Umowa handlowa UE z Wielką Brytanią podpisana
W środę przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podpisali umowę handlową z Wielką Brytanią w imieniu UE, a premier Boris Johnson podpisze ją w Londynie w imieniu Wielkiej Brytanii.
"Umowa zostanie podpisana przez obie strony jutro 30 grudnia o godz. 9:30 czasu środkowoeuropejskiego. Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i szefowa KE Ursula von der Leyen podpiszą ją w imieniu UE, podczas gdy premier Boris Johnson podpisze ją w Londynie w imieniu Wielkiej Brytanii" - poinformowały we wtorek na Twitterze służby prasowe Rady.
Państwa członkowskie Unii Europejskiej jednogłośnie zatwierdziły we wtorek w Brukseli umowę o handlu i współpracy między Wspólnotą a Wielką Brytanią. Umowa będzie obowiązywać od 1 stycznia 2021 roku.
Stosowanie umowy ma być tymczasowe do czasu jej ratyfikacji w UE w przyszłym roku.
ZOBACZ: Umowa handlowa między UE i Wielką Brytanią. Ambasadorowie jednogłośni
Wielka Brytania i Unia Europejska zawarły 24 grudnia porozumienie o wzajemnych relacjach po zakończeniu okresu przejściowego po brexicie. Dzięki temu od Nowego Roku nie będzie w handlu między nimi ceł ani innych ograniczeń, co uderzyłoby w obie strony.
Trudne negocjacje
Przez cały okres negocjacji były trzy główne punkty sporne - rybołówstwo, czyli jak długo po upływie okresu przejściowego i ile ryb unijne kutry będą mogły łowić na brytyjskich wodach, tzw. równe warunki gry, czyli zbieżność regulacji, aby żadna ze stron nie uzyskiwała niesprawiedliwej przewagi konkurencyjnej, oraz sposoby rozwiązywania ewentualnych przyszłych sporów wynikających z umowy.
Najtrudniejszym do rozwiązania okazała się pierwsza kwestia, bo obie strony ponoć jeszcze w czwartek negocjowały, o ile w przypadku poszczególnych ryb zmniejszą się unijne kwoty połowowe. Według źródeł, Wielka Brytania początkowo chciała, by było to 80 proc., UE proponowała 18 proc., z kolei jak mówił Johnson, Londyn chciał trzyletniego okresu przejściowego, Bruksela - by wynosił on 14 lat.
Ostatecznie stanęło na tym, że okres przejściowy wyniesie 5,5 roku, a w tym czasie unijne kwoty zmniejszą się o 25 proc. licząc ich wartość. Dokładniej wyglądać to będzie tak, że w 2021 r. zmniejszą się one o 15 proc., zaś w kolejnych - po 2,5 proc. rocznie. To oznacza, że Wielka Brytania, która w 2019 r. złowiła w swojej wyłącznej strefie ekonomicznej ryby i owoce morza o wartości ok. 850 mln funtów, do czerwca 2026 r. będzie mogła to zwiększyć o 145 mln.
ZOBACZ: Wielka Brytania zatwierdziła kolejną szczepionkę
Po zakończeniu tego 5,5-letniego okresu przejściowego obie strony będą co roku negocjować kwoty połowowe i teoretycznie Wielka Brytania będzie mogła całkowicie zamknąć swoje wody dla unijnych łodzi, ale oznaczałoby to, że straci zarazem dostęp do unijnych łowisk, poza tym naraziłaby się na to, że UE wprowadzi cła na brytyjskie produkty rybne. Umowa przewiduje, że cła mogą być rozciągnięte także na inne sektory, choć zarazem zaznaczone jest, że odpowiedź musi być proporcjonalna do poniesionych strat. Trzeba też pamiętać, że członkostwo w unijnej Wspólnej Polityce Rybołówstwa mocno zmniejszyło znaczenie brytyjskiego rybołówstwa i nawet gdyby od 1 stycznia unijne kwoty połowowe spadły do zera, brytyjscy rybacy nie mieliby ani ludzi, ani sprzętu, by to od razu wykorzystać.
"Równe warunki gry"
Równe warunki gry były jednym z kluczowych żądań UE. Obawiając się, że Wielka Brytania, chcąc uzyskać przewagę konkurencyjną, zacznie stosować "dumping regulacyjny", strona unijna domagała się, by Londyn dostosowywał się do jej przyszłych regulacji w zakresie - na przykład - praw pracowniczych, ochrony środowiska, spraw socjalnych czy zasad pomocy. Jak ujawnił Johnson, pod koniec negocjacji UE mówiła wręcz o automatycznym nakładaniu karnych ceł, jeśli Wielka Brytania nie będzie przyjmować unijnych regulacji. Brytyjski rząd z kolei wykluczał dostosowanie się co regulacji UE, bo ideą brexitu było właśnie to, by się od nich uwolnić.
Ostatecznie stanęło na wersji kompromisowej - obie strony zgodziły się na utrzymanie wspólnych standardów, ale w ich obrębie mają swobodę regulacyjną. Czyli Wielka Brytania nie musi przyjmować unijnych regulacji, ale musi przestrzegać zasad uczciwej konkurencji oraz przestrzegać wspólnych zasad dotyczących pomocy publicznej. Zgodziła się także na powołanie niezależnej agencji, która będzie oceniać skutki pomocy publicznej.
ZOBACZ: Porozumienie po brexicie. Potajemna rozmowa Johnsona i von der Leyen
W kwestii rozstrzygania ewentualnych przyszłych sporów UE zrezygnowała ze swojego pierwotnego postulatu, by zajmował się tym Europejski Trybunał Sprawiedliwości, na co Wielka Brytania absolutnie się nie godziła. Od 1 stycznia Wielka Brytania nie będzie w żaden sposób związania wyrokami ETS - z jednym wyjątkiem. Ponieważ zgodnie z umową o wystąpieniu z UE, Irlandia Północna pozostaje częścią unijnego wspólnego rynku w zakresie obrotu towarami, decyzje ETS dotyczące wspólnego rynku będą się też odnosić do tej prowincji.
W przypadku, gdy któraś ze stron odejdzie od wspólnych standardów i będzie to miało negatywny wpływ na drugą stronę, może zostać uruchomiony mechanizm rozstrzygania sporów, w ramach którego mogą zostać nałożone taryfy celne. Opiera się on na klauzuli "przywrócenia równowagi", która daje zarówno UE, jak i Wielkiej Brytanii prawo do podjęcia działań w przypadku znacznych rozbieżności. Klauzula ta jest o wiele bardziej rygorystyczna niż środki, które znalazły się w innych niedawnych umowach handlowych UE, a taryfy mogą zostać nałożone na konkretny sektor nawet, jeśli spór będzie dotyczył innego sektora. Jeśli chodzi o samo rozstrzyganie sporów, to będzie istniał wiążący system arbitrażu obejmujący urzędników z obu stron.
Zaczęło się cztery lata temu
Tym, co Wielką Brytanię może - i zapewne będzie - powstrzymywać przed odchodzeniem od wspólnych standardów jest nieuregulowana sprawa obrotu usługami. Uzgodniona umowa handlowa dotyczy przede wszystkim handlu towarami. Wielka Brytania ma nadzieję, że UE uzna brytyjskie regulacje dotyczące usług finansowych za równoważne unijnym, co znacznie ułatwiłoby brytyjskim firmom, które eksportują usługi, dalsze prowadzenie działalności na rynku UE.
Komisja Europejska twierdzi, że przed podjęciem jakichkolwiek decyzji w sprawie równoważności konieczne będzie przedstawienie przez Wielką Brytanię szeregu "dalszych wyjaśnień", w tym informacji na temat tego, w jaki sposób po 31 grudnia odbiegnie ona od przepisów UE. Ponieważ Wielka Brytania w obrocie usługami z UE ma nadwyżkę, a sektor usług finansowych jest bardzo ważny dla brytyjskiej gospodarki, Londynowi bardzo zależy na uznaniu tej równoważności.
Proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE zaczął się ponad cztery lata temu, gdy w referendum za wystąpieniem z UE opowiedziało się 52 proc. Brytyjczyków. Od tego czasu dwukrotnie zmienił się premier Zjednoczonego Królestwa i dwukrotnie przekładano termin wyjścia kraju z Unii. Formalnie Wielka Brytania opuściła UE 31 stycznia 2020 roku, ale do końca okresu przejściowego, czyli do 31 grudnia, związana jest jeszcze unijnym przepisami.
Czytaj więcej