Kara dla WUM za szczepienia znanych osób. Co najmniej 250 tys. zł

Polska
Kara dla WUM za szczepienia znanych osób. Co najmniej 250 tys. zł
Polsat News
Minister Adam Niedzielski o wynikach kontroli przebiegu szczepień w WUM

- Doszło do celowego złamania zasad Narodowego Programu Szczepień. Osoby zaszczepione poza kolejnością zostały zarejestrowane jako personel niemedyczny pracujący w szpitalu - przekazał w poniedziałek szef resortu zdrowia Adam Niedzielski podsumowując pierwszy dzień kontroli w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Minimalna kara, z którą musi liczyć się WUM to 250 tys. złotych.

Kontrola NFZ rozpoczęła się w poniedziałek po informacjach, że w Centrum Medycznym WUM zaszczepiono kilkanaście osób poza kolejnością wynikającą z Narodowej Strategii Szczepień. O zaszczepieniu informował w ostatnich dniach m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Zaszczepieni zostali też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn i Wiktor Zborowski, satyryk Krzysztof Materna, dyrektor programowy TVN Edward Miszczak oraz aktor, piosenkarz Michał Bajor i inni. Pełna lista 18 osób zaszczepionych poza kolejnością nie została upubliczniona.

 

Minister zdrowia przekazał, że "celowość" wynika z kilku faktów. Nazwiska osób zaszczepionych poza kolejnością zarejestrowano jako osoby pracujące w szpitalu.

 

- W pliku, który został przesłany do centrum e-Zdrowia, w którym znajdowały się właśnie nazwiska osób upoważnionych do szczepienia znajdowały się nazwiska właśnie tych osób, o których coraz więcej dowiadujemy się z mediów i których deklaracje przyznania od kilku dni obserwujemy w mediach - mówił minister.

 

ZOBACZ: Koronawirus. Najnowsze informacje z Polski i świata [RELACJA]

 

- Po drugie, zgłoszenie zostało dokonane 28 grudnia, czyli jeszcze w przeddzień ogłoszenia listy wyjątkowych sytuacji, które pozwalały na wyszczepienie osób spoza tej wąskiej grupy medyków i personelu medycznego i niemedycznego zatrudnionego w szpitalu. Sytuacja wyglądała tak, że plik z nazwiskami tych osób został przesłany 28 grudnia, a dopiero 29 grudnia pojawiły się informacje z NFZ zgodnie z którymi w przypadku, gdy zmarnuje się potencjalna dawka szczepionki można doprosić pacjenta szpitala i ewentualnie rodzinę personelu medycznego zatrudnionego w szpitalu - wyjaśniał minister zdrowia.

"Nieprawdziwe tłumaczenia"

- To było celowe złamanie zasad narodowego programu szczepień, ponieważ ta organizacja szczepienia osób spoza właściwej grupy była przeprowadzona z dużym wyprzedzeniem. To nie była sytuacja nagła, gdzie były osoby zaproszone, w związku z tym te wszystkie tłumaczenia, z jakimi mamy do czynienia w przestrzeni publicznej, są po prostu nieprawdziwe - wyjaśniał Niedzielski.

 

Zwracał uwagę, że lista osób oczekujących na szczepienie w WUM liczy 10 tys. osób. - Oznacza to, że przez ten zabieg podmiany kolejności i wstawienia do listy, która została przysłana do rejestracji na szczepienie, bardzo duża grupa osób nie ma dostępu do szczepień - przekonywał.

 

Minister dodał, że kontrola NFZ powinna zweryfikować jeszcze kilka wątków. Między innymi, czy personel w WUM był rzeczywiście odpytywany i czy była mu przedstawiona możliwość szczepienia. - Domyślamy się, że tak nie było, ale z rzetelności pracy kontrolnej - mówił Niedzielski.

 

WIDEO: Kara dla WUM za szczepienia znanych osób

  

 

Kontrolerzy będą też chcieli zweryfikować, czy dopisanie osób do listy szczepień zostało dokonane na poziomie przedmiotu szczepiącego, Centrum Klinicznego WUM czy samego Uniwersytetu. Celem, jak dodał, jest zakończenie kontroli NFZ w WUM do końca tygodnia, choć niewykluczone jest, że później będą badane dodatkowe wątki. 

Minimalna kara - 250 tys. zł

- Zostałem poinformowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia, że stwierdzone tylko w pierwszym dniu - podkreślam - nieprawidłowości są podstawą do nałożenia kary w wysokości powyżej 250 tys. zł. To jest minimalna kara, z jaką musi się liczyć Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM w przypadku naruszenia zasad Narodowego Programu Szczepień - poinformował minister zdrowia na konferencji prasowej.

 

ZOBACZ: W dokumentach widniały jako personel medyczny. Niedzielski o szczepieniach znanych osób

 

Zastrzegł, że ostateczny wymiar kary może ulec zwiększaniu. - Sposób naliczania kary jest realizowany w ten sposób, że to jest 50 proc. środków przekazywanych do danej jednostki. Tutaj nowe regulacje związane z powołaniem korpusu kontrolerskiego w NFZ dają takie możliwości karania podmiotów leczniczych - dodał.

 

Niedzielski zaapelował zarówno do władz WUM, jak i osób zaszczepionych "by nie brakowało im odwagi cywilnej" i "przyznali się w tej sytuacji do swojej odpowiedzialności".

Akcja promocyjna? "To kłamstwo"

Szef resortu zdrowia był pytany, czy są w dotychczasowych ustaleniach jakieś ślady, zdjęcia czy materiały po akcji promocyjnej, która miała być prowadzona przez Warszawski Uniwersytet Medyczny.

 

ZOBACZ: Niedzielski: jeśli rektor WUM wiedział o szczepieniach, powinien honorowo podać się do dymisji

 

- Jeżeli chodzi o kwestie promocji, to jest to jedno z kłamstw, które krąży w przestrzeni publicznej, i trzeba to powiedzieć wyraźnie i jednoznacznie - odpowiedział Niedzielski.

 

Jak zapewnił, "w trakcie kontroli nie znaleźliśmy śladu żadnej umowy, żadnej deklaracji, żadnej w ogóle informacji, która by mówiła o przeprowadzeniu takiej akcji promocyjnej". - Ale rzeczywiście ponieważ z informacji medialnych wynika, że do szczepień zapraszało centrum promocji Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego będziemy chcieli zbadać ten wątek oddzielną kontrolą - podkreślił minister zdrowia.

 

Wewnętrzna kontrola

 

Równolegle wewnętrzną kontrolę przeprowadziła Komisja powołana przez rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jej wyniki poznaliśmy w poniedziałek. - Wykazała liczne nieprawidłowości w organizacji szczepień przez Centrum Medyczne WUM Sp. z o.o. - poinformowała rzeczniczka WUM Marta Wojtach.

 

ZOBACZ: Zakończyła się kontrola WUM. "Liczne nieprawidłowości w organizacji szczepień"

 

Z wniosków Komisji wynika, że szczepienia były zorganizowane pod presją czasu w okresie świąteczno-noworocznym, choć planowo CM WUM sp. o.o. przygotowywało się do ich rozpoczęcia 4 stycznia br., zgodnie z pierwotnymi ustaleniami z NFZ. Jednak - jak podano w komunikacie - już 29 grudnia 2020 r. CM WUM sp. z o.o. otrzymało 75 pierwszych dawek, a 30 grudnia 2020 r. kolejnych 375 dawek, które ze względu na to, że zostały dostarczone rozmrożone, należało zużyć do końca roku.

 

"W związku z tym zdecydowano się zaproponować szczepienia dodatkowym osobom. Wynikało to z obawy, że nie uda się wykorzystać w pełni wszystkich dawek szczepionki w okresie świąteczno-noworocznym" - wyjaśniła rzeczniczka.

 

ZOBACZ: Szczepienia poza kolejnością. RPO wystąpi o wyniki kontroli

 

Jednocześnie komisja stwierdziła, że CM WUM Sp. z o.o. "nie dopełniło w należyty sposób akcji informacyjnej w społeczności WUM, wśród pracowników szpitali klinicznych, pracowników administracyjnych i studentów WUM". "Komisja jednoznacznie stwierdza, że w Centrum Medycznym WUM sp. z o.o. miała miejsce zła organizacja akcji szczepień. Komisja stwierdza ponadto fakt braku należytego doboru osób, którym zaproponowano i wykonano szczepienia" - poinformowano w komunikacie.

 

Z ustaleń komisji wynika również, że rektor WUM prof. Zbigniew Gaciong "nie wywierał żadnych nacisków na zarząd spółki zależnej CM WUM Sp. z o.o. w kwestii doboru osób do szczepienia". Jak podano w komunikacie, komisja ustaliła, że rektorowi nie zostały przedstawione listy zgłaszanych do szczepień osób i nie znał kryteriów kwalifikacji do szczepień przez CM WUM sp. z o.o.

ml/bas/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie