Biden: to nie byli protestujący, to byli krajowi terroryści
To nie byli protestujący, to byli krajowi terroryści - powiedział w czwartek prezydent elekt USA Joe Biden o osobach, które w środę wtargnęły do gmachu Kongresu. Jego zdaniem do ataku na Kapitol przyczyniła się do retoryka urzędującego szefa państwa Donalda Trumpa.
Szturm na siedzibę amerykańskiego parlamentu zwycięzca listopadowych wyborów prezydenckich nazwał "jednym z najbardziej mrocznych dni w historii USA". Mówił o "bezprecedensowym ataku" na amerykańską demokrację oraz praworządność.
- To nie był protest, to był chaos. To nie byli protestujący, nie nazywajcie ich tak, to był rozhukany motłoch, powstańcy, krajowi terroryści – ocenił Biden.
ZOBACZ: Nie tylko Waszyngton. Protesty zwolenników Trumpa także w innych miastach
Jego zdaniem rozwój sytuacji w takim kierunku "można było zauważyć". Odpowiedzialność za to ponosi w ocenie prezydenta elekta Trump, który "przez ostatnie cztery lata wyraźnie lekceważył naszą demokrację, konstytucję oraz praworządność we wszystkim, co robił". Demokrata krytykował słowa prezydenta o mediach oraz zarzucał mu próby podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości.
Oskarżył gospodarza Białego Domu o "podżeganie tłumu do ataku na Kongres".
Biden wyraził też przekonanie, że gdyby Kapitol atakowali demonstrujący z ruchu Black Lives Matter, to zostaliby potraktowani ostrzej przez służby bezpieczeństwa.
Tłum w parlamencie
Kongres USA zatwierdził w czwartek głosy Kolegium Elektorów, uznając demokratę Joe Bidena za zwycięzcę listopadowych wyborów prezydenckich. Inauguracja 46. przywódcy Stanów Zjednoczonych odbędzie się 20 stycznia.
ZOBACZ: Facebook na dłużej zablokował konto Donalda Trumpa. Mark Zuckerberg wydał komunikat
Przed zaprzysiężeniem Bidena nie czekają już żadne poważniejsze formalności w związku z wyborami.
Uznanie przez Kongres głosowania Kolegium Elektorów jest zazwyczaj formalnością, która nie przyciąga większego zainteresowania mediów. W tym roku było inaczej ze względu na kontestowanie przez prezydenta USA Donalda Trumpa uczciwości wyborczego procesu.
Kongres w środę zmuszony był wstrzymać na kilka godzin swoje posiedzenie po bezprecedensowym szturmie i wtargnięciu zwolenników Trumpa do gmachu amerykańskiego parlamentu. W wyniku zamieszek zginęły cztery osoby. Sceny chaosu i przemocy w symbolu amerykańskiej demokracji wstrząsnęły światową opinią publiczną.
Czytaj więcej