Katastrofa Boeinga 737. Wydobyto z morza ludzkie szczątki
W rejonie, gdzie prawdopodobnie rozbił się w sobotę Boeing 737 indonezyjskich linii Sriwijaya Air, ratownicy wydobyli z morza ludzkie szczątki, ubrania i kawałki metalu - poinformowała w niedzielę policja. Na pokładzie samolotu były 62 osoby. Udało się także zlokalizować dwie czarne skrzynki.
"Dziś rano otrzymaliśmy dwa worki, jeden z przedmiotami należącymi do pasażerów, a drugi z fragmentami ciała" - powiedział rzecznik policji Yusri Yunus sieci telewizyjnej Metro TV.
Liczne łodzie ratownicze, okręty indonezyjskiej marynarki wojennej a także helikoptery przeszukują miejsce ostatniego kontaktu radiowego z pilotami samolotu tuż przed jego zaginięciem. Na miejscu pracują także nurkowie.
ZOBACZ: Zwłoki 19-latka w lesie. 29-latek z zarzutem zabójstwa
Szef krajowej agencji poszukiwawczo-ratowniczej Basarnas poinformował o wykryciu sygnałów, które mogły pochodzić z rejestratora lotu Boeinga 737 linii Sriwijaya Air. "Wykryliśmy sygnały w dwóch punktach, może to być czarna skrzynka. Będziemy to sprawdzać" - powiedział Bagus Puruhito.
- Spodziewamy się odtworzyć informacje zawarte w znalezionych rejestratorach parametrów lotu już wkrótce - oświadczył głównodowodzący indonezyjskich narodowych sił zbrojnych marszałek lotnictwa Hadi Tjahjanto, nie wskazując jednak na żadne ramy czasowe.
Samolot nieoczekiwanie skręcił na północny zachód
Policja zaapelowała w poniedziałek do rodzin 62 osób, które znajdowały się w pokładzie o udostępnienie danych o uzębieniu ofiar oraz próbek DNA dla sprawniejszej identyfikacji znalezionych szczątków.
W doniesieniach z Dżakarty podkreśla się, że pilot, który siedział za sterami maszyny, miał za sobą służbę w lotnictwie wojskowym, a cała ekipa była doskonale wyszkolona. Nie jest jasne, dlaczego maszyna obrała nieoczekiwanie kurs na północny zachód. Wiadomo, że wieża próbowała to wyjaśnić tuż przed katastrofą.
W Indonezji wciąż wierzą, że nie wszyscy zginęli w katastrofie. Składając w niedzielę kondolencje rodzinom prezydent Indonezji Joko Widodo zaapelował do obywateli kraju, by "modlili się o szybkie odnalezienie zaginionych".
Stracili kontakt
Po raz ostatni samolot był lokalizowany przez obsługę naziemną, gdy znajdował się w północnej części wyspy Jawa i wlatywał w obszar nad Morzem Jawajskim.
Wieża straciła kontakt z maszyną zaraz po starcie Boeinga 737 z lotniska w Dżakarcie. Według serwisu Flightradar24 "rejs został przerwany w cztery minuty po starcie. W ciągu zaledwie minuty maszyna straciła więcej niż 3000 metrów wysokości".
Rybacy mówią, że w sobotę około godz. 14.30 (czasu lokalnego), w czasie kiedy wieża utraciła kontakt z samolotem, słyszeli wybuch.
"Słyszeliśmy, że coś eksploduje. Myśleliśmy, że to bomba lub tsunami" - powiedział jeden z rybaków.
Na pokładzie maszyny, która obsługiwała połączenie między stolicą Indonezji a miastem Pontianak w prowincji Borneo Zachodnie, znajdowało się 50 pasażerów i 12 członków załogi.
Andrzej Duda do prezydenta Indonezji: przekazuję najszczersze kondolencje
W związku z katastrofą prezydent Andrzej Duda wysłał depeszę kondolencyjną do indonezyjskiego przywódcy Joko Widodo.
"Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość o katastrofie indonezyjskiego samolotu, w wyniku której życie straciło ponad 60 osób. Niestety, w krótkim odstępie czasu od tego zdarzenia, dotarła do mnie również informacja n temat osuwiska ziemi na wyspie Jawa, powodującego śmierć ponad 10 osób" – napisał Duda.
"W imieniu Narodu Polskiego oraz własnym pragnę przekazać na Pana ręce najszczersze kondolencje i wyrazy współczucia dla rodzin oraz bliskich ofiar obu katastrof" – podkreślił prezydent. Zapewnił też, że w tych trudnych dniach Polska i Polacy są w sposób szczególny solidarni z narodem indonezyjskim.
To nie pierwsza katastrofa z udziałem Boeinga w Dżakarcie. W styczniu 2018 r. Boeing 737 MAX8 obsługujący połączenia indonezyjskich linii Lion Air rozbił się w pobliżu indonezyjskiej stolicy. Zginęło wtedy 189 pasażerów i członków załogi - wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie.
Czytaj więcej