Sędzia Mazur: "starałem się realizować swoje zadania w sposób niezawisły"
Starałem się realizować swoje zadania w sposób rzeczywiście niezawisły - powiedział w piątek sędzia Leszek Mazur odwołany w czwartek z funkcji przewodniczącego KRS.
Dodał przy tym, że nie ma poczucia, "aby pojawiły się jakieś sytuacje, w których pokazanie tej niezawisłości miałoby polegać na rezygnacji z mandatu członka KRS".
Krajowa Rada Sądownictwa odwołała w czwartkowym głosowaniu przewodniczącego Rady sędziego Leszka Mazura i rzecznika prasowego sędziego Macieja Miterę. Wniosek w tej sprawie - z powodu "utraty zaufania" - złożył sędzia Marek Jaskulski. Sam Mazur wiązał ten wniosek m.in. z udostępnieniem mediom protokołów z posiedzeń komisji KRS, za udział w których członkowie Rady uzyskiwali dodatkowe wynagrodzenie. Jak informował m.in. "Dziennik Gazeta Prawna", rekordziści dorobili w ten sposób po około 20 tys. zł.
"To się części członków Rady nie spodobało"
Sędzia Mazur pytany w rozmowie w TVN24, dlaczego nie skorzystał z okazji, aby przejść do historii powiedział, że nie ma takich ambicji. Dopytywany odparł: "żałuję, że nie przejdę do historii, może zdarzą się inne okazje". - W każdym razie moje ambicje ograniczają się do właściwego wykonywania swoich obowiązków w zakresie tych funkcji, które pełnię albo pełniłem - dodał.
ZOBACZ: Były rzecznik KRS przed sądem dyscyplinarnym. Sprawa Żurka odroczona
Z uwagi na to, że wnioski o odwołanie Mazura i Mitery zostały złożone w czwartek podczas niejawnej części posiedzenia Rady, to opinia publiczna nie poznała oficjalnych powodów odwołania sędziów ze stanowisk. Mazur wskazywał, że żądanie odwołania go z funkcji ma związek ze sporem w KRS dotyczącym zmiany regulaminu pracy komisji. Jak dodał, wniosek związany był też z udostępnieniem przez niego i rzecznika Rady części protokołów z obrad komisji KRS. - To się części członków Rady nie spodobało - podkreślił.
"Wynik całokształtu"
Artykuły, w których powoływano się na protokoły z posiedzeń komisji KRS, publikował m.in. "Dziennik Gazeta Prawna". "DGP" donosił też, że KRS wyznaczała posiedzenia komisji w dniach, w których nie odbywały się posiedzenia Rady. Jak podano, miało to na celu uzyskiwanie większych diet przez członków Rady.
Według "DGP" w ten sposób m.in. sędzia Maciej Nawacki zarobił dodatkowo 17,5 tys. zł, sędzia Dariusz Drajewicz 16,5 tys. zł, a poseł PiS, członek KRS Arkadiusz Mularczyk 11,6 tys. zł.
ZOBACZ: Zamieszki na Kapitolu. Wśród uczestników byli i obecni wojskowi
Mularczyk zaprzeczył, aby odwołanie przewodniczącego i rzecznika KRS wiązało się z udostępnieniem przez nich części protokołów z obrad komisji. - Myślę, że odwołanie sędziów jest wynikiem całokształtu oceny działalności - powiedział poseł PiS.
Polityk ten, który przewodniczył w czwartek obradom KRS, podczas bieżącego posiedzenia przedstawił opinię sporządzoną przez Biuro Analiz Sejmowych, z której wynika, że nie można było ujawnić protokołów z posiedzeń komisji.
Czytaj więcej