Myszków. Dróżnik uciął sobie drzemkę. Pociąg wyhamował w ostatniej chwili
Tylko dzięki czujności maszynisty nie doszło do katastrofy kolejowej w Myszkowie (Śląskie). Zdążył on zatrzymać pociąg tuż przed przejazdem, który miał być zamknięty, tymczasem przejeżdżały przez niego samochody, bo dróżnik uciął sobie drzemkę i nie opuścił zapór.
O groźnej sytuacji, która miała miejsce w środę po południu w pobliżu przejazdu kolejowego w Myszkowie przy ul. Koziegłowskiej, poinformowała w czwartek śląska policja. Jak relacjonują policjanci, do tragedii nie doszło dzięki profesjonalizmowi maszynisty pociągu osobowego.
Wyhamował tuż przez przejazdem
- Prowadzący skład maszynista, zbliżając się do przejazdu kolejowego Myszków-Nowa Wieś zauważył, że w miejscu, gdzie powinien być zamknięty przejazd kolejowy, już z daleka widać ruch pojazdów. Dzięki wzmożonej czujności i zimnej krwi, maszynista wyhamował skład tuż przed przejazdem. Jak się okazało, rogatki były podniesione, a ruch pojazdów odbywał się normalnie - opisują policjanci z Myszkowa.
ZOBACZ: Mężczyzna wpadł między peron a pociąg. Interweniowały trzy zastępy strażackie
Zaniepokojony maszynista powiadomił służby, a te odkryły, że odpowiedzialny za bezpieczeństwo w tym miejscu 35-letni dróżnik uciął sobie właśnie drzemkę. Dokładne okoliczności tej sprawy badają myszkowscy kryminalni.
Czytaj więcej