Emerytowana nauczycielka dziką lokatorką mieszkania. Zajmowała je przez trzy lata
Małżeństwo z Łodzi po trzech latach walki z dzikimi lokatorami odzyskało swoje mieszkanie. Tyle czasu zajmowała je emerytowana nauczycielka i jej dorosły bezrobotny syn. - Jest znakomicie obeznany w tym, na co pozwala mu ustawa lokatorska i perfidnie to wykorzystuje – mówił właściciel mieszkania Kamil Zawalski. Po reportażu "Interwencji" sprawa nabrała tempa.
Bez pieniędzy za wynajem, ale za to z mieszkaniem. Udało się. Po trzech latach walki, pani Daria i pan Kamil Zawalscy z Łodzi odzyskali swój lokal. Historię Zawalskich "Interwencja" pokazywała w październiku ubiegłego rok. Rodzina bezskutecznie walczyła z nieuczciwymi najemcami.
- Wymusili na nas, musieliśmy się zgodzić, podpisać takie oświadczenie, że rezygnujemy ze wszystkich pieniędzy, które są nam winni - mówi "wówczas Kamil Zawalski, który nie mógł odzyskać swojego mieszkania.
Pomogła "Interwencja"
- Zadbaliśmy wspólnie z żoną, żeby wszyscy lokatorzy tego bloku i tego osiedla dowiedzieli się o tym programie, ja wydrukowałem dziesiątki ulotek z informacją o ludziach mieszkających tu i tu rozwiesiłam po klatkach schodowych, po sklepach, więc wszyscy wiedzieli z kim mają do czynienia. Wcześniej było dużo interwencji policji, ale po tym programie dobitnie uzmysłowiono każdemu, co tu się wyprawia w tym mieszkaniu – mówi Kamil Zawalski.
- Jak będzie wyrok sądu okręgowego, to ja będę przestrzegać prawa – przekazała w październiku nieuczciwa najemczyni. Tłumaczyła, że "nie ma możliwości" opłacać mieszkania. Na uwagę właścicieli, iż jest im winna 35 tys. zł, odparła: policzę.
Wszystko zaczęło się, kiedy pan Kamil w 2016 roku postanowił wynająć 50-metrowe mieszkanie Jadwidze S. - emerytowanej nauczycielce. Do mieszkania wprowadził się również syn emerytowanej nauczycielki, doktor nauk humanistycznych.
- Syn jest doktorem nauk humanistycznych, skończył też prawo. Jest znakomicie obeznany w tym, na co pozwala mu ustawa lokatorska i perfidnie to wykorzystuje i mieszkają na nasz koszt – mówił Kamil Zawalski.
W 2017 roku Jadwiga S. i jej syn przestali za mieszkanie płacić, ale z lokalu się nie wyprowadzili. Jadwiga S. ma niewielką emeryturę, a jej syn jest bezrobotny. Sprawa trafiła do sądu.
- Oni nas cały czas zwodzą, że zapłacą, że mają przejściowe problemy z pieniędzmi. Jak się sprawa rozwijała, okazało się, że pani kilka lat temu ogłosiła upadłość konsumencką – opowiadała Daria Zawalska.
- Mieliście się państwo wyprowadzić, dałem państwu na kaucję, na nowe mieszkanie, państwo ukradliście kaucję i się nie wyprowadziliście – mówił do najemczyni właściciel mieszkania.
Jadwiga S. dostała nakaz emisji, ale z prawem do lokalu socjalnego. Jej synowi lokalu nie przyznano. Dzicy lokatorzy odwołali się od wyroku. I nadal mieszkali. A w kolejce po mieszkania socjalne w Łodzi czeka cztery tysiące osób.
- Pan jest bardzo wykształconym człowiekiem, natomiast od pięciu lat nie podjął pracy, nie ma dokumentów, które potwierdzałyby jego niezdolność do pracy – tłumaczyła Daria Zawalska.
Materiał "Interwencji": Nie mogli pozbyć się z mieszkania dzikich lokatorów
- Wzywają policję, pod pretekstem, że zaburzamy ich mir domowy, ostatnia interwencja skończyła się tak, że zakuto mnie w kajdanki, wsadzono mnie do radiowozu, zagrożono, że mnie wywiozą na 48 godziny. Żona internowała, wybiegli sąsiedzi, kto tu jest poszkodowanym? – pytał Kamil Zawalski.
Pan Kamil i pani Daria nie mieli dostępu do własnego mieszkania. Dzicy lokatorzy wymienili zamki w drzwiach. Właściciel lokalu w takiej sytuacji zrobić nic nie może. Takie jest prawo.
- Ja mam konstytucyjne prawo do własności, do dysponowania, rozporządzania nią, a w tej chwili jestem tej własności pozbawiona, na wiele, wiele lat. To jest czasowe wywłaszczanie – alarmowała pani Daria.
Zabrali ze sobą telewizor
Na szczęście państwu Zawalskim udało się mieszkanie odzyskać. Po emisji materiału nieuczciwi najemcy się wyprowadzili. Zabrali ze sobą telewizor należący do Zawalskich.
- Mieszanie nie było zdewastowane, było brudne i trochę okradzione z drobnych rzeczy. Z takich większych rzeczy to zabrali telewizor, ale
nie zgłaszaliśmy już tego na policję. Cieszymy się, że mamy mieszkanie – mówi Kamil Zawalski.
- W naszej sytuacji prawnej nie ma takiej umowy, która może nas ustrzec przed tymi ludźmi, bo nawet notarialna umowa nie gwarantuje nam natychmiastowej eksmisji, co więcej w dobie pandemii wszystkie eksmisje są wstrzymane – zauważa Daria Zawalska.
Czytaj więcej