Leszek Miller: PiS tak organizuje szczepienia, jak Sasin wybory
Leszek Miller znalazł się wśród osób, które przyjęły szczepionkę przeciwko Covid-19 poza kolejnością. Na byłego premiera wylała się fala krytyki. Polityk na antenie Polsat News wyjaśnił, że zaszczepił się, bo jest pacjentem szpitala Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Przekonywał również, że szczepionki "musiały być wykorzystane do końca ubiegłego roku, bo inaczej straciłyby ważność".
Leszek Miller poinformował w Sylwestra, że dzień wcześniej zaszczepił się przeciwko koronawirusowi.
"To najlepszy sposób, aby rozstrzygnąć wątpliwość: "szczepić się czy nie szczepić" - napisał były premier na Twitterze nad zdjęciem swojej karty szczepień.
To najlepszy sposób, aby rozstrzygnąć wątpliwość: „szczepić się czy nie szczepić”. pic.twitter.com/emqObSSucE
— Leszek Miller (@LeszekMiller) December 31, 2020
W kolejnych dniach o zaszczepieniu się przeciwko Covid-19 poinformowali kolejni znani ludzie m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna, muzyk i aktor Michał Bajor oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.
Ponieważ według rządowych wytycznych do połowy stycznia, w ramach grupy zero, szczepieni mieli być wyłącznie medycy, na celebrytów szczepiących się poza kolejnością wylała się fala krytyki.
Premier Mateusz Morawiecki we wpisie na Facebooku ocenił, że takim zachowaniem złamano poczucie solidarności i odpowiedzialności wśród obywateli, które było jednym z najważniejszych założeń Narodowego Programu Szczepień.
"Zostałem zaszczepiony jako pacjent"
Leszek Miller pytany o tę sprawę w programie "Prezydenci i Premierzy" w Polsat News stwierdził, że zaszczepił się, bo jest pacjentem szpitala Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Ja nie zostałem zaszczepiony z puli aktorów i artystów. Zostałem zaszczepiony jako pacjent. Jestem seniorem i od lat korzystam z opieki zdrowotnej przychodni przy Uniwersytecie Medycznym, a więc tej placówki, która otrzymała od Agencji Rezerw Materiałowych 450 dodatkowych dawek, które musiały być wykorzystane do końca ubiegłego roku, bo inaczej straciłyby ważność - powiedział były premier.
- W tej właśnie puli część szczepionek przeznaczono również dla pacjentów. Jako pacjent dostałem propozycję otrzymania szczepionki i z niej skorzystałem - wyjaśnił.
ZOBACZ: Szczepienia artystów. "Lekarze musieli ustąpić im miejsca w kolejce"
- Nie zaproponowano mi abym został ambasadorem akcji szczepień, jednak postanowiłem o szczepieniu poinformować opinię publiczną - zaznaczył.
Jak dodał, nie chciał sprawiać wrażenia, że robi coś "potajemnie". - Nie widzę powodu, dla którego miałbym ukrywać fakt szczepienia. Wręcz przeciwnie, zakładam, że to może być zachęta dla osób wahających się - stwierdził Miller.
Przypomniał, że "do niedawna drastycznie mało, bo jedynie 17 proc. Polaków deklarowało, że przyjmie szczepionkę".
WIDEO: Leszek Miller w programie "Prezydenci i premierzy"
"Nie zmieniłem się w potwora"
Były premier skomentował również swój stan zdrowia po szczepieniu. - Jestem już czwartą dobę po sczepieniu. Czuję się świetnie, temperatura w normie, inne wskaźniki również. Nie wyrosła mi żadna sierść, żadne pióra, nie zmieniłem się w potwora. To może być kolejne potwierdzenie, że warto się szczepić - powiedział.
Następnie Miller wypowiedział się o Narodowym Programie Szczepień.
- Ta władza w sposób niezwykle impertynencki, przy użyciu swoich mediów, próbuje stworzyć wrażenie, że medycy nie są zaszczepieni, bo aktorzy ukradli im szczepionki - stwierdził.
Przypomniał, że "w ubiegłym tygodniu dotarło do Polski 300 tys. dawek szczepionki zakupionej przez UE, a na początku roku ma dotrzeć kolejne 300 tysięcy".
- Ta nieudolna ekipa zorganizowała ten proces tak, że dotychczas zaszczepiono jedynie 50 tys. ludzi. To nie jest tak, że nie ma szczepionek. One są, ale PiS organizuje proces szczepień tak, jak pan Sasin organizował wybory w maju - powiedział.
- Oczywiście 18 zaszczepionych artystów pozwala zapomnieć o ministrze zdrowia, który stal się multimilionerem, instruktorze narciarskim, handlarzu bronią, o nierozliczonych respiratorach, nierozliczonych maseczkach i o tym szmelcu, który przyleciał Antonowen i był triumfalnie witany przez premiera Morawieckiego - dodał.
- To jest cala prawda o tym Narodowym Programie Szczepień - zakończył polityk.
Afera ze szczepieniami
W minioną niedzielę rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.
Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w tym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które - niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny - otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.
Minister zdrowia Adam Niedzielski informował w piątek, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia br.
W sobotę rektor WUM prof. Zbigniew Gaciong poinformował, że powołał wewnętrzną komisję, która z ramienia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ma wyjaśnić sprawę szczepienia przeciw koronawirusowi osób poza kolejnością, m.in. aktorów. Dodał też, że WUM nie prowadzi akcji szczepień. - Akcję tę prowadzi wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, w której WUM jest właścicielem - poinformował.
Czytaj więcej