", Rosja nie zareagowała dotąd na opisaną w listach decyzję, co budzi u Bilfingera obawy, że zostanie pozwany do sądu przez spółkę Nord Stream 2 AG, której właścicielem jest rosyjski Gazprom. Niemiecka firma wyjaśniła chcącemu uzyskać jej komentarz "Bildowi", że jest to w obecnej sytuacji niemożliwe.
Czytaj więcej