Bezprecedensowa decyzja Trumpa. Nie weźmie udziału w inauguracji swojego następcy
Urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump oznajmił w piątek na Twitterze, że nie weźmie udziału w inauguracji swojego następcy, prezydenta elekta Joe Bidena, która ma się odbyć 20 stycznia. Będzie pierwszym prezydentem od czasów Andrew Johnsona, który nie stawi się na inauguracji swego następcy.
W lakonicznym tweecie odchodzący prezydent napisał: "Do tych wszystkich, którzy pytali: nie pójdę na inaugurację 20 stycznia".
To all of those who have asked, I will not be going to the Inauguration on January 20th.
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) January 8, 2021
Trump będzie pierwszym prezydentem od czasów Andrew Johnsona, który nie stawi się na inauguracji swego następcy - przypomina Associated Press.
Johnson był prezydentem w latach 1865-1869, objął urząd po śmierci Abrahama Lincolna wskutek zamachu.
"Dobrze, że Trumpa nie będzie na inauguracji"
Decyzję Trumpa skomentował Joe Biden. - To dobrze, że ustępującego prezydenta USA Donalda Trumpa nie będzie na mojej inauguracji - powiedział w piątek amerykański prezydent elekt. Dodał, że wierzy, iż służby zapewnią bezpieczny przebieg ceremonii.
AP pisze, że Trump nie poinformował, jak zamierza spędzić ostatnie godziny swojej prezydentury. Powołując się na źródła, Reuters podaje, że w Białym Domu omawiany jest plan wyjazdu odchodzącego prezydenta z Waszyngtonu przed 20 stycznia oraz że oczekuje się, że uda się on do swego kurortu na Florydzie.
Według AP w inauguracji Bidena weźmie udział wiceprezydent Mike Pence. Agencja pisze, że decyzja Trumpa, który w czwartek obiecał uporządkowane, płynne przekazanie władzy Bidenowi, podaje tę deklarację w wątpliwość.
Atak na Kapitol
Wcześniej w piątek, dwa dni po zamieszkach na Kapitolu wywołanych przez jego zwolenników, Trump napisał na Twitterze: "75 000 000 wspaniałych amerykańskich Patriotów, którzy głosowali na mnie, AMERYKĘ PRZEDE WSZYSTKIM i UCZYŃMY AMERYKĘ ZNOWU WIELKĄ, będą mieli POTĘŻNY GŁOS słyszany w dalekiej przyszłości. Nie będą lekceważeni lub traktowani nieuczciwie w żaden sposób (...)!".
ZOBACZ: Donald Trump potępił atak na Kapitol. Zapowiada "płynne przekazanie władzy"
Tłum, który wtargnął w środę do Kapitolu, był częścią wielotysięcznej demonstracji w Waszyngtonie przeciwko rzekomym fałszerstwom wyborczym, odbywającej się pod hasłem "Uratować Amerykę". Do wzięcia udziału w manifestacjach zachęcał na Twitterze sam prezydent, który na około godzinę przed szturmem przemówił do demonstrantów, zapewniając ich, że nigdy nie zrezygnuje z walki przeciwko "kradzieży" wyborów. W wyniku zamieszek zginęło pięć osób, w tym jeden policjant.
Po ataku tłumu na Kapitol Demokraci, powołując się na konstytucję, wezwali do usunięcia Trumpa ze stanowiska albo przy udziale rządu w procedurze przewidzianej w 25. poprawce do konstytucji, albo przez postawienie i przegłosowanie w obu izbach Kongresu artykułów impeachmentu wobec szefa państwa.
Czytaj więcej