Szczepienia poza kolejnością. Będzie kontrola w szpitalu WUM

Polska
Szczepienia poza kolejnością. Będzie kontrola w szpitalu WUM
Krystian Maj/ KPRM
Szef KPRM i minister zdrowia

Poprosiłem prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli, która rozpocznie się 4 stycznia w jednostkach związanych z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym. Podczas tej kontroli zweryfikujemy, jakie osoby zostały zaszczepione, to znaczy, ile szczepionek zostało wykorzystanych na szczepienie medyków - powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski.

Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował w czwartek, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

 

O tym, że został zaszczepiony przeciw COVID-19 informował m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Informacja wywołała burzę w sieci z pytaniami, dlaczego polityk zaszczepił się już teraz, skoro nie jest pracownikiem ochrony zdrowia. O zaszczepieniu przeciw COVID-19 poinformowała też m.in. aktorka Krystyna Janda.

 

"Wszystko wskazuje na to, że w szpitalu WUM doszło do bardzo poważnego nadużycia"

 

Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk mówił podczas konferencji prasowej, że m.in. w mediach społecznościowych pojawiły się informacje o tym, że szpital Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego część szczepionek przeciwko COVID-19 przekazał osobom spoza grupy "0", a wśród zaszczepionych znalazły się osoby ze świata kultury. - Dlatego też pan premier (Mateusz) Morawiecki polecił nam pilne wyjaśnienie tej sprawy i podjęcie właściwych kroków - poinformował.

 

Szef KPRM przypomniał, że jesteśmy na pierwszym etapie szczepień i podkreślił, że jest to wielka operacja logistyczna. - Szczepimy grupę "0", czyli przede wszystkim pracowników podmiotów leczniczych. Te osoby, które są kluczowe, żeby system służby zdrowia dział, żeby można było walczyć z COVID-19 - podkreślił Dworczyk.

 

Poinformował przy tym, że 28 grudnia Naczelna Rada Lekarska wystąpiła do Ministerstwa Zdrowia i do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zwracając się z prośbą o to, żeby - ze względu na okres świąteczny - w wypadkach, kiedy grozi ewentualność niewykorzystania wszystkich szczepionek, by w tak uzasadnionych wypadkach można było dopuścić do pewnych odstępstw od grupy "0". - Podjęliśmy pozytywną decyzję w tym zakresie - poinformował.

 

ZOBACZ: Nowe przypadki koronawirusa w Polsce. Dane Ministerstwa Zdrowia, 1 stycznia

 

- Narodowy Fundusz Zdrowia w dniu 29 grudnia zwrócił się do dyrektorów szpitali realizujących szczepienia przeciw COVID-19 dla personelu medycznego z pismem, w którym znalazła się informacje, że MZ i KPRM wydają zgodę na elastyczne podejście w kwalifikowaniu do szczepień - poinformował.

 

- Do dnia 6 stycznia 2021 roku możliwe będzie, oprócz szczepienia pracowników, także szczepienie członków ich rodzin oraz pacjentów państwa szpitali, którym stan zdrowia na to pozwoli, wykorzystując dawki, które mogłyby się zmarnować, bo wcześniej zgłoszone osoby nie mogły się stawić w tym świąteczno-noworocznym terminie - zaznaczył Dworczyk cytując pismo skierowane do dyrektorów szpitali.

 

- Wszystko wskazuje na to, że w szpitalu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego doszło do bardzo poważnego nadużycia polegającego na dopuszczeniu do grupy "0" osób, które nie powinny tam się znaleźć - powiedział. - Nie można akceptować tego typu sytuacji i nie można przejść obok nich obojętnie, tym bardziej, ze wiemy, iż szczepionek w tej chwili jeszcze nie mamy zbyt dużo - podkreślił.

 

Kontrola w jednostkach WUM

 

Minister zdrowia podczas konferencji prasowej w piątek skrytykował decyzję dotyczącą kryteriów dodatkowych szczepień w WUM. - Były one błędne, nietrafione i w żaden sposób nie przyczyniły się do promocji szczepień, tylko raczej budowania poczucia, że istnieje jakaś uprzywilejowana grupa - podkreślił Niedzielski.

 

- Chcemy wyrazić kategoryczny brak akceptacji dla sytuacji, kiedy szczepienia są wykorzystywane niezgodnie z naszymi ustalonymi regułami. Absolutnie nie akceptujemy takiej postawy, kiedy szczepienie jest wykorzystywane dla pewnych osób, które są wybrane według klucza ustalonego przez nas wspólnie, tylko według jakichś kryteriów uprzywilejowania, które narzucają lokalni dyrektorzy jednostek leczniczych, czy inne osoby odpowiedzialne na miejscu w szpitalach za proces szczepienia - powiedział Niedzielski.

 

ZOBACZ: "Jestem zdegustowany". Minister zdrowia zlecił pilną kontrolę

 

Minister zdrowia poinformował też, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak dodał kontrola ma rozpocząć się w poniedziałek 4 stycznia. - Podczas tej kontroli zweryfikujemy, jakie osoby zostały zaszczepione, tzn. ile szczepionek zostało wykorzystane na szczepienie medyków (...) i przeanalizujemy również, czy osoby zaszczepione poza personelem medycznym rzeczywiście były zaszczepione w ramach wykorzystywania pewnych nadwyżek - dodał Niedzielski.

 

Zwrócił przy tym uwagę, że wyjątki od podstawowej zasady kolejności szczepień zostały bardzo konkretnie sprecyzowane. Jak podkreślił, dopuszczono do szczepienia ewentualnie pacjentów, którzy są w danym szpitalu węzłowym albo członków rodzin pracujących lekarzy. - Jeżeli te kryteria nie zostaną spełnione będę oczekiwał, że rektor WUM wyciągnie konsekwencje wobec osób, które podjęły te decyzje - wskazał szef MZ.

 

Niedzielski zapewnił też, że rząd będzie robił wszystko, żeby jedynymi uprzywilejowanymi grupami były te, które są najsłabsze i najbardziej narażone na ryzyko zarażenia.

 

WIDEO: Konferencja prasowa ministra zdrowia i szefa Kancelarii Premiera

  

Kolejne szczepionki trafią do Polski

 

- W poniedziałek zostanie wydanych łącznie blisko 200 tys. dawek szczepionek do szpitali węzłowych. To oznacza, że z obu partii, które do tej pory do Polski dojechały, wszystkie szczepionki, które mają zostać wydane w tym pierwszym kroku, zostaną przekazane, a pozostała ilość szczepionek zostaje w magazynach, bo pamiętajmy, że pełne zaszczepienie to podanie pacjentowi dwóch dawek - poinformował na piątkowej konferencji szef KPRM Michał Dworczyk.

 

Jak podkreślił, każda przychodząca do Polski partia dzielona będzie na dwie części. - Jedną wydajemy do zaszczepiania, druga zostaje w magazynach ARM po to, żeby była gwarancja, że zaszczepiony po raz pierwszy pacjent otrzyma drugą dawkę" - powiedział. "W poniedziałek całość tych dwóch pierwszych partii, która miała być wydana, zostanie wydana. Do końca tygodnia też zostaną te wszystkie osoby z grupy "0" zaszczepione w szpitalach węzłowych - podkreślił Dworczyk.

 

ZOBACZ: Będą ograniczenia dla niezaszczepionych? Minister zdrowia wyjaśnia

 

Szef KPRM przekazał jednocześnie, że w poniedziałek rano w Polsce wyląduje kolejny samolot cargo, na pokładzie którego przyleci do Polski kolejne 300 tys. dawek szczepionki firmy Pfizer. - W przyszłym tygodniu ARM rozpocznie dystrybucję tych szczepionek do szpitali węzłowych - dodał.

 

Wyraził przy tym nadzieję, że z każdym dniem dynamika szczepień będzie "coraz większa".

 

Pierwsza dostawa szczepionki przeciw COVID-19 wyprodukowanej przez konsorcjum Pfizer-BioNTech dotarła do Polski w ubiegły piątek. Szczepienia ruszyły w niedzielę 28 grudnia.

 

Do końca stycznia do Polski powinno trafić 1,5 mln dawek. Zgodnie z zapowiedziami prezesa Agencji Rezerw Materiałowych Michała Kuczmierowskiego tygodniowo Polska będzie otrzymywać ok. 300 tys. szczepionek. Dystrybuowana będzie połowa z nich. Reszta trafi do lodówek jako druga dawka dla osób już zaszczepionych.

jo/pgo/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie